Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia - Davydova Nelli 2 стр.



Codziennie stykam się z pragnącymi rozwiązać wiele zagadnień, problemów. Zaczynając od chorób, a kończąc na tym, jak zacząć żyć po śmierci bliskiego człowieka lub odzyskać swoje milionowe długi, spotkać miłość lub rozwiązać jeszcze jakieś inne problemy.


Zaczynając pracować, obserwuję, że w oczach u każdego jest pełno entuzjazmu aby rozwiązać swój problem. Jednak w miarę działania, przejścia do praktyki i zrozumienia skąd to wszystko pochodzi, po co jest potrzebna ta sytuacja, co człowiek robił nie tak lub w ogóle niczego nie robił, kiedy trzeba było mu po prostu żyć, obserwuję taki obraz, że człowiek włącza opór. I wytrwale broni swojej pozycji, pragnie zostawić wszystko jak jest.


Wielu po prostu się nie chce lub boją się iść w nowe, w zmiany, nie ma ochoty działać, aby zmienić swoje życie.


A dla tego trzeba coś robić. Jednak my przywykliśmy nic nie robić. Niedziałanie  to nasza «korona». Ja nie mówię o tych działaniach, które tworzą niepotrzebny pośpiech i iluzję ruchu. Ta bieganina od jednej troski do drugiej, z jednej pracy, by zarobić lub coś udowodnić, do drugiej. Tworząc pozór tego pośpiechu, biegu, walka i gonitwa za przeżycie nawet nie są blisko skierowane do zmian.


Mam na uwadze prawdziwe zmiany, gdzie trzeba nauczyć się patrzeć inaczej na świat, na siebie i na swoje działania, świadomie rozumiejąc, że wszystko co myśleliśmy i robiliśmy wczoraj daje nam rezultat dzisiaj. I to, co myślimy i robimy dzisiaj, da nam płody rezultatów jutro.


Nie ma sensu czekać do jutrzejszego dnia na jakieś zmiany, jeśli niczego dzisiaj nie zmieniliśmy z dnia wczorajszego.


Najbardziej rozpowszechniony dowód, dlaczego niczego nie zmieniamy w życiu jest taki: nie mamy na to czasu. Musimy biec i rozwiązywać swoje problemy. Zgodzisz się, to jest bardzo dziwne, tak czy nie? Ale właśnie tak zachowuje się każdy. Ale, by rozwiązać problemy, należy na początku zrozumieć z jakiego powodu one powstają i naprawić to. Jednak w naszym myśleniu przywykliśmy nie pracować ze źródłem, wywołującym je, a walczyć już ze skutkami.


Czas jest zawsze, tylko powinniśmy uważnie wybierać, na co go tracimy.


Od razu przypomina mi się przykład: «garnuszku nie gotuj». Pamiętasz bajkę o czarodziejskim garnuszku? On sam zaczął gotować kaszę, jeśli powiedziało mu się słowa «raz, dwa, trzy, garnuszku gotuj/wari (*warit  gotować w języku rosyjskim)». I przestawał, jeśli powie mu się «więcej nie gotuj». Jeśli nie zatrzyma się garnuszka jak w bajce: kaszy tej będzie tak dużo, że trzeba będzie walczyć jakoś ze skutkami, bo zapełni ona wszystkie ulice.


I tak jest i z naszym «kociołkiem» (mówię teraz o umyśle): tworzy nieskończenie taką «kaszę» problemów, które trzeba rozwikłać. I co my robimy? Moglibyśmy zrozumieć, jak je tworzymy i przestać to robić, ale po co? Przecież nie mamy czasu, my tylko ledwo zdążamy sprzątać tą kaszę. A żeby wyłączyć ten strumień  mało komu przychodzi do głowy.


Przywykliśmy do niezauważania myśli w swoim «kociołku» i nawet się nie zastanawialiśmy nad tym, aby je zmieniać, cała nasza uwaga skierowana jest na działania poprawienia tego. Jak zmienić działania, co robić inaczej? Jak efektywniej robić, działać? Jak efektywniej walczyć ze skutkami? A może i czegoś w ogóle nie robić? Ale od czego powstają te działania, zapomnieliśmy przypomnieć. Chwytasz moją myśl, rozumiesz co myślę?


Pomimo tego, że my walczymy ze skutkami, a nie z przyczynami, przywykliśmy jeszcze do tego, by obwiniać innych, przekładać na nich odpowiedzialność, jeśli coś nie wychodzi, idealnie jest wskazać na kogoś palcem, kto nie ma racji:


«Patrz, ty nie spełniłeś moich oczekiwań, nie dotrzymałeś obietnicy, okłamałeś ty pietruszka, nie zrobiłeś tak, jak ja chcę, zrobiłeś tak, jak ty chciałeś. Jak śmiałeś? Przyczyną moich problemów jesteś ty, ty zepsułeś mi nastrój, rozzłościłeś. Zobaczysz, zrobię zaraz takie rejwach, że ho!». W naszym życiu zazwyczaj winni są wszyscy, oprócz nas samych: rząd, pogoda, ludzie-złodzieje, zły los lub przeznaczenie.


A stąd płynie, że po co nam zmieniać coś w swoim życiu? Jeszcze bardziej powalczymy z sytuacjami, przecież to nie my jesteśmy winni wszystkiego, a oni. No i przywykliśmy do cierpienia. I rezygnować z cierpień jest także strasznie, a nuż będzie jeszcze gorzej. Jakby to teraz nie brzmiało absurdalnie, ale boimy się pozbywać się cierpień. A co my wtedy będziemy robić? Żyć pięknie i szczęśliwie? Przecież to nudne.


I okazuje się, że dajesz dokładną instrukcję: «Patrz, właśnie w twojej sytuacji trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje życie na swoje barki, przestać kogokolwiek uczyć życia, kiedy sam nie rozumiesz, jak to robić i nie żyjesz w ogóle, a tylko egzystujesz».


Często cała uwaga skupiona jest na innych, a nie na sobie. Mamy prawie na wszystko infantylną pozycję życia. Ignorowanie swojego ciała. Głuchota na swoje potrzeby i pragnienia. Żyjemy dla innych, zapominając o sobie. Oczywiście, ciało będzie umierać. Gdzie ono ma się podziać, jeśli nie bierze się je pod uwagę? Ono jest daleko za swoimi granicami.


I oto są takie banalne przyczyny, dlaczego nie jest możliwe wyleczyć ludzi. Mało kto jest gotów znaleźć czas dla siebie, ponieważ go nie ma, więc czas idzie na walkę. Mało kto jest gotów przestać cierpieć, ponieważ jest to wygodne. I tylko jednostki są gotowe uświadomić sobie, że to nie sytuacje i ludzi trzeba winić, a wziąć odpowiedzialność za siebie, że przyczyna jest w nas, tylko nasze własne decyzje prowadzą do takich obserwowanych skutków. Póki składamy odpowiedzialność w naszym świecie na innych, niemożliwe jest coś zrobić i zmienić.


I dopóki nie zażyczymy sami pomóc sobie do takiego stopnia, aby zmienić swoje spojrzenie na świat, swoje życie, swoje pragnienia i działania, przyjąć świat takim, jaki jest, będziemy chorować. A choroba tak w ogóle nie jest chorobą. To naturalny zdrowy sygnał ciała. To język ciała. Ciało z nami w taki sposób rozmawia.


Każdy organ, każdy odcinek ciała niesie swoją funkcję, odzwierciedlający nasze myślenie, który próbuje rozmawiać z nami. Jeśli zaczniemy słuchać ciała, gwarantuję: usłyszymy siebie. Nie można go zagłuszać lekami przeciwbólowymi i innymi zabijającymi środkami. Musimy usłyszeć, co ono mówi i zrobić to. I ono przestanie nam o tym mówić, czyli przestanie chorować.

Póki co nasza ludzkość nie jest gotowa zmieniać się na taką skalę, ale idziemy w tym kierunku i jakaś jej część zaczyna budzić się oraz budzić wokół wszystkich pozostałych.


I ja będę szczęśliwa, gdy obudzę nawet jednego człowieka z tysiąca tych, którzy przeczytali tą książkę. To będzie maleńkie zwycięstwo.


Podsumowanie:


 to my tworzymy swoje choroby swoim myśleniem;


 dopóki nie zechcemy wziąć odpowiedzialności na siebie za swoje życie, będziemy chorować i cierpieć;


 przyczyna jest w nas;


 szablon «nie mam czasu» nie daje możliwości wyleczenia się;


 nie musimy walczyć ze skutkami, trzeba uświadomić pierwotną przyczynę;


 czas jest zawsze, tylko powinniśmy uważnie wybierać, jak z niego korzystać;


 trzeba przełączyć uwagę z innych na siebie;


 koniecznie jest nauczyć się przyjmować świat takim, jaki on jest.

Rozdział 2. Nasz świat to nasze kino

Zanim przejdę bezpośrednio do przyczyn (jak już zrozumiałeś (-aś), psychosomatycznych) takich chorób, jak onkologia i cukrzyca, dotrzeć do tego dlaczego cierpimy my lub nasze dzieci, bliscy ludzie, aby lepiej i głębiej zrozumieć, chcę zacząć z ważnego tematu  jak działa psychosomatyka.


Porozmawiamy o naszym umyśle i o naszym obserwowanym świecie zewnętrznym.


Po prostu przedstaw sobie nasz świat  jest to kino, podobne do ekranu TV. Oglądamy żywe kino, a projektor, pokazujący nam to kino, znajduje się u nas w głowie.


Nasze myślenie tworzy te kadry, które obserwujemy jak życie.


A życie  to szybka zmiana tych kadrów z częstotliwością impulsu, czyli bez zatrzymania pod wpływem impulsu w «tu i teraz».


Jeśli do projektora wstawi się jeden kadr, to w projekcji będzie obraz statyczny. Potem zamieniamy jeden kadr na inny i obraz zmienia się, choć i on będzie nowy w projekcji, ale mimo wszystko będzie statyczny.


Ale tylko wystarczy szybko zmieniać kadry, to w projekcji na ekranie obrazy ożywiają się i tworzą iluzję ruchu.


«I nasze życie jest taką samą projekcją, szybko zmieniających się, obrazów. Czujemy życie w jego różnorodności, kiedy szybko reagujemy na nasze impulsy i pragnienia. W tym leży  KLUCZ».


Jeśli odkładamy zmianę kadru życiowego na «potem», to życie zatrzymuje się, kadry zamierają i na ekranie świata widzimy, jakby chomika w kołowrotku, i gryziemy się: niby walczę, walczę, a nic w rzeczywistości się nie zmienia.


Nasze ciało i sytuacje zaczynają natychmiastowo reagować na te nasze «potem», na odkładanie impulsów i porywów, by coś zrobić.


Sygnały ciała w postaci bólu i chorób, a także sytuacje życiowe, wywołujące wewnątrz ból duszy, zaczynają pokazywać nam to, gdzie przyhamowaliśmy ze zmianą kadrów, gdzie zatrzymaliśmy siebie przed przepływem życia.


Kochajcie swoje problemy i choroby. Jakby to dziwnie nie brzmiało, sygnały te są nam potrzebne aby przeżyć, poszerzać się, wzrastać i poruszać się w przepływie naszego życia.


Każdy sygnał w postaci bólu mówi nam o zatrzymaniu w rozwoju, o zatrzymaniu w naszym myśleniu, o hamulcu, gdzie zafiksowaliśmy się na określonej prawdzie. I nie chcemy widzieć świata szerzej.


Nasz punkt widzenia i zafiksowanie się na swojej opinii  to tylko mała część prawdy, którą widzimy.


Na przykład ze swego punktu widzenia widzimy słonia nie w całości, a tylko tą część, na którą pozwala nasz punkt widzenia. Na przykład, patrzymy na mordkę słonia i widzimy trąbę, oczy, uszy, jakąś to część z przodu, ale nie widzimy przy tym słonia od tyłu i z boku. A ktoś patrzy na słonia z góry i tworzy się u niego inny obraz.


I zetknąwszy się z innym człowiekiem, będziemy spierać się czyja prawda jest prawdziwa, a w rezultacie wychodzi, że oboje nie mamy racji i mamy ją jednocześnie, ponieważ każdy widzi swoją część, ale nikt nie widzi obrazu w całości.


Popatrz na ten obraz z przedmiotem i zrozumiesz o czym mówię:



Każdy ból i bolesna sytuacja  to naturalny sygnał naszego ciała i naszego świata (w tym i mowa o dzieciach), to sygnał naszego kina, które obserwujemy. Zafiksowaliśmy się na jednym obrazie świata i nie chcemy obejrzeć innego. Nie chcemy iść w poszerzenie i poznawać siebie dalej.


Nie chcemy rozpatrywać i innych wersji, innych obrazów, innych kadrów, innych punktów widzenia. Po prostu zaczynamy przyhamowywać nasze kino, a potem dziwimy się, dlaczego nie widzimy naszych pragnień.


A my po prostu nie idziemy do drugiego kadru, bo zafiksowani jesteśmy na jednym. I uparcie trzymamy się tej prawdy.


Z powyższego, chcę wyciągnąć wniosek: Ty  jesteś tym twórcą i bogiem, który tworzy ten świat swoją obserwacją, i Twoja twórczość to tworzenie nowych kadrów życia.


I szybka zmiana obrazów czyni to życie żywym i szczęśliwym. Aby te obrazy szybko się zmieniały, jeden za drugim, musimy nauczyć się lekko przyjmować wszystkie swoje pragnienia i impulsy, i robić wszystko w «tu i teraz», nie odkładając niczego na potem.


I aby iść w nowe, a to podstawa twórczości, musimy nauczyć się lekko odpuszczać przeszłość, odpuszczać swoją prawdę, której usilnie się trzymamy.


I z zainteresowaniem, ciekawością obserwować to kino, nie wiedząc, w jaki sposób zobaczymy nową prawdę, nowe życiowe kadry, a po prostu rozluźniając się, pozwolić sobie to obserwować. Nie trzymać się tego, że ja wiem, jak to powinno być.


My nie wiemy, jak to będzie i jaki jest następny kadr, ale bardzo ciekawie jest zobaczyć z nowego punktu widzenia jeszcze jeden kawałek prawdy, dopuszczając, iż wszystkie prawdy współistnieją jednocześnie. I im bardziej pozwalamy sobie iść w nowe, tym bardziej interesujące swoje nowe kino będziemy tworzyć.


Ja i Ty zaczynamy już rozumieć, jak stworzony jest ten świat, że on jest odbiciem nas, naszego myślenia.


I, że ból (choroba)  to sygnał naszego zatrzymania, który trzeba ocenić i poznać, aby iść dalej.


Ból, który powstał w nas, oznacza, że jest bardzo dobrze. Inaczej byśmy nigdy nie dowiedzieli się, że zatrzymujemy się.


Aby coś się działo, zachodził ruch w naszym życiowym przepływie, musimy uświadomić, co nas zatrzymuje, aby z tym się rozprawić.


Musimy zrozumieć, czego się trzymamy i nie chcemy odpuścić z przeszłości, czyli nie odpuszczamy starego kadru w naszym «projektorze» i tym samym nie dajemy przełączyć się na nowy.


A także musimy sobie uświadomić, co nam przeszkadza działać pod wpływem impulsu i robić wszystko, co chcemy w «tu i teraz». Przecież nas trzyma nie tylko przeszłość, nas zatrzymuje jeszcze i przyszłość.


Boimy się nowych kadrów naszego życia, czyli boimy się nieznanego. Boimy się żyć i nam się wydaje, że zatrzymanie i śmierć jest bezpieczniejsze. Czyż to nie absurd, zgodzisz się? My po prostu boimy się żyć.


Dlatego też doświadczamy problemów ze zdrowiem i bólu duszy, pokazując sobie: «Au, obudź się». Dlaczego my zawsze wybieramy zatrzymanie, a nie życie?


Obejrzyj się, życie jest bezpieczne. Ono tylko odzwierciedla to, co myślimy. Niebezpieczne jest nie życie, niebezpieczne są nasze myśli, które nas niszczą.


Znajdź w sobie śmiałość, by tworzyć nowe, znajdź w sobie zainteresowanie, by poznawać to nowe. Jak tylko przenosimy nieznane w coś znanego, nasz strach rozprasza się.


Nie ma sensu walczyć ze strachami, lękami, w nie można tylko pójść. To jak prowadzący wskaźnik dla życia, gdzie kryje się nowe i niezidentyfikowane.


Trzeba tylko zastanowić się, dlaczego czegoś się boimy. Przychodzi odpowiedź: my tego nie wiemy. Tak więc co nam przeszkadza poznać to? Wszystko, co jest zrozumiałe nie jest dla nas straszne.


A może mimo wszystko pójść i zobaczyć ten nowy jutrzejszy dzień z nową twórczością? A droga poznania tego, czego nie wiemy jest właśnie naszą drogą rozwoju, naszą drogą życia?


I nie tylko lęki sygnalizują nam drogę, dokąd nam się chce pójść, ale także wstyd i ból.


Ciało daje nam sygnały, gdzie układ zawodzi i hamuje, wskazując nasze życiowe zatrzymania.


Podsumowanie:


 niczego nie odkładać na potem;


 zawsze iść w zmiany;


 nie trzymać się przeszłości i lekko ją odpuszczać;


 przestać przekładać odpowiedzialność za swoje życie na innych;


 trzymać uwagę na sobie, na swoim życiu, a nie na cudzym;


 robić wszystko w «tu i teraz»;


 szybko reagować na pragnienia i impulsy swojej duszy;


 przestać hamować siebie dowolnymi wymówkami, dlaczego czegoś nie robimy;


 pytać siebie: «A co mi przeszkadza działać i rozwiązywać właśnie te problemy?»;


 nauczyć się iść w lęki;


 przyjmować wszystkie prawdy jednocześnie;


 przestać się kłócić;


 przestać uparcie bronić swojej każdej prawdy;


 pokochać swoją chorobę i ból  to sygnał zatrzymania i to jest dobre;


 nie wymyślać i nie wiedzieć, co będzie dalej, tworząc płaczliwe prognozy na przyszłość;


 włączyć zainteresowanie do czegoś nowego;


 pragnąć zmienić się i robić coś dla siebie;


 nie trzymać się za przeszłość i doświadczenie, ono zawsze będzie nowe;


 znaleźć w sobie śmiałość tworzyć coś po nowemu.

Rozdział 3. Dlaczego w życiu jest tak dużo bólu i chorób?

Nasze szablonowe myślenie zbudowane jest najczęściej tak, aby zachowanie swoich przekonań i swojej prawdy było dla nas najważniejsze, aniżeli naszego zdrowia. I będziemy się trzymać tej prawdy do ostatniego i udowadniać ją wszystkim, nawet jeśli ona nie czyni nas szczęśliwymi.

Назад Дальше