Gromiwoja - Arystofanes 3 стр.


KALONIKE

Ależ, Aten chwało,
Przyjdą! Wszak trudno wyjść z domu kobiecie:
Ta się nad mężem trzęsie czule z rana,
Ta budzi czeladź46, ta świeże pieluszki
Ściele, ta kąpie, owa karmi dziecię

GROMIWOJA

ironicznie

Tak wszystko dla nich to nie faramuszki47
Prócz mego dzieła !

KALONIKE

Cóż to jest za dzieło?
Czy to przypadkiem nie jest kawał gruby?

GROMIWOJA

Mniej więcej gruby.

KALONIKE

Mężny?

GROMIWOJA

z rosnącym zapałem

Przepotężny!

KALONIKE

Ach przepotężny, mówisz, a nas nie ma?!

GROMIWOJA

A właśnie gdyby szło o taki kawał,
To byśmy wpadły tu, jakoby z procy!
Lecz to rzecz inna to myśli mej owoc,
Owoc bezsennie przepędzonych nocy!

KALONIKE

filuternie48, niby na ucho

Mów prawdę, piękny jest twój owoc nocny?

GROMIWOJA

patetycznie

Tak piękny, taki potężny i mocny,
Że przezeń całą zbawimy Helladę
My, płeć bezbronna!

KALONIKE

skeptycznie

My? Jak? Na Palladę49,
Mów, choć nie wierzę w naszą płeć bezbronną!

GROMIWOJA

Wiedz, że zbawienie państw od nas zawiśnie50,
Albo ze świata zniknie Peloponez

KALONIKE

I owszem Wojo, niech go dunder świśnie51!

GROMIWOJA

I zginie cała Beocja, nieboże!

KALONIKE

Brawo, niech tylko zostaną węgorze!52

GROMIWOJA

Ateny nie, nie! Zmilknę, ziemi słowy
Nie będę Aten szarpała! Lecz słuchaj!
Kiedy się zejdą na wiec białogłowy
Z Peloponezu, z Beocji, z Attyki,
Zbawim Helladę społem53 my podwiki!

KALONIKE

Cóż my, podwiki mądrego zdziałamy,
Co zbawiennego? My, siedzące w kwiatach,
W szafrannych54 szatach, malowane damy,
Szumne jedwabiem w złocistych sandałach,
My mamy zbawiać ojczyznę?? Czym, czymże?

GROMIWOJA

porywczo

Zaprawdę właśnie to ojczyznę zbawi!
Strój szafranowy, pachnidła i meszty55,
Róż i przeźrocze giezłeczka56, co wdzięki
Wpół obnażają no, domyśl się reszty!

KALONIKE

zaczyna się orientować

Być-że to może?

GROMIWOJA

Tak, że ani jeden
Z mężczyzn nie porwie na drugiego piki

KALONIKE

z ferworem

O, na boginki, dam farbić płaszczyki!

GROMIWOJA

Ni tknie pawęży57

KALONIKE

W jedwab się wystroję!

GROMIWOJA

Ni sięgnie miecza

KALONIKE

Kupię, na Bóstw dwoje,
Buciki perskie, najdroższe w Atenach!

GROMIWOJA

Czyliż nie mogła przyjść na wiec płeć biała?

KALONIKE

O na Erosa każda, jakby strzała,
Puszczona z łuku, lecieć tu powinna!

GROMIWOJA

Widzisz więc, kumciu, jaka ta rzecz inna
A tu te nasze attyckie kobiety
Wszystko wpierw robią, czego nie potrzeba.
Lecz i z Pomorza ni jednej o nieba
Ni z Salaminy nie ma!

KALONIKE

Te, wiem, przyjdą.
Każda o świcie już jedzie na szkucie58

GROMIWOJA

Ni te, o których mówiło przeczucie,
Że przyjdą pierwsze, Acharnów małżonki!

KALONIKE

Przyjdą! Lecz co do Teogena żonki,
Ta wprzód się musi poradzić Hekaty59.

pokazując w dół

Ależ, patrzaj no nadchodzi ich kilka,
A tam znów inne; przyjdą jeszcze chwilka

patrząc w inną stronę

Skądże te znowu?

GROMIWOJA

spostrzegła i poznała

Z Ryczywoła.

KALONIKE

Przebóg,
Toż się tu cały cielętnik rozbryka!

SCENA TRZECIA

Gromiwoja i Kalonike podchodzą, witając wchodzące panie i wieśniaczki.

Wchodzi Atenka, młoda i piękna Myrrine; potem inne w różnych strojach, właściwych miejscowościom, z których pochodzą; szczególnie bogato a swawolnie wystrojona jest Koryntka. Spartanka Lampito, posągowo zbudowana, pierś i szyja odkryte; peplos, rozcięty od ramienia przez cały bok wzdłuż biodra, pozwala widzieć całą krasę lakońskiej lwicy. Myrrine, przepasana bogatym pasem.

Wchodzi Myrrine i kilka kobiet.

GROMIWOJA, KALONIKE, MYRRINE.

Zgiełk powitania, całusy, okrzyki, podziwy dla strojów, każda gada równocześnie, tempo bardzo szybkie.

MYRRINE

podchodzi do Gromiwoi

która stoi z boku, zadąsana

Czyż nie za późno już, o Gromiwojo?
Cóż powiesz? milczysz?

GROMIWOJA

A, ślicznie, Myrrino,
Że się tak spóźniasz, gdy sprawa poważna!

MYRRINE

poprawiając pasek

Nie mogłam znaleźć, tak, po ciemku, paska:
Gdy rzecz twa nagła, mów, jeżeli łaska!

KALONIKE

No nie! możemy zaczekać chwileczkę,
Aż przyjdą panie z Beocji i Sparty

GROMIWOJA

patrząc w dal

Wyborna rada! Lecz właśnie w tej chwili
Przybywa do nas Lampito ze Sparty!

Wchodzi Lampito z Beotką i Koryntką, a za nimi cały tłum kobiet.

SCENA CZWARTA

Gromiwoja, Kalonike, Myrrine, Lampito, Beotka, Koryntka oraz cały tłum kobiet.

GROMIWOJA

podchodzi z uprzedzającą grzecznością i wita

wszystkie otaczają Lampitę

Witaj nam, droga Lakonko, Lampito!
Jakieś ty piękna Sparty nadobnica,
Cóż to za krasa, ciało siłą tryska!
Ty żubra zdusisz!

LAMPITO60

Haj, na dwa bożyca61,
Dyć62 goła hipkam i piętą w rzyć biję63!

GROMIWOJA

gładząc jej piersi

Jakby z marmuru masz piersi i szyję.

LAMPITO

śmiejąc się, odsuwa ją lekko

Macacie, nikiej64 ofiarną jałówkę!

GROMIWOJA

wskazując Beotkę

A skąd przywiodłaś tu tę śliczną główkę?

LAMPITO

Wej jedna hruba65 szlachcianka z Beocjej:
Jest wysłannicą tamstela66.

MYRRINE

Na Zeusa,
Cóż to za biodra!

KALONIKE

Co za wdzięk w jej ruchu,
A ten dołeczek brzoskwinia bez puchu!

wszystkie witają Beotkę

GROMIWOJA

wskazuje Koryntkę

Któż jest to dziecię?

LAMPITO

Szumna prze-bożyca,
Dziewka z Koryntu.

GROMIWOJA

podziwiając jej strój

Szumna! Ej! Na Zeusa,
Szumi też na niej ta strojna dzianica!

LAMPITO

Któż to obesłał wici67 między baby?

GROMIWOJA

Jam pospolite ruszenie płci słabej
Zwołała.

LAMPITO

Po co?

MYRRINE

z niecierpliwością

Błagam, mów raz przecie!

GROMIWOJA

koło której zbiegły się wszystkie, podniecone ciekawością

A zatem powiem lecz pierwej zechcecie
Odrzec na jedno pytańko

MYRRINE

Słuchamy.

wszystkie powtarzają to samo

GROMIWOJA

Czyliż ku mężom dusza wam nie rwie się,
Ku naszych synów ojcom, co na wojnie
Marnieją? Wszakże każdej mąż w obozie?

KALONIKE

płaczliwie

Szósty już miesiąc mój przy Eukratesie
W Tracji waruje gdzieś na słocie, mrozie!

GROMIWOJA

Назад Дальше