Księzycowy Taniec - Amy Blankenship 2 стр.


Kane kiedyś pytał o to, jak powstał pierwszy wampir, a odpowiedź go zaskoczyła.

Syn przybył na ten świat samotnie, ranny i umierający z głodu. Znalazł go młody mężczyzna, a Syn wziął jego krew by zaspokoić głód. Wampir szybko spostrzegł, że ludzie z tego świata byli kruchymi istotami, których dusze opuszczały ciało kiedy próbował podzielić się z nimi swoją krwią. Miał nadzieję na stworzenie rodziny na tej planecie. Ale jak tylko ich dusze znikały, stawali się dla niego bezużyteczni. Byli tylko czymś niewiele lepszym od potworów.

W ciągu swojego nieskończonego życia Syn znalazł jedynie troje ludzi, którzy zatrzymali swoją duszę po przemianie Stali się oni jego dziećmi. Jedyną różnicą było to, ze po przemianie paliło ich słońce musieli więc razem ze swymi potwornymi braćmi ukrywać się przed światłem dnia. To nigdy nie było problemem na planecie Syna dzięki krwawym kamieniom.

Gruba opaska, którą nosił Syn pochodziła z jego świata i była zrobiona z krwawego kamienia. Odłupał więc kawałki kamienia i stworzył z nich pierścień, naszyjnik i pojedynczy kolczyk. Kane ponownie dotknął kolczyka, który nosił.

Podczas gdy krwawy kamień umożliwił mu prawie normalne życie to księga zaklęć Syna była jego upadkiem. Kane zostawił ją wybrańcom, by używali jej mądrze podczas gdy sam spał. W niej było przeklęte zaklęcie, sposób na pozbycie się bezdusznych dzieci jeśli stawały się zbyt dużym zagrożeniem dla ludzi.

Kiedy to przeklęte zaklęcie zostało użyte na nim, Kane mógł jedynie patrzeć ciemnymi, nie mrugającymi oczami jak jego były przyjaciel rzucał na niego czarną ziemię. Ostania rzecz jaką zapamiętał to niebo usiane gwiazdami nad lasem.

Ciemność pochłaniała go. Było tak cicho. Zaklęcie wiązało go, ale wyczuwał w ziemi rzeczy pełzające nad nim. Maleńkie, śmiertelne istotki, które unikały zjedzenia jego nieumarłego ciała, ale nie wiedząc o tym, zjadały jego duszę.

Czas mijał, a on był pewien, ze oszalał. Potem, od czasu do czasu słyszał dźwięki głosy. Były mile widziane w jego więzieniu, a on marzył, by usłyszeć więcej. Czasami słyszał całe rodziny, czasem tylko dorosłych.

Czasami próbował walczyć z zaklęciem, zawołać o pomoc czy być sam dla siebie towarzyszem. Magia trzymała go mocno, sprawiając, że był zupełnie bezsilny. Znał to zaklęcie używał go na potwory. Było bardzo skomplikowane. Aby je zdjąć, potrzebna była krew kochającej osoby. Miłosne zaklęcie tak mocne, że jedynie bratnia dusza ofiary mogła je złamać.

Zawsze działało na wampiry bez duszy, ponieważ musiałeś mieć duszę by wezwać partnera. Użył tego zaklęcia niejeden raz, by pozbyć się swojego demonicznego, morderczego rodzeństwa, które nie znało niczego poza żądzą krwi.

Kane zaśmiał się gorzko na powracające wspomnienie świadomości, że jest zgubiony ponieważ nie miał bratniej duszy. Przynajmniej nigdy nie spotkał żadnej. A nawet gdyby jakąś miał, bardzo nieprawdopodobne było to, że akurat natknie się na jego grób i będzie wtedy krwawić. Malachi miał złamane serce tak bardzo kochał swoją żonę. Chciał, żeby Kane poznał taką głębię miłości i tęsknotę za nią.

Tęsknotę poznał. Wiele razy płakał błagając bogów, by go wysłuchali i przywiedli do niego jego bratnią duszę. By był wolny. Jeśli by rzeczywiście zabił żonę przyjaciela, kara byłaby usprawiedliwiona. Ale on był niewinny.

Pewnej nocy, kiedy już stracił wszelką nadzieję usłyszał to. Wyróżniający się dźwięk ryku Malachiego przebił się przez jego szalony monolog. Towarzyszył mu inny zwierzęcy ryk furii. Potem, ku swemu zaskoczeniu, usłyszał głos małej dziewczynki zaraz nad nim, krzyczącej, aby nie krzywdzili jej szczeniaczka.

Na dźwięk jej słabego, przestraszonego głosu coś w nim pękło. Sprawiło, że pragnął być wolny by móc ochronić ją przed bestiami nocy.

Malachi nie skrzywdzi twojego szczeniaczka, malutka wyszeptał w głowie Kane.

To była prawda. Malachi nie skrzywdziłby nikogo chyba że sam zostałby wcześniej w jakiś sposób skrzywdzony. A już na pewno nie skrzywdziłby dziecka. Wiedząc, że jego przyjaciel jest gdzieś nad nim, poczuł jak iskierka życia powraca do niego. Zezłościł się kiedy dziewczynka krzyknęła znowu, a coś ciężkiego wylądowało na ziemi. Krew poczuł świeżo rozlaną krew przepływającą przez ziemię w jego kierunku.

To było coś, czego nie mógł się doczekać. Zapach wdarł się do jego mózgu i prawie doprowadził go do jeszcze większego szaleństwa. Wiedział, że nie jest w stanie dotrzeć do krwi. Był tak słaby spędził tyle czasu bez picia umierał z pragnienia, jednak nigdy nie umarł do końca. Wtedy poczuł drganie jednego palca.

Kane skoncentrował się na tym i całą resztką swojej woli spróbował poruszyć. Czuł jak mijają dni zgadywał po cieple, rozchodzącym się nad nim. Zapach krwi otaczał go teraz, sprawiał, że próbował dalej. Nareszcie był w stanie ruszyć ramieniem i rozpoczął mozolny proces wykopywania się z własnego grobu.

Wiele dni minęło zanim przebił się na powierzchnię. Dosłownie popłakał się z radości. Wychylił się z ziemi i otworzył oczy. Spojrzał w górę i zaśmiał się, prawie maniakalnie, widząc nad sobą czarne niebo i gwiazdy. Spojrzał na ziemię i zauważył kawałek materiału z zaschniętymi kropelkami krwi. Podniósł go i przytknął do nosa, wdychając zapach krwi, która go uwolniła.

Trzymając pamiątkę po swoim wybawcy w zaciśniętej pięści, dźwignął resztę ciała na powierzchnię. Malachi i zmiennokształtny, który naprawdę zabił żonę jaguara, leżeli martwi kilka stóp od jego grobu.

Spojrzał ponad nimi w kierunku lasu. Wiedział, że dziewczynka już dawno zniknęła. Ale Kane był przekonany, że była jego bratnią duszą. Kto inny mógł złamać zaklęcie, które rzucił na niego Malachi?

Był zbyt słaby, by wyruszyć na poszukiwanie dziewczynki. Kane podpełznął do Malachiego wydawało się, że delikatnie dotyka jego policzka. Odwrócił jego twarz w swoim kierunku i zamarł, zdziwiony. Malachi miał kolczyk z krwawym kamieniem. Jego kolczyk!

W momencie pełen gniewu Kane wstał tak szybko, że nikt nie zauważyłby jego ruchu. W pięści trzymał kolczyk. Patrząc na Nathaniela, mężczyznę, który go wrobił, Kane zebrał wokół siebie ciemność otulił się nią jak płaszczem i zniknął w niej.

Kane wydmuchał dym i obserwował, jak ten unosi się w powietrzu, zakręca i znika w porywach słabej bryzy. Spędził ostatnie dziesięć lat wędrując z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, ucząc się wszystkiego, co przegapił przez swoja trzydziestoletnią odsiadkę.

Powoli odbudował swoją siłę, zaczynając od białego szczeniaka yorka, chowającego się w spróchniałym drzewie w lesie. Szczeniak był czyimś zwierzątkiem domowym i Kane czuł wyrzuty sumienia, ale jego potrzeba zaspokojenia głodu była większa niż poczucie winy.

Dopiero po tym, jak się posilił zdał sobie sprawę z tego, że szczeniak należał do dziecka, które go uwolniło. Wyczuł mała iskierkę życia w małej kulce sierści, zrobił więc najbardziej przeklętą rzecz, jaką mógł. Przegryzł własny nadgarstek, a kilka kropli jego krwi wylądowało na różowym języku psa. Położył szczeniaka na ziemi zastanawiając się co tez najlepszego zrobił. Przecież to nigdy nie zadziała prawda?

Ocaliła go dwukrotnie nawet o tym nie wiedząc. Wspomnienie jej przestraszonego głosu nadal miało moc wybudzenia go nawet z najgłębszego snu. Szkoda, że jej nie widział tylko przelotne spojrzenie, by dopasować wygląd do głosu, który go nawiedzał.

Wyjął z kieszeni małą obrożę i spojrzał na zawieszkę w kształcie kości. Poznał nazwisko, ale adres był nieaktualny już od lat. Kiedy wreszcie nauczył się jak obsługiwać komputer, próbował jej poszukać. Ale jej rodzice już nie żyli, a dom został sprzedany. Córka która z pewnością go uwolniła zniknęła bez śladu.

Kane rzucił niedopałek obok lewej stopy i zadeptał go. Zaraz po powrocie do Los Angeles wrócił do klubu, który prowadził Malachi i w którym mieszkał, ale okazało się, że też został sprzedany, a jego dzieci gdzieś się przeprowadziły. Nowe miejsce było kiedyś opuszczonym magazynem, ale jaguary odnowiły go i zamieniły na nowoczesny klub nocny prowadziły go dzieci Malachiego.

Potrząsnął głową, zastanawiając się jak Malachi mógł ożenić się powtórnie. Wiedział, jak bardzo kochał swoją pierwszą żonę. Była jego bratnią duszą, i chociaż zmiennokształtni byli znani ze swoich seksualnych apetytów, gdy już spotkali ta jedyną prawie niemożliwe było pokochanie innej.

Kane trochę poszperał nowa żona Malachiego urodziła mu czworo dzieci. Sama zmarła przy porodzie najmłodszego syna, Nicka.

Malachi zmarł tej nocy, gdy Kane usłyszał ryk pod ziemią, ale nadal czuł w sobie żądzę zemsty. Prawie wszystkie wampiry są zrodzone z ciemności może Syn nie miał racji myśląc, że Kane jest tak inny od swego złego rodzeństwa. Może utrata zmysłów na trzydzieści okrutnych lat zrobiła swoje i teraz nie był już wyjątkiem. Jego umysł był nadal w tym ciemnym miejscu, gdzie zostawił go Malachi.

Według Kanea to jaguary pierwsi przelali krew. Teraz wrócił, by odpłacić pięknym za nadobne całej przeklętej rasie zmiennokształtnych, a zaczynając od dzieci Malachiego. Ale na nich się nie zatrzyma. Następne będą dzieci zmiennokształtnego, który go wrobił Nathaniela Wildera.

Tworzenie wyznawców, którzy mogliby dostarczać mu krew nie było trudne. Kane był stale zachwycony całą podziemną sceną gotycką w wewnętrznym mieście. Wiele z nich marzyło o tym, by być tym, kim on jest prawdziwym wampirem, a nie jakimś gotyckim pozerem.

Wystarczyło przemienić jednego, a potem pozwolić by bezduszny podwładny postępował zgodnie ze swoim instynktem. Wybrał najbardziej niebezpiecznego z grupy tego, który już chyba wcześniej zaprzedał duszę ciemności. Kruk łobuz, który już jako człowiek był psychopatą z zaburzeniami typu borderline. Gotycki wyrzutek, który pragnął krwi na długo przed tym, zanim poczuł prawdziwą potrzebę.

Kruk był jedyną osobą, której Kane opowiedział o zdradzieckich zmiennokształtnych, którzy wrobili go w morderstwo i zakopali żywcem. Nie wiedział dlaczego mu o tym opowiedział może z nudów.

Kane wypuścił łajdaka na miasto. Kruk był zły na cały świat zanim odrodził się jako dziecko nocy, a teraz Kane dał mu ujście dla gniewu. Kruk przyjął na siebie zadanie pomszczenia Kanea. Bezduszny wampir używał swoich nowych umiejętności w wyśmienity sposób.

Nie zaprzątał sobie głowy tym, by wyperswadować to Krukowi jego działania doskonale wpisywały się w jego plany upadku rodziny Malachiego. Po co miałby chronić zmiennokształtnych przed Krukiem? Mógł co najwyżej powiedzieć chłopcu, że nie musi zabijać ludzi, by się posilić. W ogóle nie musi niczego niszczyć, jeżeli nie chce. To nie była jego wina, że Kruk zamiast tego wybrał zadawanie śmierci.

Jedynie przy pierwszym zabójstwie Kruka Kane interweniował. Złapał chłopaka zanim ten zostawił ciało z wyraźnymi znakami zrobionymi przez wampira na widoku ludzi. Tuszowanie tego sekretu było nierozerwalnie związane z przeżyciem zapomniał o tym powiedzieć Krukowi. Kane pokazał mu potem jak przeciąć znaki po kłach tak, by wszystko wyglądało na zwykłe, sadystyczne morderstwo.

Kruk zwykł zostawiać swoje ofiary niedaleko Księżycowego Tańca, tak, aby władze mogły je znaleźć. Było to idealnie zaplanowane. Większość wampirów była zła cecha wrodzona. Kane spędził więc większość swojego nieumarłego życia w pobliżu morderców. Oglądanie tego, jak ten chłopiec zabija było więc naturalne dla niego.

Jeżeli Syn by nie spał i widział ten zabójczy szał, z pewnością uratowałby świat zabijając Kruka lub wysyłając go do grobu. Po tym, jak Kane sam doświadczył tej kary, sam wybrałby szybką śmierć.

Przed swoim wygnaniem przyjaźnił się z jednym wampirem Michaelem. Trzymali się razem dłużej niż oboje mogli spamiętać albo chociaż chcieli pamiętać. Oboje otrzymali w prezencie krwawe kamienie ponieważ zachowali dusze oni i brat Michaela, Damon.

Michael był dobrym człowiekiem nadal po stronie aniołów, jak to się mówi. Ale pocztą pantoflową usłyszał, że Damon wykształcił u siebie ciemną stronę i odwrócił się od brata. Może złoży Damonowi małą wizytę kiedy już skończy tutaj i nauczy go manier. Kane zastanawiał się nad nagłą rywalizacją pomiędzy braćmi Michael zawsze kochał brata ale wszystko się zmienia.

Kane nie chciał, by Michael dostrzegł zło, które rozpełzło się w nim po pobycie w grobie. Spędził trochę czasu obserwując Michaela z dystansu. Wiedział, że Michael i najstarszy syn jaguara, Warren, są teraz przyjaciółmi tak jak kiedyś on i Malachi.

Zmiennokształtni byli zdrajcami, a Michael będzie się musiał o tym dowiedzieć. Usuwając ich z drogi, zrobi Michaelowi ostatnią przysługę ze względu na stare, dobre czasy.

Kane podniósł rękę i dotknął kolczyka z krwawym kamieniem. Wiedział, że to on zawsze powstrzymywał go przed zabijaniem ludzi. Jeśli jego dusza byłaby naprawdę zła, magia krwawego kamienia nie działałaby. Często zastanawiał się, jak Malachi mógł przegapić ten prosty fakt Dowód jego niewinności miał zaraz przed swoimi oczami.

Nieważne Spędził trzydzieści lat w więzieniu za coś, czego nie zrobił. W zamian rozpętam tu piekło, przyjaciele.

* * *

Telemarketer? zapytał Chad, próbując ukryć złośliwy uśmieszek podczas gdy jego siostra odłożyła telefon tak mocno, że prawie by się odbił od ściany.

Envy kopnęła telefon, aż poleciał w dół korytarza udając, że to głowa jej chłopaka zanim odwróciła się do brata. Wszyscy jesteście takimi psami czy tylko ci, z którymi się spotykam?

Chad podniósł w górę ręce udając, że się poddaje. Według mnie dziewczyny są równie złe. A teraz uspokój się i powiedz starszemu bratu co się stało.

Envy oparła czoło o zimą ścianę. Nie pozwoliła, by nawet jedna łza spłynęła po jej policzku.. Nie lubiła Trevora na tyle mocno, by po nim płakać i już naprawdę miała dość facetów, którym czegoś brakowało. Przed chwilą zadzwonił Jason, żeby zaprosić mnie na randkę. Myślał, że znowu jestem wolna, bo wpadł na Trevora w tym nowym klubie. Praktycznie pieprzył się z jakąś dziewczyną na parkiecie.

Chad potrząsnął głową. Wcale nie było mu żal Trevora jak tylko wpadnie w ręce jego siostry. To może my też pójdziemy do klubu? podniósł brew nie chciałby tego przegapić za nic w świecie.

Envy uśmiechnęła się podobał jej się ten pomysł.

Chad pokiwał głową i usiadł na skraju sofy. Nacisnął pilot by obejrzeć wiadomości, chociaż wcale nie zwracał na nie uwagi. I tak nie chciał, by spotykała się z Trevorem Wiedział, że facet zachowywał się jak typowy bogaty, amerykański chłopak tylko po to, by wszystkich zmylić. Nie znaczyło to, że podobało mu się to, że okłamywał Envy co do tego, kim naprawdę był Jeżeli Trevor miał zamiar z nią sypiać, musiała przynajmniej wiedzieć kogo pieprzy.

Назад Дальше