Tomek na Czarnym L?dzie - Шклярский Альфред Alfred Szklarski 15 стр.


– Po czym mozna odroznic te dwa gatunki? – wypytywal Tomek.

– Czarny nosorozec lub, jak mowia Murzyni, kifaru jest barwy szaroczarnej badz brudno-brunatnej. Dorosle samce dochodza prawie do czterech metrow dlugosci, wysokosc ich zas waha sie okolo metra szescdziesieciu centymetrow. Spotyka sie je w Afryce Srodkowej i Wschodniej. Natomiast wysokosc nosorozca bialego dochodzi do dwoch metrow, a dlugosc do pieciu. Na nadzwyczaj wydluzonej glowie sterczy poltorametrowej nieraz dlugosci przedni rog, ktorego obwod u podstawy przekracza pol metra, czyli wynosi tyle, ile dlugosc tylnego rogu. Obydwa gatunki nosorozcow sa trawozerne, lecz podczas gdy bialy zyje na otwartych stepach, kifaru trzyma sie raczej zarosli.

– Ho, ho! Jak z tego wynika, bialy nosorozec musi byc olbrzymim zwierzeciem! – zdumial sie chlopiec.

– Oczywiscie, Tomku! – potwierdzil Smuga. – Bialy nosorozec jest po sloniu najwiekszym z ssakow ladowych. Jako lowce zwierzat powinno cie zaciekawic, ze dotad nie udalo sie takiego zywego okazu sprowadzic do Europy. Czarny nosorozec jest nizszy, a mimo to uchodzi za jedno z najniebezpieczniejszych afrykanskich zwierzat. Dlatego tez nasze dzisiejsze spotkanie z kifaru mozemy uwazac za bardzo ciekawe przezycie.

– Chcialbym sie jeszcze dowiedziec, jaki tryb zycia prowadza te niezwykle zwierzeta – prosil Tomek.

– Moj chlopcze, nie mecz za bardzo pana Smugi – wtracil sie Wilmowski. – Wiesz przeciez, ze jest jeszcze bardzo oslabiony.

– Ja ci bardzo chetnie wyjasnie, a pan Smuga tymczasem troche odsapnie – rzekl Hunter przysuwajac sie do Tomka.

– Bardzo pana prosze, strasznie lubie sluchac takich opowiadan – ucieszyl sie Tomek.

– Nosorozce zyja najchetniej w okolicach obfitujacych w wode, lecz gatunki afrykanskie spotyka sie rowniez na suchych stepach i w gorzystych, kamienistych regionach – zaczal tropiciel. – Wszystkie lubia sie wylegiwac w blocie, chrzakaja glosno podczas kapieli. Prowadza raczej nocny tryb zycia. W dzien spia przewaznie gdzies w cienistym miejscu, po poludniu sie kapia, a przed wieczorem wyruszaja na poszukiwanie pozywienia. Podczas zerowania opieraja sie przednim rogiem o ziemie i zrywaja trawe grubymi wargami; galazki krzewow krusza ryjkowatym wyrostkiem pyska. Zywia sie galeziami krzakow, twardymi lodygami, trawa, ziolami, klaczami, korzeniami i cebulkami roslin.

– Tak olbrzymie rogi maja pewnie tylko stare osobniki? – pytajaco dodal Tomek.

– Mylisz sie, co kilka lat rogi te odpadaja, po czym odrastaja, wielkosc ich wiec nie swiadczy o liczbie przezytych lat. Dodam jeszcze, ze mlode widza natychmiast po urodzeniu.

Te interesujaca dla Tomka rozmowe przerwal bosman Nowicki stawiajac na stoliku dymiacy kociolek z zupa. Zglodniali lowcy z zapalem zabrali sie do jedzenia. Wkrotce po posilku udali sie do swych namiotow. Hunter, jak zwykle, porozstawial na noc straze, ktore zmienialy sie co dwie godziny.

Noc uplynela spokojnie. Nazajutrz, zaledwie slonce ukazalo sie na niebie, natychmiast zwinieto oboz. Tego dnia Wilmowski spodziewal sie dotrzec do zrodel Nilu Bialego, wyplywajacego z najdalej wysunietego na polnoc kranca Jeziora Wiktorii.

Na kazdym postoju Tomek wydobywal z podrecznej torby mape Ugandy. Skwapliwie mierzyl odleglosc dzielaca karawane od zrodel najdluzszej i najwiekszej na ziemi rzeki

45

[

45

Nil (arab.

2

. Za zrodlowa rzeke Nilu uwaza sie Kagere; od ujscia Aswa, prawego doplywu, przybiera nazwe Nilu Gorskiego, ktory od Bahr al-Ghazal lewego doplywu, plynie dalej jako Nil Bialy, w Chartumie przejmuje najwiekszy swoj doplyw – Nil Blekitny i przybiera nazwe Nil. Uchodzi do Morza Srodziemnego dwoma ramionami.]. Wiedzial juz przeciez, ze zrodla Nilu stanowily przez przeszlo tysiac lat zagadke, o ktorej rozwiazanie kusilo sie wielu odwaznych podroznikow. Totez z niezmierna niecierpliwoscia oczekiwal na ujrzenie miejsca, z ktorego Anglik Speke w tysiac osiemset szescdziesiatym drugim roku rozpoczal historyczna wyprawe, aby wypelnic ostatnie stronice tajemniczej historii zrodel Nilu.

Niebawem nadeszla ta upragniona przez chlopca chwila. Juz z dala uslyszal szum spadajacej wody, potezniejacy w miare jak sie zblizali do niepozornego wzgorza. W koncu wspieli sie na szczyt wzniesienia.

Tomek krzyknal zdumiony nieoczekiwanym widokiem. Oczom jego ukazalo sie, jak na dloni, szerokie ujscie Jeziora Wiktorii. Poprzez krawedz jeziora, obramowana z obu stron wysokim brzegiem poroslym drzewami, przelewaly sie kaskady wody, ktore pieniac sie i burzac, z grzmotem spadaly w przepasc.

Tomek z trudem uzmyslawial sobie, ze znajduje sie w miejscu, skad Nil Bialy bierze swoj poczatek. Zamiast szemrzacego lagodnie strumyka pienila sie przed nim wielka rzeka. Pamietal z nauki geografii w szkole, ze Nil Bialy wyplywajac z Jeziora Wiktorii przebywa setki kilometrow przez dzungle i busz Ugandy, zasila z kolei swe wody w jeziorze Kioga, za Wodospadem Murchisona przecina Jezioro Alberta, a daleko na polnocy, w okolicy Chartumu, laczy sie z Nilem Blekitnym wyplywajacym z gor Abisynii i z rzeka Atbara.

– No coz, Tomku, czy tak sobie wyobrazales miejsce, skad bierze poczatek Nil Bialy? – zagadnal Wilmowski zatrzymujac sie przy synu.

– Och, nie, tatusiu! – zaprotestowal chlopiec, przekrzykujac huk wody. – Przeciez to prawdziwy wodospad!

– Tak wlasnie jest, to wodospad Ripon.

Dlugo sycili oczy malowniczym widokiem spienionych wod Riponu, nim udali sie w dol Nilu Bialego, by na niskim brzegu rozlozyc oboz. Zdecydowali sie tu zatrzymac, gdyz Wilmowski stwierdzil, ze stan rannego przyjaciela ulegl pogorszeniu. Zasklepiona juz poprzedniego dnia rana na ramieniu znow sie otworzyla i przybrala fioletowy odcien. Lowcy ulozyli Smuge w namiocie, starannie wydezynfekowali i zabandazowali rane. Zmeczony Smuga zasnal niebawem, lecz Tomek z ojcem i przyjaciolmi dlugo jeszcze siedzieli przed jego namiotem.

Tomek przepadal za wieczornymi rozmowami przy ognisku. Tym razem, przy spokojnym poszumie plynacego opodal Nilu Bialego, zainteresowal sie historia poszukiwan legendarnego niemal do niedawna zrodla rzeki. Poprosil ojca, aby opowiedzial o odkrywcach zrodel Nilu Bialego. Wilmowski, zamilowany geograf, ulegajac nastrojowi wieczoru chetnie rozpoczal ciekawa opowiesc:

– Od dawna panowalo przekonanie, ze rzeka Nil wyplywa z wielkich jezior lezacych u stop Gor Ksiezycowych

46

[

46

Ruwenzori w narzeczu Murzynow Bantu oznacza Gory Ksiezycowe; trzeci pod wzgledem wysokosci lancuch gor w Afryce.]. Mimo to do polowy dziewietnastego stulecia nikomu nie udalo sie odkryc ani tych gor, ani jezior. Arabowie osiedleni w Afryce Wschodniej zapewniali Europejczykow, iz wewnatrz kontynentu, afrykanskiego istnieja olbrzymie jeziora. Z tego tez powodu zaczeto przypuszczac, ze znajduje sie tam wielkie morze, zwane przez krajowcow Ukerewe, Uniamwesi lub Niansa, z ktorego Nil bierze swoj poczatek. Do jego zrodel usilowano dotrzec dazac z polnocy od Morza Srodziemnego wzdluz rzeki i droga ladowa od wybrzezy Oceanu Indyjskiego.

Wyprawy przedsiebrane w gore Nilu nie zostaly uwienczone powodzeniem. Ledyard zmarl na skraju Pustyni Libijskiej, Brown dotarl tylko do Dar-Furu, a inni zawracali z drogi zrazeni licznymi kataraktami uniemozliwiajacymi podroz.

Ostatecznie gorny bieg Nilu zbadal Wenecjanin Giovanni Miani, lecz tajemnice zrodla rzeki rozwiazali dopiero uczeni i podroznicy wyslani przez angielskie Towarzystwo Geograficzne. Odkrywca zrodel Nilu Bialego jest Anglik John Speke, ktory, z Richardem Burtonem wyruszyl z Bagamojo w Afryce Wschodniej, aby dotrzec do jeziora Ukerewe. Burton ciezko sie w drodze rozchorowal, lecz Speke zdolal przybyc do poludniowych krancow wielkiego jeziora, ktore krajowcy, zgodnie z opowiadaniami Arabow, nazywali Ukerewe. Speke byl przekonany, ze z jeziora tego wyplywa Nil Bialy. Na czesc krolowej Anglii nazwal je Wiktoria Niansa.

W Europie mimo to nie uwierzono w sprawozdanie Speke’a. Wyruszyl wiec w tysiac osiemset szescdziesiatym roku na nowa wyprawe, tym razem w towarzystwie Granta. Dotarlszy do poteznego panstwa w Ugandzie, podroznicy sie rozdzielili. Grant podazyl na polnoc, idac jakby po cieciwie luku tworzonego przez Nil, Speke natomiast wedrowal wzdluz koryta rzeki. Po polaczeniu przebytych tras Speke mogl z pewnoscia stwierdzic, ze zrodla Nilu zostaly odkryte. W Gondokoro podroznicy spotkali sie z Samuelem Bakerem.

Ten zas, uslyszawszy o ich odkryciu, podazyl na poludnie, gdzie po drodze natrafil na ominiete przez Speke’a jezioro Mwutan Nzige, obecnie zwane Jeziorem Alberta, przez ktore przeplywa Nil Bialy.

Wybitny podroznik i dziennikarz, Stanley, potwierdzil pozniej zgodnosc relacji i obliczen dokonanych przez Speke’a, a ponadto odkryl Jezioro Edwarda, laczace sie z wodami Jeziora Alberta i tym samym wchodzace do systemu wod Nilu.

– A kto jeszcze badal Afryke Rownikowa? – znow zapytal niestrudzony Tomek.

– Do blizszego poznania krajow lezacych nad gornym Nilem Bialym przyczynili sie rowniez Baker, Gordon i Gessie, mianowani wielkorzadcami przez egipskiego kedywa

47

[

47

Kedyw – do 1922 r. oficjalny tytul dziedziczny wicekrola Egiptu, nadany w 1867 r. przez sultana tureckiego, od ktorego wowczas Egipt zalezal nominalnie.]. Wiele cennych informacji o florze, faunie i mieszkancach zebral Edward Schnitzler

48

[

48

E. Schnitzer (lub Schnitzler). wybitny badacz Sudanu i Afryki Wschodniej, pochodzil z rodziny zydowskiej osiadlej na Slasku. Przeszedl na mahometanizm i zostal urzednikiem egipskim.] ze Slaska, zwany takze Eminem-pasza, ktory od roku tysiac osiemset siedemdziesiatego osmego byl gubernatorem Ekwatorii

49

[

49

Ekwatoria zwano prowincje egipskie lezace nad gornym Nilem.]. Zdolal on zgromadzic bardzo liczne i cenne dla nauki zbiory.

Miejsce urodzenia Emina-paszy przypomnialo Tomkowi odlegla ojczyzne. Zaraz tez ten obcy czlowiek wydal mu sie blizszy i wzbudzil wieksze zainteresowanie.

– Tatusiu, opowiedz cos wiecej o losach Emina-paszy ze Slaska – poprosil.

– Wojna rozpetana przez powstanie Mahdiego przeciw Egipcjanom i Anglikom uniemozliwila wowczas dalsze badania w okolicach gornego Nilu. W roku tysiac osiemset osiemdziesiatym piatym Gordon polegl broniac Chartumu przed mahdystami, a Emin-pasza, przebywajac wtedy w okolicy Jeziora Wiktorii, znalazl sie w ciezkiej sytuacji. Nieustraszony Stanley wyruszyl na swa ostatnia wyprawe afrykanska, aby udzielic mu pomocy. Tym razem Stanley przedzieral sie przez Kongo, gdzie przez caly czas musial staczac niebezpieczne walki z krajowcami. Dopiero po blisko rocznym marszu, wsrod ciaglych starc i dokuczliwych trudnosci aprowizacyjnych, dotarl do Jeziora Wiktorii. Tam wlasnie spotkal sie z Eminem-pasza i Casatim. Dlugo wahal sie Emin-pasza, czy powinien opuscic kraj, ktorego byl wielkorzadca z ramienia egipskiego kedywa, lecz po chwilowym pobycie w niewoli u nieprzyjaciol ruszyl ze Stanleyem w kierunku Bagamojo

50

[

50

Bagamojo znajduje sie w Tanzanii na wybrzezu Oceanu Indyjskiego.]. Tam wstapil do sluzby niemieckiej i wkrotce przedsiewzial nowa wyprawe. Tym razem dotarl do zachodnich wybrzezy Jeziora Wiktorii, zalozyl stacje Bukoba, gdy jednak posunal sie za daleko na zachod, zostal zabity przez Arabow.

– Pan Smuga opowiadal mi juz kiedys, ze mieszkancy Afryki nie sa tak lagodni jak Australijczycy, ktorzy nie stawiali Europejczykom zadnego oporu – wtracil Tomek. – Ciekaw jestem, czy Polacy rowniez brali udzial w odkryciach w Afryce?

Wilmowski zastanowil sie chwile.

– Wsrod podroznikow i odkrywcow afrykanskich spotyka sie przewaznie Anglikow, Francuzow i Niemcow, oni to bowiem najbardziej sie tym kontynentem interesowali. Wiekszosc ekspedycji badawczych miala przewaznie na celu utorowanie drogi do przeistoczenia odkrytych ziem w kolonie panstw europejskich. Polacy nigdy nie prowadzili polityki zaborczej, a teraz przeciez sami od ponad stu lat znajduja sie w niewoli. Niemniej w roznych okresach czasu przybywali na Czarny Lad z pobudek naukowo-badawczych badz po prostu w pogoni za niezwyklymi przygodami.

– Tatusiu, prosze cie, opowiedz nam jeszcze o polskich podroznikach i odkrywcach w Afryce. Na pewno pan bosman takze poslucha z przyjemnoscia o czynach Polakow.

– Lubie opowiesci o naszych zuchach – przytaknal marynarz nabijajac fajke tytoniem.

Wilmowski rowniez zapalil i po krotkiej przerwie ciagnal znowu:

– Z Polakow najwczesniej zjawil sie w Afryce Maurycy August Beniowski. Byl to niezwykle przedsiebiorczy i odwazny czlowiek. Jako pulkownik konfederacji barskiej walczyl przeciw carskiej Rosji…

– I na pewno tak jak ty i pan bosman musial uciekac z kraju – wtracil Tomek.

Wilmowski usmiechnal sie do syna i mowil dalej:

– Beniowski zostal wziety przez Rosjan do niewoli i zeslany na Kamczatke. Udalo mu sie wzniecic tam bunt wiezniow. Na ich czele zdobyl rosyjski statek, na ktorym wraz z towarzyszami uciekl na pelne morze. Po wielu przygodach w roku tysiac siedemset siedemdziesiatym trzecim przybyl z ramienia rzadu francuskiego na wyspe Madagaskar lezaca u poludniowo-wschodnich wybrzezy Czarnego Ladu. Wsrod ustawicznych walk z krajowcami, przedzierajac sie przez rozlegle blota, niedostepne gory i skaly, opanowal Beniowski najzyzniejsza czesc wyspy. W rok pozniej zostal obwolany przez krajowcow ampansakaba, czyli krolem Madagaskaru. Mial wlasna stolice, dwor i ciemnoskora armie ubrana w rogatywki. Panowal niespelna dwa lata, lecz przez ten czas spowodowal zaprzestanie walk wewnetrznych nekajacych mieszkancow wyspy, wytepil barbarzynski zwyczaj mordowania ulomnych dzieci, zakladal w zdrowych okolicach osady, budowal szpitale i przytulki, zyskujac coraz wieksze uznanie krajowcow. Kiedy chcial uwolnic ostatecznie Madagaskar od uciazliwej opieki Francji, zginal w bitwie z Francuzami.

– A to ci byl nie lada zuch! – zawolal bosman Nowicki. – Ho, ho! Moze i ciebie, brachu, Murzyniaki oglosza krolem, na przyklad w Bugandzie. Pamietaj wtedy o swoim druhu i zrob mnie chociaz generalem.

– Niech pan nie kpi ze mnie – oburzyl sie Tomek.

– Wcale nie kpie! Jezeli Masajowie na samym poczatku wyprawy zrobili z ciebie wielkiego czarownika, to teraz Bugandczyki moga ich przeciez przescignac i obwolaja mojego kumpla swoim krolem. Licz na mnie, pomoge ci rzadzic!

– Ze tez pan zawsze musi zartowac! Mow dalej; tatusiu!

Wilmowski rozweselony ciagnal opowiesc:

– Na przelomie osiemnastego i dziewietnastego wieku bardzo zasluzyl sie swymi badaniami Jan Potocki. Zwiedzil Egipt, Tunis i Maroko, a potem opisal te kraje. Dalekie podroze po Egipcie, Sudanie, Abisynii i Krainie Wielkich Jezior, a wiec i tu, gdzie my obecnie podrozujemy, odbywal polski lekarz, Ignacy Zagiel, emigrant polityczny. Po powstaniu tysiac osiemset szescdziesiatego trzeciego roku opuscil Polske i przez dwa lata sprawowal urzad nadwornego lekarza egipskiego kedywa.

W tym samym czasie inny Polak, przyrodnik Antoni Waga, zgromadzil w Egipcie i Nubii bogate zbiory ptakow, gadow i owadow, odkrywajac wiele nowych gatunkow. Pare lat pozniej Wladyslaw Taczanowski badal ptactwo Algierii, a w Poludniowej Afryce szerokie badania geograficzne i botaniczne prowadzil w roku tysiac osiemset siedemdziesiatym czwartym i piatym botanik i geograf, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, Antoni Rehman. Z dwoch podrozy przywiozl do kraju cenny zbior, obejmujacy blisko trzy tysiace okazow roznych roslin, w tym wiele dotychczas nie znanych. Obok poszukiwan botanicznych i geograficznych prowadzil rowniez badania etnograficzne. Rehman napisal poznej dwie nadzwyczaj ciekawe ksiazki o zwiedzonych krajach. Bedziesz mogl je przeczytac, gdyz obydwie mam w Hamburgu.

– Nasz Tomek rowniez pieknie opisuje rozne afrykanskie widoki w listach do tej milej australijskiej turkaweczki – wtracil bosman. – Gdyby tak zebrac jego wszystkie listy i wydrukowac, bylaby z nich bardzo zajmujaca ksiazka.

– Znow pan zaczyna! – rozgniewal sie chlopiec. – Prosilem, zeby pan nie nazywal Sally turkaweczka.

– Juz dobrze, dobrze. Opowiadaj dalej, Andrzeju – rzekl bosman pojednawczo.

– Okolo roku tysiac osiemset osiemdziesiatego drugiego Stefan Szolc-Rogozinski, Leopold Janikowski i Klemens Tomczek odbyli na statku “Lucja-Malgorzata” glosna wowczas wyprawe do Kamerunu. Owocem tej jedynej w dziewietnastym wieku polskiej naukowej wyprawy do Afryki byly obfite zbiory i materialy ludoznawcze, jezykoznawcze oraz mapy zbadanych okolic. Leopold Janikowski przebywal nawet trzy lata wsrod ludozerczych plemion Fan i zgromadzil niezwykle cenne zbiory etnograficzne.

W sluzbie francuskiej badali Afryke Polnocna i Srodkowa Motylinski i Jan Dybowski. Jak wiec widzicie, Polacy rowniez brali udzial w odkryciach naukowych na tym kontynencie i choc w skromnym zakresie, niemniej przyczynili sie do jego lepszego poznania.

– Spedzilem troche czasu z Dybowskim podczas jego wyprawy do Konga – westchnal Hunter. – Zaprzyjaznilismy sie nawet. Tak, tak, smialy to byl czlowiek. Niejedno tez przezylismy razem… Pozno juz dzisiaj, opowiem o tym kiedy indziej, chodzmy teraz spac. Najgorzej, gdy na noc nachodza czlowieka wspomnienia. Dobranoc!

Назад Дальше