Księzycowy Taniec - Amy Blankenship 5 стр.


Envy nie miała nawet czasu na to, żeby się odwrócić, gdy drzwi zostały zamknięte. Przyćmione światło zapaliło się z mroku wyłoniły się monitory i facet z klatki. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale przerwał jej.

Pomyślałem, że najlepiej będzie, jak obejrzysz rezultaty twojej pracy ręcznej z bezpiecznej odległości w biurze. Devon uśmiechnął się sarkastycznie wskazując jeden z ekranów.

Envy spojrzała na monitor myśląc, że widok Trevora trzymającego się za krocze rozśmieszy ją ale zamiast tego zrobiło jej się go żal. Poczuła jakby jej serce opadło o kilka cali. Widząc jak cierpi, ucieszyła się, że monitor nie przekazywał dźwięku z pewnością nie chciała wiedzieć, co w tej chwili mówił.

Obserwowała w ciszy, jak Chad i Jason wychodzą z tłumu, by pomóc mu wstać z podłogi. Nie mogła rozpoznać, co mówili, ale kiedy Trevor odepchnął Chada z większą siłą niż można by się było spodziewać po facecie, który właśnie dostał paralizatorem, jej oczy pobiegły do drzwi chciała wyjść zanim jednemu z nich stanie się krzywda.

Tancerz pokręcił ostrzegawczo głową stał pomiędzy nią, a drzwiami. Envy ponownie spojrzała na monitor. Ku jej zaskoczeniu, to Jason złapał Trevora, podczas gdy Chad założył mu kajdanki.

Była bardziej niż zła na siebie za tak dziecinne zachowanie, rzuciła się więc w stronę drzwi, by powiedzieć Chadowi, by puścił Trevora wolno. Ponownie jakaś dłoń złapała ją za ramię. Spojrzała na nią, nie chcąc mu patrzeć w oczy. Oczywiście, to wszystko zaczęło się z jej winy. Poczucie winy rozzłościło ją jeszcze bardziej i dodało odwagi.

Dopiero co widziałeś, jak potraktowałam paralizatorem faceta naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? spojrzała w górę i starała się nie stracić oddechu. Teraz, gdy mogła się lepiej przyjrzeć, jego oczy były jeszcze bardziej niezwykłe niż za kratami.

Kimkolwiek są ci faceci, pozwól im wyjść z klubu zanim wrócisz do tańca. Ostrzegł ją znowu Devon, obserwując ogień w jej oczach. Prawie widział, jak jej futro jeży się z niecierpliwości chciała ratować tego, którego właśnie zraniła nie żeby miał jakiekolwiek intencje, by jej na to pozwolić. Jak się nazywasz?

Po co ci to? Envy wyszarpnęła rękę z uścisku. Chcesz, żeby właściciele zabronili mi wejścia do tego klubu?

Raczej nie Devon mruknął na samą myśl. Ale może trzymaj ten paralizator w kieszeni do końca nocy. Obserwował, jak zerka na monitor sprawdzając, czy jej ofiara już wyszła.

Cholera Envy westchnęła w myślach, opierając się o drzwi i czując wibracje muzyki przez drewno. Przygryzła dolną wargę wiedząc, że posunęła się za daleko. Przypomniał jej się drugi powód, dla którego przyszła dziś do Księżycowego Tańca i zastanawiała się, czy to dobry czas na pytanie o pracę. Może trzeba chwycić byka za rogi? W myślach wzruszyła ramionami. Nie wiesz czasem, czy szukają tu kogoś do pracy?

Devon nie mógł powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jego ustach. Ile by dał, by móc ją zamknąć ze sobą w klatce i spróbować oswoić jej wewnętrzny ogień. Tańczysz? zapytał z nadzieją.

Oczy Envy rozszerzyły się, gdy przypomniała sobie, jak oglądała go w klatce i jej uda rozpalił ogieńniestety, jej policzki też. Nie wyszeptała, nieco zbyt ochryple. Nie tańczę. Stoję za barem w kilku innych klubach w okolicy i pomyślałam, że złożę aplikacje skoro już tu jestem.

Szkoda Devon uśmiechnął się podchodząc do biurka i otwierając szufladę. Nadal nie powiedziała mu jak się nazywa, ale jeżeli wypełni formularz, będzie wiedział wszystko. Musiał się też upewnić, że nie pracowała w Nocnym Świetle.

Był zmęczony tym, że ciągle przysyłali tu swoich ludzi na przeszpiegi. To Quinn zakończył przyjaźń pomiędzy kuguarami i jaguarami, więc jeśli o niego chodzi, to równie dobrze kuguary mogły ich wreszcie zostawić w spokoju.

Ktoś z Nocnego Światła podesłał im ostatnią osobę, którą zatrudnili, a teraz, kiedy została zamordowana, kuguary oczekiwali od księżycowego tańca odpowiedzi tak jak gliniarze. Na jego nieszczęście, w tą jedyną noc, kiedy tu pracowała, poprosiła, by umieścić ją z nim w klatce.

Devon wyciągnął krzesło spod biurka wiedział, że najskuteczniejszym sposobem, by ją tu zatrzymać było danie jej tego, co chciała. Możesz to wypełnić teraz. Może zanim noc się skończy, będziesz miała nową pracę.

Envy usiadła, ale spojrzała na monitor i zmarszczyła brwi. Myślisz, że właściciel widział jak potraktowałam Trevora paralizatorem? przygryzła dolną wargę, wyobrażając sobie jak to musiało wyglądać. Naprawdę żałuję, że to zrobiłam.

Devon nachylił się nad krzesłem udając, że też patrzy w monitor. Przysuwając usta do jej ucha zapytał. Jeżeli właściciel by to widział i zapytał cię o to, co byś powiedziała? Powoli odetchnął, chłonąc zapach, który go otulał i rozgrzewał jego krew.

Envy zaczęła odwracać głowę, by na niego spojrzeć, ale zatrzymała się. Uczucie, które rozbudził swoją bliskością rozlewało się po jej ramieniu i karku. Byłam po prostu wredna. Odetchnęła, czując gorąco w brzuchu. Ten facet był niebezpieczny dla jej zmysłów. Nie wiedziała, czy odwrócić się i go polizać, czy uciec i szukać schronienia.

Kąciki ust Devona podniosły się w uśmiechu, ale nie zmienił pozycji. Więc chodzisz sobie w różne miejsca i traktujesz facetów paralizatorem bez powodu? Wyczuwał jak jej podniecenie rośnie, co powodowało niekomfortowy ucisk w jego spodniach.

Nie Envy z radością znalazła coś, co ją rozproszyło i sięgnęła po pióro leżące w pojemniku na biurku i zaczęła wypełniać ankietę. Tylko tych, którzy na to zasługują odpowiedziała, nie chcąc o tym więcej rozmawiać.

Devon wyprostował się. Zwalczył chęć, by ściągnąć ją z krzesła i posadzić na biurku przodem do siebie. Trzymał pasmo jej jedwabistych włosów pomiędzy swoimi palcami w miejscu, gdzie opadały na krzesło.

Był cicho podczas gdy wypełniała formularz, dokładnie czytając co pisze. Envy Sexton. Na szczęście kluby należące do kuguarów i wampirów nie znajdowały się na długiej liście klubów, w których pracowała. Wiedział, że wystarczy kilka telefonów, by miała więcej czasu wystarczy zadzwonić, by skreślili ją z grafiku. Nie chciał się z nikim dzielić tą dziką kocicą.

Envy skończyła pisać i zaczęła wstawać, ale Devon położył jej dłoń na ramieniu, żeby ją zatrzymać. Szybko wziął papier z jej ręki i ruszył w kierunku drzwi.

Zostań tu. Wrócę za kilka minut z odpowiedzią. Devon sięgnął do klamki, ale zatrzymał się gdy się odezwała.

Jak się nazywasz? zapytała Envy, zastanawiając się, czy nie lepiej przekazać formularz właścicielowi osobiście. Może nawet miałaby z głowy rozmowę o pracę.

Devon Santos odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami zanim zdążyła go powstrzymać.

Wiedział, że Nick czeka zaraz za drzwiami ponieważ go wyczuł. Podał mu formularz, po czym poinformował Mamy nową barmankę Poczekał, aż Nick przejrzy dokument wiedząc, że brat szuka tych samych informacji, które sam już sprawdził.

Nick wygonił kilka wampirzych fanek i jednego wampira, który się wślizgnął i to zrujnowało mu nastrój tej nocy. Nienawidził wampirów i wszystkich ludzi, którzy byli na tyle głupi, by się z nimi zadawać. Nie widząc żadnej wskazówki co do tego, by dziewczyna mogła mieć z nimi coś wspólnego i wyczuwając podniecenie brata, Nick zdecydował, by Devon się wszystkim zajął.

Wreszcie oddał mu formularz. Powiedz jej, żeby zostawiała paralizator w domu Nick popatrzył na brata. Kat powiedziała, że facet, którego potraktowała paralizatorem był jej chłopakiem, a ten, który go wyprowadził w kajdankach to jej brat.

Ten jej chłopak miał broń. Wyczułem to. Devon wzruszył ramionami, chociaż jego oczy zwęziły się. Może jednak nie był takim dobrym chłopakiem.

Bądź ostrożny, kiedy o nią chodzi Nick pokręcił głową, kiedy zauważył, że brat jest jeszcze bardziej zainteresowany dziewczyną. Jeśli chcesz, żeby tu była, to ty masz ją kontrolować w czasie, kiedy tu przebywa. Nick zazgrzytał zębami, kiedy poczuł zapach wampira. Bez słowa odwrócił się i wyszedł po schodach na górę.

Envy nerwowo rozglądnęła się wokół i zobaczyła windę, której wcześniej nie zauważyła. Podniosła delikatną brew widząc, że zamiast zwykłych przycisków jest tam klawiatura. Stukała piórem w biurko zastanawiając się jak długo powinna czekać. Nadal musiała się dowiedzieć, czy Chad naprawdę aresztował Trevora, czy po prostu zmusił go, by opuścił klub.

Rozejrzała się po biurku próbując zająć czymś myśli. Była urodzonym śledczym, tak samo jak Chad chociaż on starał się to ukryć. Prawdę mówiąc, Chad byłby świetnym detektywem. Mówił wszystkim, że był tylko policjantem do bicia, ale to wcale nie była prawda. Był dowódcą swojej brygady SWAT.

Nareszcie spojrzała na dokument, który z roztargnieniem podniosła. Było to potwierdzenie dostawy. Przeleciała wzrokiem informacje dotyczące płatnika i zauważyła nazwisko na dole strony. Trzasnęła dokumentem o biurko. Devon Santos do cholery z nim. Był jednym z cholernych właścicieli, a pozwolił jej myśleć, że jest zwykłym tancerzem.

W tym momencie drzwi do biuro otworzyły się i Devon wszedł do środka. Kiedy chcesz zacząć?

* * *

Nick szybko przeszedł przez parkiet, następnie schodami w kierunku wyjścia. Popchnął drzwi z siłą większą niż było to potrzebne i zerknął na mężczyznę próbującego przejść przez ochronę. Większość bramkarzy była zmiennokształtna potrafili więc wyczuć wampira, nawet gdy nie było żadnych widocznych znaków.

Wyczucie mody u normalnych wampirów w mieście wypływało chyba z subkultury Gotów. Ale w ciągu kilku ostatnich miesięcy pojawiło się chyba dziesięciu ubranych w garnitury lub zwykłe stroje klubowe, którzy próbowali się dostać do środka. Dlatego właśnie obecnie bardziej polegali na rozpoznawaniu zapachu, a nie na wyglądzie. Reguła numer jeden żaden wampir nie mógł przejść bez pozwolenia właścicieli.

Czego tu szukasz? zapytał Nick, starając się brzmieć profesjonalnie z uwagi na ludzi wokół. Mężczyzna przechylił głowę i złośliwie się uśmiechnął Nick aż się spienił.

Chciałbym wejść do środka. Powiedział Kruk. Jego źrenice rozszerzyły się używał swoich mocy, by zaczarować wszystkich, którzy mogli ulec wampirzemu zaklęciu przymusu.

Nick obejrzał go od stóp do głów. Facet miał czarne włosy z końcówkami zafarbowanymi na neonowy fiolet, które opadały mu na twarz. Był bardzo młody, prawdopodobnie nie miał nawet dwudziestu pięciu lat. Miał bardzo bladą skórę i grubo nałożony eyeliner wokół oczu. Na ustach miał nałożoną czarną szminkę nawet paznokcie miał pomalowane na czarno.

Przepraszam pana Nick stał spokojnie, obserwując każdy ruch wampira. Nieważny rozmiar czy wiek wampiry były niebezpieczne i nie wolno było ich nie doceniać.

Kruk, mów do mnie Kruk. Odpowiedział mężczyzna, zastanawiając się, gdzie są granice cierpliwości jaguara.

Przykro mi, Kruku, ale mamy pełno. Wyjaśnił Nick, zaciskając palce na swoim dwustrzałowym derringerze, który trzymał głęboko w kieszeni skórzanej kurtki. Miał w nim wydrążone kule wykonane z srebra i napełnione wodą święconą. Koniuszki ust podniosły się w lekko sadystycznym uśmiechu, gdy poczuł drewniane ostrze noża z kościaną rękojeścią przytroczonego do przedramienia.

Dlaczego więc wszyscy ci ludzie nadal stoją w kolejce? zapytał Kruk, widząc, jak złoto zaczyna przebłyskiwać w tęczówkach jaguara.

Nick uśmiechnął się, ale wyglądało to bardziej jakby zagryzał zęby. Oni mają rezerwacje

Oczy Kruka jaśniały w przytłumionym świetle jak gdyby rozpalone złowrogo wewnętrznym płomieniem. Nick zszedł po trzech stopniach na poziom ulicy i stanął pomiędzy Krukiem, a resztą ludzi. Nachylił się do jego ucha.

Odejdź, wampirze. Wyszeptał z lodowatym spokojem, przyciskając końcówkę drewnianego sztyletu do żeber Kruka tak, by nikt nie widział. Nie wejdziesz.

Nick wyprostował się i założył ręce z przodu wystarczyłby jeden ruch, by dźgnąć wampira sztyletem. Przepraszam pana, miłego wieczoru.

Kruk znów się uśmiechnął, tym razem prawie przyjemnie. O, na pewno taki będzie.

Odwrócił się od drzwi i poszedł w dół ulicy z rękami w głęboko w kieszeniach czarnych jeansów. Gwizdał jakąś złowrogo brzmiącą melodię. Kiedy jaguar nachylił się, by szepnąć mu ostrzeżenie do ucha, zauważył, jak jego pan przemknął się za nimi do klubu. Nie widział Kanea od dłuższego czasu. Prawdę mówiąc, to był pierwszy raz, kiedy go ujrzał od kilku tygodni, chociaż wielokrotnie czuł spojrzenie swego stworzyciela na karku.

To, co zaskoczyło Kruka to to, że Kane z własnej woli chciał wejść do legowiska swoich wrogów. Jego pan opowiedział mu o tym, jak został pochowany żywcem przez przywódcę tego klanu jaguarów. Czy jego pan miał swój własny plan?

Wrobili cię, mój panie, ale tym razem upewnię się, że będą mieli krew na rękach. Wyszeptał Kruk do siebie zanim wtopił się w cień. Wiedział, że nie będzie musiał długo czekać. Nadal czuł zapach krwi swojej ostatniej ofiary unoszący się z wiatrem w kierunku Księżycowego Tańca.

* * *

Kat patrzyła, jak Chad i Jason pomogli nieszczęsnemu chłopakowi wyjść z klubu w kajdankach. Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale po prostu musiała się dowiedzieć, co chcieli z nim zrobić. Chociażby po to, by nie rozmyślać o tym przez resztę nocy.

Wyszła przez jedne z bocznych drzwi i kryjąc się w cieniu poszła za nimi. Z jej wyostrzonymi zmysłami nie musiała podchodzić zbyt blisko, by ich słyszeć.

Chad i Jason zablokowali Trevora pomiędzy jego samochodem, a radiowozem tak, żeby zdenerwowany chłopak nie wpadł za Envy z powrotem do klubu. Chad zdjął mu kajdanki wiedział, że nie może aresztować chłopaka bez wyraźnego powodu no chyba, że Trevor go do tego popchnie.

Założę się, że to ty jej powiedziałeś, że tu jestem. Warknął Trevor do Jasona. Nie myśl, że nie zauważyłem jak ci staje na jej widok. Nie mogłeś nie wtykać nosa w nie swoje sprawy, co?

Chad wysunął rękę kiedy Jason zrobił krok do przodu. Jason, ja go przejmę. Może wrócisz do środka i zobaczysz, czy nie znajdziesz tam Envy? Nie chcę jej tu dopóki Trevor nie odjedzie.

Nie powstrzymasz mnie przed ponownym wejściem. Jestem w pracy! wysyczał Trevor bez zastanowienia.

Tak, widzieliśmy nad czym pracujesz Jason zacisnął pięści, ale widząc wyraz twarzy Chada zdecydował, że jednak lepiej wejść do środka zanim nie tylko Trevor wyląduje tej nocy w kajdankach. Odwrócił się na pięcie i rzucił Trevorowi przez ramię ostatnią uwagę Znajdziesz nas na parkiecie w objęciach.

Trevor wyskoczył do przodu, ale Chad odepchnął go na samochód. Ku jego zaskoczeniu, Trevor był dużo silniejszy niż wyglądał i musiał użyć sporo siły. Ostrzegałem cię, żebyś nie pieprzył mojej siostry dopóki nie powiesz jej prawdy o tym, kim naprawdę jesteś i dlaczego włóczysz się po klubach. Do jasnej cholery, chłopie, Envy myśli, że jesteś niczym więcej jak pieprzonym chłopcem z bractwa. Jak chciałeś jej zaimponować, to trzeba było powiedzieć jej prawdę. Jedyne, czego nie może przełknąć to kłamstwo. Zwłaszcza kiedy ktoś okłamuje właśnie ją.

Назад Дальше