Przed wybuchem II wojny światowej miało miejsce wiele ważnych wydarzeń, które uwypukliły narastające niepokoje w Europie. Jeszcze przed anektowaniem Austrii przez Hitlera, Włochy zaburzyły spokój inwazją na Etiopię. Była to część poszerzenia imperium włoskiego. Kilka lat wcześniej Mussolini postanowił spacyfikować Libię, wciągając Włochów w wyrównany i zaciekły konflikt. Owa pacyfikacja była wyczerpującą wojną z autochtonicznymi rebeliantami, toczącą się od 1923 do 1932 r. Zakończyła się ona zwycięstwem Włoch i umocnieniem ich władzy w tym regionie. W 1935 r. przyszła kolej na Etiopię. Ten konflikt znany jest jako druga wojna włosko-abisyńska. Trwał on do 1937 r. Włosi nie wypowiedzieli otwarcie wojny i zaatakowali z zaskoczenia w październiku 1935 r., przypuścili atak ze swojej afrykańskiej kolonii, Erytrei. Co prawda Etiopia była krajem z bogatym dziedzictwem, lecz jej rozwój pod wieloma względami pozostawiał wiele do życzenia. Również pod względem militarnym. Oznaczało to konflikt przebiegający pod znakiem wielokrotnych porażek Etiopczyków i włoską przewagą w każdym aspekcie. Wojna zakończyła się okupacją Etiopii, natomiast król Włoch, Wiktor Emanuel III, został ogłoszony cesarzem. Okupowane prowincje Etiopii, Erytrei oraz Somalilandu, stworzyły terytorium Włoskiej Afryki Wschodniej.
Wróćmy jeszcze do Azji. Japońska inwazja na Mandżurię była groźbą czegoś większego, co mogło zaangażować nowych przeciwników. Jednym z nich miał być ZSRR. W latach 1932-1939, Japończycy i Sowieci przeprowadzili między sobą serię sporadycznych konfliktów wzdłuż wspólnej granicy, znanych jako radziecko-japońskie walki graniczne. W pewnym sensie była to bezpośrednia reakcja Związku Radzieckiego na agresywną politykę ekspansyjną Japonii, natomiast linia demarkacyjna pomiędzy dwoma państwami stała się ciągłym punktem zapalnym. Konflikt powoli przybierał na sile i skupiał się państwach uzależnionych od Sowietów i Japończyków, odpowiednio Mongolii i Mandżukuo. Jego kulminacją była bitwa nad Chałchin-Goł z 1939 r. Wówczas było to jedno z największych starć we Wschodniej Azji. Charakteryzowało się zmiennymi manewrami, masowymi szarżami piechoty oraz zaciętymi walkami czołgów. Był to wielki poligon doświadczalny dla przyszłości wojny pancernej, gdyż zarówno radzieckie, jak i japońskie lekkie czołgi, odegrały w bitwie kluczową rolę i utorowały drogę do nowych strategii. Potyczka trwała od maja do września 1939 r. i zakończyła się zwycięstwem ZSRR. Była to głównie zasługa przewagi liczebnej. Po przegranej japońskiej 6. Armii, obie strony podpisały rozejm oraz sowiecko-japoński pakt o neutralności.
Hiszpańska wojna domowa i rozwój faszyzmu
Nie ulega wątpliwości, że kolejnym kluczowym zwiastunem II wojny światowej, była wojna domowa w Hiszpanii. Kraj ten był rozdarty tak wyniszczającym konfliktem w latach 1936-1939. Stanowił on szybki wgląd w charakteryzację sił, które miały wystąpić przeciwko sobie w kolejnym globalnym starciu. W samej Hiszpanii walczyły ze sobą dwa obozy Republikanie i Nacjonaliści. Każdy z nich otrzymywał wsparcie od europejskich mocarstw. Republikanie byli ugrupowaniem lewicowym, lojalnym wobec liberalnej Republiki Hiszpańskiej i jej rządu, wyłonionego przez koalicję Frontu Ludowego. Ich sojusznikami byli komuniści i anarchiści. Obóz ten otrzymywał również znaczne wsparcie militarne od Związku Radzieckiego. Po drugiej stronie barykady stali dowodzeni przez generała Francisco Franco Nacjonaliści. Było to rebelianckie ugrupowanie, które chciało obalić Republikę Hiszpańską. W jego skład wchodzili monarchiści, konserwatyści i tzw. falangiści. Naturalnym wsparciem z Europy były dla nich narodowosocjalistyczne Niemcy oraz faszystowskie Włochy.
Nie można opisywać hiszpańskiej wojny domowej, skupiając się wyłącznie na jednym aspekcie. Był to niezwykle złożony konflikt, pomimo że w jego centrum stała Hiszpania oraz jej sprawy wewnętrzne. Mieszali się w niego zarówno naziści z Niemiec, jak i ZSRR. Z tego względu wielu historyków określa go mianem próby generalnej przed II wojną światową. Stanowił on bowiem świetny wgląd w starcie, ku któremu Europa dążyła z zatrważającą prędkością. Wracając do samej wojny domowej, składało się na nią mnóstwo aspektów był on zarówno walką klas, jak i wojną religijną. Ponadto stanowił starcie demokracji republikańskiej z dyktaturą, rewolucji z kontrrewolucją, aż wreszcie komunizmu z faszyzmem.
Początek wojny domowej w Hiszpanii przypada na 1936 r. Wówczas wielu dowódców Hiszpańskich Sił Zbrojnych zadeklarowało bunt przeciwko Republice. Na jego czele stanęli generałowie Emilio Mola i José Sanjurjo y Sacanell. Był to pucz wojskowy, a jednocześnie wielka kulminacja dominujących w Hiszpanii napięć między faszystami i komunistami. Co prawda wojna trwała niecałe trzy lata, lecz i tak solidnie poturbowała cały kraj na długie lata. Podobnie jak bitwa nad Chałchin-Goł w odległej Azji, konflikt ten również stanowił poligon doświadczalny dla nowych technologii wojskowych. Z kolei dla samego generała Francisco Franco, którego nacjonalistyczna frakcja wyszła z tej brutalnej wojny zwycięską ręką, była ona kamieniem milowym. W jej wyniku stanął on na czele Hiszpanii i sprawował w niej dyktatorskie rządy aż do 1975 r.
W sercu Europu napięcie sięgało zenitu. Adolf Hitler poczynał sobie coraz śmielej, a widmo wojny stawało się coraz wyraźniejsze. Ekspansjonizm i irredentyzm Niemiec przybierały na agresji, a ponadto wymykały się kontroli państw alianckich. Aneksja Austrii z 1938 r. nie wywołała spodziewanego przez Hitlera zamieszania, co rozzuchwaliło go jeszcze bardziej do zagarnięcia kolejnych terytoriów na rzecz niemieckiej przestrzeni życiowej. Zaczął rościć więc pretensje do terytoriów, które miały być historyczną własnością Niemiec, aczkolwiek argument ten był mocno naciągany. Wiele z tych obszarów było bowiem od wieków zamieszkiwanych przez Słowian. Jednym z nich był Kraj Sudetów, będący wówczas częścią Czechosłowacji. Hitler coraz bardziej zmierzał do jego okupacji. Alianci ulegli jego żądaniom, a Kraj Sudetów został przekazany Niemcom na mocy tzw. układu monachijskiego z 1938 r. Nowopowstały naród czechosłowacki mógł tylko przyglądać się w milczeniu rozdzieraniu go przez obce moce. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że treść traktatu zabraniała Hitlerowi kolejnych zdobyczy terytorialnych, zmusił on wkrótce Czechosłowację do oddania części jej obszarów na wschód od Niemiec sprzymierzonym z nim Węgrom. Polska z kolei zajęła jej północno-wschodnie obszary.
To i tak wciąż było za mało dla Hitlera. Układ monachijski miał być skuteczną metodą zapobiegnięcia pełnej okupacji Czechosłowacji przez Niemcy. Bardzo go to rozgniewało, więc w 1939 r. rozpoczął tajną ekspansję morską, której celem było przyćmienie potęgi brytyjskiej floty działanie to było bardzo podobne do tych poprzedzających I wojnę światową. Następnie przymknął oko na podpisany przez siebie traktat, przejmując obszar Czech w 1939 r. Okupowane regiony ogłosił mianem Protektoratu Czech i Moraw, natomiast ze Słowacji uczynił marionetkowe państwo proniemieckie. Coraz ciężej było nadążyć nad tempem ekspansji Niemiec. Mapa polityczna Europy po raz kolejny przechodziła ogromne przemiany. Podobnie jak dwie dekady wcześniej, oznaczało to wyłącznie katastrofę.
Południe kontynentu stanowiło z kolei pole do popisu dla Mussoliniego. W kwietniu 1939 r. najechał Królestwo Albanii na południowych Bałkanach. Kampania ta trwała zaledwie 5 dni i okazała się ogromnym sukcesem dla Włochów. W wyniku tej operacji obie strony poniosły niewielkie straty. Albański król został wygnany do Grecji, a jego kraj stał się częścią błyskawicznie rozwijającego się Imperium Włoskiego. Przyczyny inwazji były czysto strategiczne Włochy od dawna rościły sobie pretensje do tej części Europy, ponieważ albańskie stanowiska morskie dawały im całkowitą kontrolę nad bramą wejściową na Adriatyk. To oczywiście stanowiło zwiększenie ich wpływów na Morzu Śródziemnym. Nieco później Wielka Brytania i Francja zagwarantowały pomoc Polsce, Rumunii i Grecji, natomiast Włochy i Niemcy sformalizowały własny sojusz, znany jako pakt stalowy.
W wyniku bezczelnej polityki Hitlera sytuacja wkrótce eskalowała. Oskarżył on bowiem Wielką Brytanię i Polskę o próbę otoczenia Niemiec, wskazując na wspomnianą wcześniej gwarancję ze strony tych pierwszych. W rezultacie zerwał polsko-niemiecki pakt o nieagresji. Wówczas szybko stało się jasne, że Rzeczpospolita będzie kolejnym celem nazistów. Pod koniec sierpnia 1939 r. niemieckie wojska zaczęły gromadzić się pod polską granicą, a napięcie osiągnęło maksymalny poziom. Tymczasem Hitler wykorzystał okazję na zwiększenie strefy niemieckich wpływów w Europie, zawierając pakt o nieagresji z ZSRR. Przeszedł on do historii jako pakt Ribbentrop-Mołotow i został podpisany 23 sierpnia 1939 r. Tak naprawdę była to potajemna umowa o podzieleniu obszarów Europy Wschodniej pomiędzy Niemców i Sowietów. Hitler miał przejąć te obszary, które wcześniej wybrał na tereny lebensraum dla swojego narodu. Były nimi zachodnia Polska oraz Litwa. Z kolei Stalinowi przypadały terytoria wschodniej Polski, Łotwy, Estonii, Finlandii i region Besarabii. Trzeba było przyznać, że ów pakt był przebiegłym posunięciem ze strony Hitlera. Chronił bowiem Niemców przed wojną na dwa fronty, a przynajmniej na samym początku konfliktu.
Początek wojny: inwazja na Polskę, 1939 r.
Wojna, która tak długo wisiała nad Europą, rozpoczęła się 1 września 1939 r. W nocy 31 sierpnia Niemcy upozorowali incydent przy granicy, wykorzystany jako pretekst do inwazji na Polskę. Wydarzenia te znane są jako prowokacja gliwicka. Brali w niej udział oficerowie SS. Przebrali się za polskich nacjonalistów i przeprowadzili tzw. dywersję pod fałszywą banderą. Owa wersja została zresztą potwierdzona podczas procesów w 1945 r. Towarzyszył jej również szereg podobnych incydentów, co miało dać Hitlerowi solidne podstawy za uderzeniem na wschodnich sąsiadów. Niemcy przeszli więc do działania z samego rana, najeżdżając Polskę z północy, południa i zachodu. Pierwsze etapy inwazji przebiegały pod znakiem strategicznego odwrotu polskich wojsk, co miało dać im przewagę w obronie linii wschodnich. Od samego początku jednak Niemcy mieli przewagę pod wieloma względami. Nie tylko przewyższali Polaków w kwestii liczebności żołnierzy, ale również czołgów i wozów pancernych. Stosowali również nową i rewolucyjną taktykę, znaną jako blitzkrieg. Opowiemy więcej na jej temat w dalszej części tej książki. Naziści postawili też duży nacisk na dominację powietrzną, wystawiając do walki szereg myśliwców i bombowców.
Polska armia była z kolei o niemal milion żołnierzy mniej liczna od niemieckiej. Ponadto mieli w porównaniu z Niemcami ogromne braki w kwestiach militarnych. Weźmy na przykład czołgi, które miały odegrać olbrzymią rolę w tej wojnie. Polacy dysponowali bardzo małą ich ilością, a poza tym ich stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia. Większość z nich stanowiły krajowe czołgi 7TP, będące polską wersją brytyjskiego modelu Vickers 6 Tonner. Mieli również tankietki TKS, czyli małe i lekko opancerzone pojazdy dwuosobowe. Polskie siły powietrzne charakteryzowały się przestarzałym sprzętem, którego ilości były niewielkie. To wszystko oznaczało, że odparcie wroga będzie stanowiło dla Polaków nie lada problem.
Częścią nowej niemieckiej taktyki była koordynacja ataków lądowych i powietrznych. Naziści byli zdeterminowani, aby spowodować jak największe szkody. Uderzyli więc na Polskę z bezprecedensowym okrucieństwem. W przypadku tej inwazji Hitler miał wyłącznie jeden cel podbić polskie terytoria jak najszybciej. W tym celu Niemcy zastosowali taktykę wojny błyskawicznej, która stanowiła ich główny schemat działania podczas II wojny światowej. Polegała ona na zadawaniu przeciwnikowi szybkiego i strategicznego uderzenia. Skupiała się głównie na mobilnych i zmechanizowanych formacjach piechoty, wspieranych siłami powietrznymi. Niczym grot włóczni, miała na celu przetrzebić linie obrony wroga, przedostać się daleko za nie oraz otoczyć to, co pozostało z wojsk przeciwnika. Hitler miał możliwość skorzystania z tej taktyki, ze względu na niemieckie unowocześnienia w zakresie przemysłu motoryzacji opancerzonej. W osiągnięciu celów Blitzkrieg potrzebne były bowiem szybkie i zwrotne czołgi, wyposażone w solidne pancerze. Tak też się stało i pierwsze etapy wojny były naznaczone błyskawicznymi zwycięstwami Niemców.
Niemiecki atak na Polskę był szturmem dwustronnym. Natarcie naziemne było powiem wspierane przez naloty. Celem Luftwaffe były zarówno obiekty militarne, jak i cywilne. Korzystając ze zmasowanego bombardowania, Niemcy chcieli wywołać u przeciwników szok. Pierwszym takim celem tej inwazji było miasto Wieluń. Bardzo szybko zostało starte w pył, co stanowiło dowód na potęgę Luftwaffe.
Dwa dni po rozpoczęciu ataku na Polskę, Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Mimo tego, przeprowadzenie podbicia państwa polskiego nie stanowiło dla nazistów ogromnego problemu. Za sprawą zdecydowanych i precyzyjnie rozplanowanych ataków lotniczych, udało im się zakłócić działanie głównych szlaków komunikacyjnych w Polsce. W związku z tym Niemcy mieli możliwość szybkiego przesuwania się naprzód, goniąc wycofującą się armię polską. Ponadto Luftwaffe błyskawicznie opanowało przestrzeń powietrzną. W ciągu 48 godzin od rozpoczęcia inwazji zniszczona została większość polskich lotnisk wojskowych, natomiast siły powietrzne kraju zostały zdziesiątkowane.
Wkrótce największe polskie miasta zaczęły padać łupem Niemców. Warszawa została zbombardowana i część miasta zmieniła się w ruiny. Z kolei 13 września rozpoczęto oblężenie stolicy, która ostatecznie upadła 28 września. W tym czasie stoczono decydujące starcie podczas inwazji, czyli bitwę nad Bzurą. Trwała ona od 9 do 19 września 1939 r. Jej pierwsze etapy były wielką kontrofensywą Polaków, jednak ostatecznie Niemcom udało się ich otoczyć i wygrać bitwę. To zwycięstwo dało nazistom kontrolę nad zachodnimi obszarami Polski. Była to jednak zdecydowanie najbardziej krwawa bitwa całej kampanii, która pochłonęła wiele ofiar po obu stronach.
Pomimo heroicznej walki Polacy nie mieli szans odeprzeć brutalnego ataku wroga. W historii zapisało się wiele dowodów odwagi polskich żołnierzy. Jednym z nich jest słynna bitwa pod Krojantami, w której 18. Pułk Ułanów Pomorskich odważnie zaatakował niemieckie pozycje już 1 września. Celem tej szarży było odsunięcie niemieckiego ataku, aby większość polskich oddziałów mogła się wycofać. Udało się go osiągnąć, jednak zapłacona cena była bardzo wysoka. Pomimo natychmiastowego odwrotu ułani zostali masowo zmieceni przez niemieckie wozy pancerne i ostrzał z karabinów maszynowych. Natomiast historia Romana Orlika, plutonowego podchorążego rezerwy broni pancernych Wojska Polskiego, stanowi świetny przykład tego, w jak okropnej sytuacji znaleźli się Polacy. Dowodził on małą, dwuosobową tankietką, lecz pomimo jej lichych rozmiarów i tak udało mu się zniszczyć aż dziesięć niemieckich czołgów i zatrzymać całą kolumnę pancerną. Naziści przezwali jego pojazd karaluchem. Uzbrojony był w 20 mm armatkę automatyczną, dzięki której Orlik mógł przebijać niemieckie pancerze. W późniejszych etapach wojny jego wyczyny stanowiły ogromną inspirację dla polskich bojowników o wolność.