Jehuda: kamień szmaragd, flaga jasnoniebieska, herb lew.
Isaschar: kamień szafir, flaga ciemnoniebieska, herb słońce i księżyc.
Zewulun: kamień diament, flaga biała, herb statek.
Dan: kamień opal, flaga granatowa, herb wąż.
Jad: kamień agat, flaga szara, herb obóz.
Naftali: kamień ametyst, flaga jasnowinnofioletowa, herb jeleń.
Aszer: kamień beryl, flaga czarna, herb oliwka.
Józef: kamień onyks, flaga ciemnobrązowa, na której narysowane są dwa przylegające do siebie pola. Jedno, Efraim z herbem wół, drugie Menasze z herbem byk.
Benjamin: kamień jaspis, flaga tęczowa, herb wilk.
Z przodu niesiona jest Skrzynia Świadectwa. Z jej dwóch drążków tryskają iskry, które spalają węże i gady. Ogniem niszczą wrogów Izraela.
A kiedy słup obłoku obniża swój lot, Lewici natychmiast ustawiają Przybytek, wokół którego stają kołem plemiona. Opasują go jakby sznurem z czterech stron, po trzy plemiona z każdej strony. I Obłoki Chwały spoczywają nad nimi.
Mojżesz staje i powiada:
Odpoczywaj Boże razem z nami z niezliczonymi miliardami Żydów.
I dopiero wtedy opuszcza się na Przybytek Obłok Szechiny.
Źródło Miriam tryska przed wejściem na podwórze Przybytku: dwunastu naczelników plemion staje przy nim i śpiewają hymn: W górę, źródło.
I ze źródła wytryska woda. Wypływają z niego strumienie, które zamieniając się w rzeki, rozcinają plac na części i nawadniają je.
Każde plemię zostaje zaopatrzone w wodę. Jedna rzeka płynie poza granicami obozu żydowskiego, otaczając go dookoła ze wszystkich stron.
Nawodnione brzegi pokryły się soczystą, tłustą, słodką trawą i bydło z obozu nasyciło swój głód. Wszystkie te rzeki i strumyki w dzień promieniały złotym blaskiem słońca, a w nocy odbijały się srebrzystym blaskiem księżyca. Narody świata z najdalszych okolic przyglądały się temu z wielkim szacunkiem. Zastygłe w zachwycie zadawały sobie pytanie:
Kim są ci, którzy błyszczą jak blask dnia świetlistego. Piękni niczym księżyc i czyści jak słońce. I drżący jak flagi na wietrze łopocące.
Portret Mojżesza
Wielkie cuda związane z wyjściem Żydów z Egiptu i rozdzielenie wód Morza Czerwonego poruszyły cały świat. Imię Mojżesza stało się sławne wśród wszystkich narodów w najdalszych zakątkach świata. W związku z tym pewien arabski król zapragnął posiąść portret Mojżesza. W tym celu wybrał najlepszego ze swoich malarzy i polecił mu udać się na pustynię do żydowskiego obozu, żeby namalował portret Mojżesza. Kiedy artysta malarz wrócił z namalowanym portre tem Mojżesza, król zwołał wszystkich swoich mędrców i uczonych, umiejących określić człowieka na podstawie jego portretu. Chciał usłyszeć od nich, co sądzą o walorach duchowych Mojżesza i na czym polega jego boska moc. Mędrcy długo oglądali portret Mojżesza, po czym tak orzekli:
Mąż, którego portret mamy przed oczyma, wygląda na człowieka pełnego pychy, okrutnego, łasego na pieniądze, żądnego honorów, zaszczytów i władzy. Jednym słowem posiada najgorsze cechy.
Usłyszawszy to, król mocno się oburzył:
Jak to zawołał czy jest możliwe, żeby ten człowiek mógł dokonać takich cudów i zyskać sławę w całym świecie? Jedno z dwojga: albo Mojżesz jest źle namalowany i fałszywie przedstawiony, albo wy się na tym nie znacie i wasza interpretacja obrazu jest fałszywa.
To rzekłszy król postanowił samemu udać się na pustynię, żeby na własne oczy zobaczyć Mojżesza i przekonać się, jaki jest naprawdę.
Dotarłszy na miejsce, stwierdził, że portret Mojżesza jest wiernym jego odbiciem. Ani o włos nie pomylił się malarz. Mimo to trudno mu było uwierzyć, żeby jego mędrcy i uczeni, którym mocno ufał, tak się mogli pomylić. Podchodzi więc do Mojżesza i opowiada mu o tym, co uczeni wyczytali z portretu.
Mojżesz pilnie go wysłuchał, po czym tak rzekł:
Obie strony mają rację. Zarówno malarz, jak i twoi mędrcy. Przyjm do wiadomości, że natura obdarzyła mnie tymi wszystkimi złymi cechami, które twoi mędrcy wyłowili z portretu. Przez całe życie toczyłem ciężką i nieustanną walkę wewnętrzną z samym sobą, aż Bóg pomógł mi się wyzbyć złych cech.
Korach
Bóg rozkazał Mojżeszowi: Wyłącz spośród synów izraelskich Lewitów i oczyść ich. Oni zaś niech się ogolą.
I Mojżesz tak uczynił. Zaczął od najbardziej ważnego Lewity Koracha. Kiedy żona Koracha zobaczyła ogoloną twarz i błyszczącą nagą gładkością głowę krzyknęła:
Co ten Mojżesz z was zrobił? Sam się zrobił królem, brata swego Aarona obdarzył godnością arcykapłana, a dzieci Aarona wyniósł nad wszystkimi pozostałymi kapłanami. Przynoszę terumę15, każe ją oddać kapłanowi. Maaser dziesięcinę, przeznaczoną dla Lewitów, zabiera z niej znowu dziesiątą część dla kapłanów. A jeśli mu tego jeszcze mało, to strzyże was jak te barany. Ścina wam brody i goli wam głowy. Wystawia was na pośmiewisko i hańbę. Jeśli masz piękne włosy, to ci ich zazdrości.
Powiada Korach do żony: Mojżesz sam jest Lewitą i też się ogolił. Na to odpowiada mu żona:
Jemu wszystko uchodzi. W poczuciu swojej wielkości w duchu tak sobie myśli: Sobie zetnę włosy, a im głowy.
Zaczął Korach chodzić od namiotu do namiotu. Nikt go nie poznawał.
Pytają go:
Kto cię tak urządził?
Odpowiada:
Mojżesz! I nie tylko to mi zrobił. Po umyciu, ostrzyżeniu i ogoleniu podrzucili mnie do góry. Podrzucali w powietrzu. Po tym dopiero powiedzieli mi, że jestem czysty. Brata zaś swego wystroił niczym narzeczonego do ślubu i posadził przy drzwiach Namiotu Zgromadzenia. Najświętszy ze wszystkich świętych arcykapłan. Jego dzieci wywyższone są nad pozostałymi kapłanami. Słowem cały świat do nich należy. Teruma dla nich, różne opłaty kapłańskie w naturze dla nich. Nawet część dziesięcin lewickich dla nich.
I mówiąc to wszystko, prześmiewca przytacza taką oto bajeczkę:
Wyobraźcie sobie, oto obok mnie mieszka biedna sąsiadka, nieszczęsna wdowa z dwoma sierotami. Posiada kawałek pola. Chce go zaorać, a tu przychodzi Mojżesz i rozkazuje: Nie zaprzęgaj wołu razem z osłem. Zabiera się kobieta do siania, a ten znowu się zjawia z zakazem: Nie będziesz siała razem różnych zbóż. Przychodzi czas żniw nakazuje zostawić kłosy, które spadły spod sierpów na bok, nie zbierać pozostawionych przez zapomnienie snopów. Każe też zostawić na krańcu pola nie zżęte pasmo zboża, dla ubogich. A kiedy nieszczęsna wdowa zawozi wreszcie swoje uszczuplone zboże do spichlerza, zaczyna się nowa seria danin: Teruma, Maaser pierwszy, Maaser drugi Kobieta nie ma wyjścia. Musi złożyć daniny kapłanowi. Zaczyna się jednak zastanawiać. Dochodzi do wniosku, że lepiej opłaci się sprzedać pole i kupić za uzyskane pieniądze dwie owce. Jakkolwiek będzie owce dadzą trochę wełny na ubranie i zrodzą potomstwo.
I ledwo doczekała się chwili strzyżenia owiec, kiedy znowu ma kapłana na głowie.
Pierwsze runo powiada kapłan należy się jemu.
Tak nakazał Bóg! Kobieta uznaje to za słuszne i oddaje kapłanowi. Przychodzi szczęśliwa chwila i owce wydają na świat małe.
I znowu przychodzi kapłan:
Według nakazu Boga powiada pierworodne należy się jemu.
Wreszcie wyczerpuje się jej cierpliwość.
Już dłużej tego nie wytrzymam woła zrozpaczona Zarżnę je i zjem.
I jak tylko zarżnęła owce, zjawia się znowu kapłan i powiada:
Według bożego nakazu należą mi się przednie nóżki, żołądek i policzki.
Kobieta wpada w gniew i woła:
Zarżniętych owiec też mi nie pozwalają spożyć, więc niech całe mięso zostanie poświęcone. Niech obłożone zostanie klątwą cherem.
Skoro tak powiada kapłan to wszystko należy do mnie. Tak jest napisane: Każdy cherem16 od Boga należy się kapłanowi.
Zabrał kapłan wszystko, a nieszczęsna wdowa ze swoimi sierotami pozostały bez niczego. I płacz tych trojga nieszczęśliwych istot nie znał granic.
W ten sposób oświadczył na zakończenie Korach postępują święci kapłani, tłumacząc się, że tak nakazuje Bóg, oby był błogosławiony.
Słysząc to, przystąpiło do Koracha dwustu Lewitów. Razem przyszli do Mojżesza ze skargą.
Wysłuchawszy ich, Mojżesz tak rzekł:
Pogańskie ludy świata mają wiele bogów. Dla każdego muszą więc mieć innego kapłana. My mamy jednego Boga, jedną Torę, jedno Prawo, jeden ołtarz i jednego arcykapłana. Was za to jest dwustu mężczyzn i każdy z was chce być nadkapłanem.
Do bandy Koracha należał też On ben Pełet z plemienia Reuwena. Żona starała się go powstrzymać:
Co ci z tego przyjdzie powiedziała do niego czy ten będzie panował, czy tamten, ty i tak wyjdziesz na durnia.
Na to mąż odpowiada:
Byłem z nimi jednomyślny i przysięgłem dochować wierności ich związkowi.
Już ja oświadczyła żona uwolnię cię od przysięgi.
Napoiła go winem i położyła spać. Sama zaś, rozplótłszy włosy, zasiadła przy wejściu do namiotu. Kto się zbliżył do namiotu i zobaczył jej odkrytą głowę, nie odważył się już wejść do środka. Tymczasem Koracha spotkała zasłużona kara.
Woda ze skały w Meribie. Źródło kłótni
Po śmierci Miriam źródło, które dzięki niej towarzyszyło Żydom na pustyni, krzepiąc ich słodką, życiodajną wodą, zniknęło. Spragnieni wędrowcy jak jeden mąż postanowili wystąpić przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi z żądaniem dostarczenia im wody. Obaj bracia byli tymczasem zajęci przygotowaniem pogrzebu zmarłej siostry. Na widok nadchodzącego tłumu Mojżesz powiedział do Aarona:
Może ty wiesz, co oznacza to tłumne zgromadzenie?
Przecież to potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba. Zapewne przychodzą po to, żeby oddać cześć zmarłej Miriam.
Nie bracie powiedział Mojżesz. Mylisz się. Nie każde zgromadzenie oznacza to samo. Gdyby to było normalne zgromadzenie, toby na czele szli wodzowie. Nie przychodzą po to, żeby pokłonić się prochom naszej siostry.
I rzeczywiście, po chwili rozległy się dzikie okrzyki i niewybredne złorzeczenia. Twarze nadchodzących pałały gniewem. Ręce uniesione w górę. Mojżesz i Aaron przejęci strachem szybko weszli do swego namiotu.
I wtedy nad namiotem ukazała się Szechina i rozległ się głos Boga:
Mojżeszu i Aaronie, jesteście sługami narodu, więc wyjdźcie do niego! Moje dzieci umierają z pragnienia, a wy siedzicie w namiocie i odbywacie żałoby nad staruszką.
Wyszedł Mojżesz z namiotu i zaprowadził gniewny tłum do skały, żeby uderzeniem laski wydobyć z niej wodę. I tłum stanął wokół skały. I zaraz znaleźli się wśród ubranych prześmiewcy, którzy zaczęli pokpiwać z Mojżesza:
Czy nie rozumiecie, że Mojżesz nas naciąga. On sam, syn Amrama, był u swego teścia Jetro pasterzem. Pasterze zaś są doświadczeni w wynajdywaniu źródeł wody. Chce nas zaprowadzić do jakiegoś ukrytego źródła, żeby wyglądało, iż woda pojawiła się pod jego dyktando. Niech tu pokaże, że potrafi ze skały wydobyć wodę i napoić nas.
Rozgląda się Mojżesz na wszystkie strony i widzi, że na każdej skale Żydzi ustawili się w koło i nie przestają wznosić okrzyków.
Wzywa ich, żeby ustawili się obok skały, przy której stoi. Wydobędzie z niej wodę. Na to Żydzi powiadają, żeby wydobył wodę z tej skały, którą mu wskażą.
Wzburzony Mojżesz podnosi laskę i uderza w skałę, przy której stoi. Powoli zaczynają sączyć się tylko krople wody. Wśród tłumu wybuchają śmiechy. Rozlegają się drwiny:
Synu Amrama, czy myślisz, że jesteśmy oseskami?
Mojżesz rozgniewał się jeszcze bardziej. Uderza laską po raz drugi i wartki strumień wody trysnął ze skały, zalewając miejsce, w którym stali Żydzi.
Śmierć Aarona
Kiedy nadszedł czas śmierci Aarona, Bóg rzekł do Mojżesza:
Pójdź do niego i powiedz mu o tym.
Wstał więc Mojżesz z samego rana i wszedłszy do namiotu brata, obudził go.
Zdziwiony trochę Aaron zapytał:
Co tu robisz o tak wczesnej porze?
Chciałbym cię prosić o wyjaśnienie pewnej kwestii w Torze. Przez całą noc głowiłem się nad nią. Oka nie zmrużyłem.
Co to za kwestia?
Właśnie wyleciała mi z pamięci, ale z całą pewnością wiem, że dotyczy sprawy poruszanej w Księdze Rodzaju.
Zaczęli więc razem czytać księgę od początku. Przy każdym rozdziale Aaron stwierdzał: Dobrze Bóg zrobił, słusznie, tak jak się należy, zrobił. Kiedy doszli do rozdziału, w którym jest mowa o Ewie i Drzewie Poznania, Mojżesz zapytał:
A co powiesz, Aaronie, o śmierci? Ja, który potrafiłem pokonać aniołów i ty który powstrzymałeś Anioła Śmierci nie wiemy jaki będzie koniec! Ile, myślisz, pozostało nam dni do śmierci?
Niewiele.
Aaron doskonale zrozumiał, co miał na myśli Mojżesz. Nagle poczuł na sobie powiew śmierci. Stojący obok Żydzi zauważyli, że Aaron jakby się skurczył. Mojżesz zapytuje go szeptem:
Jesteś gotów do przyjęcia śmierci?
Tak.
We trójkę wstąpili na górę Hor: Mojżesz, Aaron i Eleazar. A kiedy znaleźli się na szczycie, otworzyła się przed nimi grota, w której stało pościelone łóżko. Nad łóżkiem paliła się świeca. Spowity mgłą Aaron zaczął zdejmować z siebie szatę za szatą, a Eleazar nakładał je na siebie.
Zauważ, bracie Aaronie rzekł Mojżesz że kiedy umarła nasza siostra Miriam, obaj zajęliśmy się jej pogrzebem. Teraz, kiedy ty odchodzisz z tego świata, jestem przy tobie wraz z twoim synem Eleazarem. A co będzie ze mną, kiedy przyjdzie mi umrzeć? Kto położy rękę na moich oczach?
I kiedy Aaron był już przygotowany na śmierć, Mojżesz rzekł do niego:
Aaronie, bracie mój, połóż się na łóżku!
Położył się Aaron na łóżku.
Wyciągnij ręce! wyciągnął Aaron ręce.
Zamknij usta! zamknął Aaron usta.
Zamknij oczy! zamknął Aaron oczy.
W tej samej chwili zjawiła się Szechina i złożyła na jego czole pocałunek.
I dusza opuściła ciało Aarona.
Mojżesz i Eleazar zaczęli go całować, ale zaraz pokryła go chmura i rozległ się głos z nieba:
Wyjdźcie!
I kiedy wyszli, grota sama się zamknęła.
I wszystek lud stał u stóp góry i z drżeniem wypatrywał ich powrotu. Kiedy zobaczyli, że tylko Mojżesz i Eleazar schodzą z góry i Aarona z nimi nie ma, powstał gwar i szum.