Emmanuel Bodin
W letnim słońcu
PowieśćPrzełożyła Agnieszka Kwasow
© Emmanuel Bodin, 2016-2017
Francuska oryginalna wersja
Oaristys Édition
© Agnieszka Kwasow, 2018
Tłumaczenie na język polski
Ilustracja: Che-for-cherry / Shutterstock
Wszelkie prawa do zwielokrotniania, adaptacji i tłumaczenia, pełne lub częściowe zarezerwowane dla wszystkich krajów.
Miłość to irracjonalna siła. Zjawia się znikąd, niespodziewanie. Kto wie, może spotkasz ją nawet jutro?
Haruki MurakamiDla Ciebie
Rozdział 1
Tego ranka poczuł nagle, że to banalne pożegnanie zmieniło się w złowróżbną chwilę rozstania. Pomyślał, że to ostatni raz, kiedy może ją pocałować, trzymać za rękę i odprowadzić do domu. Zanim zniknęła za ciężką bramą wejściową, zdążyła jeszcze przesłać mu pocałunek zaledwie zwykłe muśnięcie dłoni w jego kierunku. To go zdziwiło, ale pod wpływem impulsu odpowiedział tym samym mogło się wydawać, że są kochankami, dla których myśl o rozłące na jeden dzień jest nie do zniesienia. Gdy dotarł do niego dramatyzm sytuacji, poczuł, że ma zamglony wzrok: kobieta, którą kocha, zamierza go opuścić. Wiedział, że już więcej jej nie zobaczy. Czy spostrzegła jego smutek? Miał nadzieję, że nie. Dlaczego miałaby myśleć, że jest w ponurym nastroju? Pozornie nic nie wskazywało na ich rychłe rozstanie. Ale dało się to wyczuć, jak ulotny zapach w powietrzu, przemożna woń potężnej trucizny, której działania nic już nie zatrzyma. Nie odezwał się, bo wciąż miał nadzieję, że się myli. Cokolwiek zrobi, klamka zapadła. Ze zwieszoną głową pokonał z wolna dziedziniec i zaczął się oddalać od jej domu. W głowie zaświtała mu myśl, że musi na zawsze zapomnieć o tej dzielnicy. Powlókł się w kierunku swojej nędznej kawalerki, gdzie nie czekało na niego nic, poza dojmującą samotnością, poczuciem beznadziei i gorzkimi łzami jego jedynym ukojeniem.
Zdążyła już go przyzwyczaić do swojej szczerej i subtelnej obecności, kiedy to regularnie sygnalizowała, co u niej słychać, a jednocześnie nie tłamsiła partnera swym codziennym nadzorem. On także był dla niej wytchnieniem, a kolejne dni naznaczał coraz to inny refren, który rozniecał jego uczucia. Odczuwał dojmujący ból fantasmagoryczne poczucie miłości wyrwanej z piersi wraz z żywym, bijącym jeszcze sercem. Jej nieobecność, brak obok siebie dręczyły go od dwóch tygodni. Liczne próby nawiązania kontaktu zakończyły się niepowodzeniem. Wszystkie wiadomości, telefony, a nawet e-maile pozostały bez odpowiedzi. Żadnej reakcji, żadnego odzewu pełna obojętność. Było to dla niego całkowicie niezrozumiałe. Wciąż zastanawiał się, co mogło spowodować utratę ukochanej, zwłaszcza wobec zaplanowanego wspólnie na najbliższy weekend wyjazdu do Wenecji.
A wszystko tak pięknie się zaczęło. Nic nie wskazywało, aby ten kilkutygodniowy romans miał się nagle zakończyć. Nawet jeśli od samego początku nad ich związkiem ciążyła złowróżbna data.
Poznali się w paryskim metrze. Ciasne korytarze, pospieszny ścisk ludzkich ciał Pośrodku kłębiącego się jak w mrowisku tłumu stała ona zagubiona kobieta, rozglądająca się rozpaczliwie we wszystkich kierunkach. Stacja była w fazie modernizacji. Nikt nie zadbał tu o oznakowanie, dlatego tylko stali bywalcy odnajdywali drogę, zaprogramowani jak roboty na bezmyślne pokonywanie codziennie tej samej trasy.
Tego dnia on był równie podenerwowany jak ona. Nie wiedział, którędy iść, chociaż przywykł już do przemierzania długich podziemnych korytarzy. Nie miał ani samochodu, ani nawet własnych dwóch kółek. Poplątane nitki tras zatłoczonych autobusów odstraszały go na tyle skutecznie, że gdy udawał się w odległe miejsca Paryża, jeździł wyłącznie metrem. Czasami, w wyjątkowo piękną pogodę, gdy odległość dzieląca go od celu nie była zbyt wielka, bez wahania pokonywał trasę na piechotę. Nie bez znaczenia w tej sytuacji była także cena przejazdu, boleśnie kłująca w oczy na biletowym blankiecie. Zdołał się również oprzeć urokowi sieci rowerów publicznych i to wbrew temu, jak popularne stały się one w Paryżu. Również w tym przypadku oferta abonamentu nie urzekła go. Spróbował nawet kiedyś skorzystać z tego dobrodziejstwa, ale pomimo wysiłków rower pozostał niewzruszony na swoim stanowisku. Samą koncepcję uznawał za interesującą, ale dochodowość rowerowego przedsięwzięcia zamieniała tę szlachetną ideę ekologiczną w kapitalistyczny biznes. Uderzyło go, jak bardzo frustrująca jest dla niego świadomość, że decyzja polityczna korzystna dla obywateli, lecz wcielana w życie przez żądne zysku struktury prywatne staje się ostatecznie tylko marnym substytutem pierwotnego zamiaru, do którego milczącej i upadlającej akceptacji zmusza nas system gospodarczy.
Młoda kobieta, spostrzegłszy jego rozpaczliwe zmagania, odważyła się wreszcie podjeść i zapytać, czy on też szuka linii numer czternaście. W rzeczy samej, tej właśnie linii poszukiwał. Chciał dotrzeć do dworca Saint-Lazare, by następnie wsiąść w pociąg podmiejski. Umówił się ze Stéphanie, swoją przyjaciółką malarką. Napotkana kobieta udawała się w przeciwnym kierunku w stronę Bercy. Od razu stwierdził, że dziewczyna jest w jego guście. Jej francuski nie był perfekcyjny mówiła z leciutkim akcentem, który zdradzał słowiańskie korzenie. Dziewczyna szybko to potwierdziła. Przedstawiła się jako Swietłana, Rosjanka.
Franck rzucił krótko w odpowiedzi.
Swietłana lubiła, gdy przyjaciele zwracali się do niej Swieta. Do Paryża przyjechała trzy tygodnie temu, żeby popracować. Przerwy w pracy, która polegała na sprzedawaniu torebek w jednym ze sklepów Galerii Lafayette, zamierzała przeznaczyć na zwiedzanie pobliskich krajów. Posada sprzedawczyni nie bardzo ją interesowała, a wręcz nudziła; był to jednak jedyny sposób, aby udać się w wymarzoną podróż do Francji dzięki temu otrzymała trzymiesięczną wizę.
Tego dnia chciała odwiedzić swoją koleżankę Ukrainkę, która przyjechała do Francji z tych samych powodów. Miały w planach wspólny spacer po mieście, a przy okazji zakupy. Swietłana poprosiła, żeby pomógł jej wybrać właściwą drogę. Chwilę potem zdradziła, że znak zodiaku wywiera duży wpływ na jej życie. I to niekoniecznie dobry Powiedziała, że jest spod znaku wagi, a to przecież symbol niestabilności. Zawsze ma trudności z podjęciem decyzji zwłaszcza w ważnych momentach! Zgoda rano może do wieczora zmienić się w odmowę. Bez skrępowania objaśniała mu tajniki swojej osobowości, nie troszcząc się o to, że być może źle to wróży na przyszłość. Nie zastanawiała się też, czy wypada tak się otwierać przed obcym człowiekiem. Była naturalna i zachowywała się spontanicznie, najwyraźniej dobrze się przy nim czuła. Na widok tego chłopaka, zagubionego jak ona sama, od razu poczuła się bezpiecznie, jakby wytworzyła się między nimi pozytywna aura.
Nie mając nawet tej świadomości, Franck natychmiast wszedł w męską rolę i przejął inicjatywę. Wybrana przez niego trasa doprowadziła Swietłanę bezbłędnie do celu. Dziewczyna podziękowała mu i szykowała się do odejścia. Spychając nieśmiałość na margines swojej osobowości, Franck zadeklarował, że gdyby miała ochotę odkrywać uroki Paryża w jego towarzystwie, to chętnie posłuży jej któregoś dnia za osobistego przewodnika.
Swietłana z wahaniem odwróciła wzrok, a jej spojrzenie zdradzało, o czym myśli: jakie mogą być zamiary tego nieznajomego? Był człowiekiem poważnym czy typem awanturnika? A może chciał wykorzystać nadarzającą się okazję?
Kilka sekund później, gdy minął już efekt zaskoczenia, Swietłana uśmiechnęła się szczerze i szeroko, przystając na propozycję, którą skwitowała po prostu Czemu nie?. Następnie wymienili numery telefonu, po czym padły zwyczajowe uprzejmości, kiedy to para pożegnała się, życząc sobie wzajemnie miłego dnia. Na koniec uścisnęli sobie niezręcznie dłonie.
Franck ruszył w przeciwnym kierunku z uśmiechem błąkającym się na ustach, otumaniony przez szczęśliwy zbieg okoliczności, a nieświadomy spojrzeń zaciekawionych przechodniów zerkających ukradkiem w jego kierunku. Idąc, nie mógł się powstrzymać, aby stale nie przypominać sobie tej napotkanej na swojej drodze roześmianej twarzy o delikatnych rysach, emanujących łagodnością i niezwykłą czułością. Zastanawiał się, czy istotnie spotka jeszcze tę dziewczynę. Jakie są szanse, że wyrazi ona zgodę na spacer w jego towarzystwie? Uznał, że niewielkie. Zapewne chciała się po prostu pozbyć jego krępującej obecności, a kłamstwo fałszywy numer telefonu podany jako wyraz dobrej woli stanowiło niewielką cenę za to, by uwolnić się od niego i móc wreszcie ruszyć w swoją stronę. Może powinien od razu zadzwonić, żeby to sprawdzić, przekonać się, czy odbierze połączenie? A jeśli tak się stanie, co wtedy powie?
Myśli Francka krążyły nieustannie wokół tego tematu. Za dużo się zastanawiał, ale uznał już chyba swoje prawa do tej młodej kobiety. Od kilku miesięcy żył w celibacie, bezskutecznie próbując zapomnieć o swojej byłej partnerce. Napotkanej niebieskookiej blondynce o błyszczącym spojrzeniu udało się w oka mgnieniu, jednym uśmiechem zamącić mu w głowie. A może wynikało to z pragnienia, by po zakończonym związku przejść już do następnego etapu? Czy była to raczej zapowiedź nieoczekiwanego zauroczenia? Przez całą drogę wyobrażał sobie tę śliczną buzię, która wyłoniła się znikąd, jak szczęśliwy traf, nieoczekiwany dar losu albo partia pokera, kiedy to na samym początku wpadną ci dobre karty. Właściwie nie wiadomo, jak wszystko potoczy się dalej. Przyszłość oferuje same niespodzianki żadnej przewidywalności. Kiełkujące pragnienia, niewinna ponęta powoli zaczynała wkradać się w jego codzienność. Drobny incydent wstrząsnął nim jak głęboki haust powietrza, nagły dopływ tlenu, wraz z którym dawna miłość powoli zaczęła się ulatniać. Czy to możliwe, aby zmiana zaszła tak szybko, czy można tak po prostu zapomnieć o kimś, kto jeszcze niedawno zajmował istotne miejsce w czyimś sercu? Nawet jeżeli wciąż pozostaje pewne ulotne, lecz niezatarte echo dawnego uczucia.
Kiedy Franck przybył do swojej przyjaciółki, nie mógł ani nie chciał powstrzymać się od opowiedzenia Stéphanie o tym niespodziewanym spotkaniu. Wtedy to natychmiast całe, trwające zaledwie kilka minut, zdarzenie stanęło mu przed oczami. Niebezpiecznie było pokładać zbyt wielkie nadzieje w tak krótkiej rozmowie, która być może nie będzie miała żadnego ciągu dalszego. Ta młoda kobieta olśniła go przy pierwszym kontakcie. Stéphanie była na bieżąco z rozczarowaniami, których doznał jej przyjaciel. Wydawało się, że podziela jego zachwyt i również pragnie, aby był to początek pięknej historii, o ile zdecyduje się na ponowne spotkanie z dziewczyną. Poradziła mu jednak, by nie przywiązywał do tego zbyt wielkiej wagi, zanim dojdzie nie do czegoś konkretnego.
Franck poznał Stéphanie wiele lat temu przez czat w Internecie. Pierwsze wrażenie było korzystne dla obydwu stron, oboje postanowili jednak zachować dystans. W ten oto sposób rozwinęła się między nimi przyjaźń i wzajemna sympatia.
Stéphanie to drobna brunetka jej wygląd stanowił przeciwieństwo powierzchowności Swietłany. Bez wątpienia była czarująca, co przyciągało mężczyzn, zwłaszcza jeśli byli wolni, jak Franck, gdy się poznali. Na Francku duże wrażenie zrobiła jej inteligencja, z drugiej jednak strony przeszkodą okazał się nałóg Stéphanie bardzo dużo paliła. Nieprzyjemna woń tytoniu była dla Francka odpychająca duszący i drapiący w gardle zapach, nie do wytrzymania na dłuższą metę. Początkowe pożądanie przerodziło się w ciągu kilku pierwszych tygodni w koleżeńską zażyłość. Wspólnie spędzone chwile dawały im dużą przyjemność, gdyż łączące ich podobne gusta stanowiły okazję do interesującej rozmowy na temat kina, sztuki i literatury. Kilkakrotnie, w takie wieczory jak dzisiejszy, nadarzyła się okazja, by ją przelecieć, ale Franck nie wykorzystał sposobności i zachował dystans. Chociaż Stéphanie nie powiedziała tego nigdy wprost, jej czułe zachowanie i prowokacyjny sposób ubierania się trudno było interpretować inaczej niż jako zaproszenie do seksu.
Przyjaźń mężczyzny z kobietą jest możliwa tylko wtedy, gdy nie dojdzie do zbliżenia. Nigdy, przenigdy nie można się przespać z taką osobą. Czasem, a może nawet często, powstaje pewien zamęt, niedopowiedzenie, a nawet prawdziwa żądza posiadania, przy jednoczesnej świadomości, że żadne z nich nie chce wiązać się uczuciowo z tą drugą osobą. Jeżeli przyjaciele przekroczą jednak tę wyimaginowaną barierę, jedyną możliwość stanowi zażyłość typu sex friends, która w najlepszym razie może potrwać kilka miesięcy, do czasu gdy jedno z nich pozna kogoś bardziej w swoim typie, a takie spotkanie przekształci się w prawdziwą miłość. W najgorszym razie oznacza to krótką przygodę jedną noc, po zbyt suto zakrapianym wieczorze. W obydwu przypadkach koniec może być tylko jeden: gorzka porażka, która zrujnuje doszczętnie wszystkie wysiłki włożone w mozolne budowanie przyjaźni. Po skonsumowaniu znajomości nie pozostaje już żadna nadzieja na kontynuowanie relacji w dotychczasowym kształcie. Obydwie strony są na tym stratne. Decyzja o tym, czy być razem zapada najczęściej w pierwszych dniach lub tygodniach po spotkaniu. Dwa tygodnie to jakiś tajemniczy okres nabrzmiały niezwykłą atmosferą oczekiwań, iluzji, pożądania, pełen pytań bez odpowiedzi. Czasem powtarzasz sobie To ona Ta jedyna!, a zaraz potem chimeryczne wrażenie rozwiewa się bezpowrotnie, a szlachetny ideał znika na zawsze. Ale jeśli uczucie nie pojawi się na początku, znajomość może przekształcić się w przyjacielskie przywiązanie tak piękne, a zarazem nadzwyczajne.
Przeciwne zjawisko występuje nadzwyczaj rzadko. Nieczęsto zdarza się, aby dwie osoby, od pewnego już czasu połączone więzami przyjaźni, odczuły nagle i w tym samym momencie potrzebę silniejszego związania się z tą drugą osobą. Aby wzajemny podziw był tak duży, że błoga zażyłość zostanie skonsumowana. Błąd, który być może zrujnuje wieloletni układ oparty na wzajemnym zrozumieniu, a wszystko przez jeden niefortunny akt płciowy
Czasem jednak kobieta zrywając z mężczyzną oświadcza, że pragnie z nim pozostać w przyjaźni. Czy może się tak zdarzyć, by stać się przyjacielem partnerki, która była nam kiedyś tak droga i której się nadal pragnie? Przyjaźń damsko-męska wydaje się niemożliwa, jeżeli dwie osoby łączyło wcześniej prawdziwe uczucie. Sam pomysł wydaje się poroniony, wypaczony to zupełna degradacja! Relacja z przyjacielem nie jest już tak bliska, chodzi o zachowanie pewnego dystansu i beznamiętną obserwację. Co gorsza, dojść może do spotkania z potencjalnym nowym partnerem, do oceny przebiegu uwodzicielskiej gry pretendenta, który dzień i noc myśli o pieprzeniu się z tą, którą kocha. To odrażające! Sama myśl o tym wzbudza niesmak. Przyjaźń wydaje się po prostu niemożliwa i nieprawdopodobna po odejściu od siebie osób, które łączyła prawdziwa miłość. Chyba że od rozstania upłynie wiele lat Chociaż wymagałoby to pełnego wybaczenia tego, co spowodowało zerwanie.