W małym dworku - Stanisław Witkiewicz 2 стр.


WIDMO

wstając, uroczyście

Nie wyprzesz się mnie, Ignacy. Byłam i jestem twoja, jakkolwiek


NIBEK

Ha! ha! ha! Teraz dopiero się zaczyna. Zobaczymy, kto kogo przesili.


KOZDROŃ

zwija się nagłe w kłębek, tak jak gdyby go nagle wściekle brzuch zabolał, i pada na kolana tyłem do widowni

A! A! A! To nie ja! To straszne! Co to znaczy? Nieboszczka tutaj! A! A! A! Ja umrę!

Zakrywa oczy rękami i klęczy.


NIBEK

Ha! ha! On się ciebie wypiera, Anastazjo!


KOZDROŃ

klęcząc i nie odkrywając oczu

Ja się boję! Weźcie ją! Ona nie żyje. Ja nie otworzę oczu. Ja nie chcę widzieć. Kto jesteście wszyscy? O Boże, Boże! Ja nie otworzę oczu! Och! Bodajbym oślepnął!

Pochyla się i podnosi z zakrytymi oczami, tak jak gdyby bił pokłony.


WIDMO

Zawsze był tchórzem i takim go kochałam.

Stoi na miejscu.


KUZYN

Kochałaś tylko mnie, Anastazjo! Ja nigdy już nic nie napiszę.

SCENA JEDENASTA

Wchodzi Kucharka.


KUCHARKA

Panie Nibek, pan Maszejko prosi pana zaraz do kancelarii. Mówi, że wszystkie suki zborsuczyły się dziś o szóstej na folwarku.


NIBEK

Prosić tutaj.

SCENA DWUNASTA

Kucharka wychodzi. We drzwiach rozbija się o nią wpadający Maszejko.


MASZEJKO

Panie Nibek, wszystkie suki zborsuczyły mi się w Powierzyńciu. Jestem w rozpaczy. Co robić?


NIBEK

Odborsuczymy je, panie Maszejko. Pan jest dzielny człowiek. Niech pan się uspokoi.


KUZYN

spokojnie

Mógłby mnie wuj przedstawić tej pani. Zdaje się, że jesteśmy spowinowaceni.


NIBEK

Pan Jęzory Pasiukowski poeta i mój siostrzeniec. Panna Aneta Wasiewicz.

Kuzyn bierze za rękę Anetę i badawczo patrzy jej w oczy. Maszejko, który oglądnął się na dźwięk głosu Kuzyna i spostrzegł Widmo, podbiega do Widma z wyraźną uniżonością. Kozdroń zastygł nieruchomy z zakrytymi oczami.


MASZEJKO

do Widma

A! Co widzę! Pani dobrodzika. Dobry wieczór, wieczór dobry. Jakże zdróweczko?


WIDMO

gestem królowej daje mu rękę do pocałowania

Dobry wieczór, panie Maszejko. Dziękuję ci: mam się dobrze, tylko jestem widmem.

Maszejko całuje ją w rękę z uszanowaniem. Widmo przechodzi na lewo wyniosłym krokiem typowego widma. Maszejko za nim w lansadach.


NIBEK

wskazując na Kozdronia

Patrz pan co wyrabia tu ten idiota.


WIDMO

stoi obok Kuzyna i Anety po lewej stronie

Takim go kochałam i takim go kocham.


MASZEJKO

Pani dobrodzika żartuje chyba. Widzę, że wszyscy są w świetnych humorach. (zaciera ręce) Ale to zwykły atak epilepsji to nic.


WIDMO

do Maszejki

Zaiste, w świetnych jesteśmy humorach. Nieprawda, Dyapanazy? Sameś mi pan ułatwiał z nim schadzki, panie Maszejko.

Maszejko miesza się.


KOZDROŃ

Nie mów zwariuję. Już uwierzyłem, że jej nie ma. Nic nie chcę wiedzieć i słyszeć.

Zatyka uszy kciukami, a oczy resztą palców.


WIDMO

Słyszycie? Mówi mi: ty. To jest dowód.


NIBEK

Panie Maszejko. Moja żona i pan jesteście najsilniejszymi ludźmi we dworze. Bierzcie go we dwoje i odnieście do kancelarii. Może przyjdzie do siebie.


KUZYN

Ja nie pozwolę, żeby ona dotknęła tej ohydy. Ja sam!


WIDMO

Ani się waż, kuzynie. Polecam twojej opiece tę dziewicę. (wskazuje na Anetę) Bierz go, panie Maszejko!

Biorą Kozdronia: ona za nogi, on za głowę, rozprostowują go z trudem, niosą na prawo i wychodzą.

SCENA TRZYNASTA

Ciż sami bez Widma, Maszejki i Kozdronia.


KUZYN

Co za bezprawie!!


ANETA

Ależ, kuzynie, uspokój się. Taka jest wola zmarłej.


NIBEK

Tak wola mojej nieboszczki żony jest i będzie święta w tym domu. W jedno tylko nie uwierzę, że miała romans z Kozdroniem.


KUZYN

obejmuje go

Dziękuję ci, wuju. Nigdy ci tego nie zapomnę.

SCENA CZTERNASTA

Wchodzi uroczystym krokiem Widmo z lewej strony.


NIBEK

z przestrachem

Jakeś tu weszła? Kędy?


WIDMO

uroczyście

Przez korytarz od spiżarni i przez nasz sypialny pokój, Dyapanazy.


NIBEK

z przerażeniem

Jak to? Przez zamknięte drzwi?


WIDMO

A cóż w tym dziwnego? Chciałam pożegnać się z dziećmi.


NIBEK

A! To niesłychane!

Wylatuje na lewo.


AMELKA

wstając

Nie chciałyśmy ci tego przypominać, mamo, żeś się z nami nie pożegnała.


ZOSIA

wstając

Ja taka byłam zmartwiona. Myślałam, żeś o nas całkiem zapomniała.


WIDMO

podchodzi do nich i całuje je w głowy, podczas gdy one całują ją w rękę

Jakże mogłyście tak myśleć?


AMELKA

Zostań na kolację, mamo. Pan Kozdroń tak się zabawnie ciebie boi.


ZOSIA

Zostań, mamo. Będziemy się tak cudownie bawić.


WIDMO

Nie, dzieci. Jestem zmęczona. Na zabawę przyjdę do was jutro rano. Teraz idę do kuchni.

Całuje je jeszcze raz. Kuzyn, który trzymał dotąd Anetę za rękę, ciągnie ją na prawo do lampy.


KUZYN

Chodź, muszę ci się przypatrzyć, kuzynko.


ANETA

Ależ dobrze patrz, ile chcesz, mój piękny kuzynie.


WIDMO

Tak, przypatrz się jej dobrze, Jęzory. Strzeż jej i kochaj ją bez granic. Może ona wróci ci jeszcze natchnienie.

Przechodzi uroczyście na prawo i znika we drzwiach.

SCENA PIĘTNASTA

Dziewczynki przeciągają się i ziewają. Z lewej strony wpada Nibek.


NIBEK

A, to nie do uwierzenia! Przeszła przez zamknięte drzwi. Cóż wy na to, dzieci?


AMELKA

My nic. Trochę jesteśmy zmęczone.

AMELKA

My nic. Trochę jesteśmy zmęczone.

Nibek gładzi je po włosach. Wchodzi Kucharka.


KUCHARKA

Kolacja podana.

Wychodzi.

SCENA SZESNASTA


ANETA

Ach nareszcie! Nikt nie pomyślał w tym domu, że jestem z podróży. Nikt nie dał mi nawet szklanki herbaty.


NIBEK

rzucając się do niej

Ach, kuzynko! Przepraszam cię. Zaraz najemy się jak borsuki.

Bierze ją pod rękę i prowadzi ku drzwiom na prawo. Wychodzą.


AMELKA

przechodząc do Kuzyna na prawo

Ale dziś nie będziesz nas męczył? Jesteśmy takie zmęczone. Zabawisz się dziś z Anetą?


KUZYN

obłędnie

Nie wiem jeszcze nic. Nic nie mogę powiedzieć. Jeśli dziś nie napiszę wiersza wścieknę się.


ZOSIA

Назад