Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący - Krajewski Dymitr Michał 4 стр.


Powróciłem do domu cały w myślach, rozbieraiąc w głowie słowa wuia mego, które do mnie mówił na pierwszym powitaniu. Pośmiewisko i wytykanie palcem tych, ktorzy mię znali, przypadek niedawny z damami i świeże zdarzenie z przekupką dały mi poznać, iż trzeba coś więcey umieć niż to, czego mię uczono w szkołach, aby bydź62 użytecznym, i uczonym człowiekiem. Toż nauka moia myślałem sobie ma bydź szczerym głupstwem? y nauczyciele moi, głupszemi ieszcze ode mnie?. Zastanawiaiąc się dłużey nad tą uwagą, przyznałem na koniec, iż moia retoryka i filozofia były próżno straconym czasem. Sama natura sposobi nas do tych figur, których dziwacznych nazwisk i używania uczono mię w szkołach, a rozsądek naylepiey pokazuie, iak szukać przyczyn na poparcie zdania, nie chodząc, czyli63 to iest in Barbara czyli w iednym z tych dziwactw.

Poznawszy potrzebę oyczystego języka, którym pierwey gardziłem, starałem się usilnie, abym się go nauczył. Że zaś iak w szkołach nie miałem dobrego przewodnika do tey nauki, wziąłem się za radą niektórych do czytania xiążek takich autorów, którzy przez osobliwość wyrazów stali się sami osobliwemi. W krótkim czasie głowa moia była iak magazyn maiący w sobie same świeże towary, ponieważ naybardziey starałem się o to, aby umieścić w pamięci wszystkie nowe słowa. Ztąd64 tak wielką zabrałem chęć do czystey polszczyzny, iż kuiąc nowe wyrazy, wolałem rzecz niezrozumianą uczynić, aniżeli używać słow wziętych z obcych ięzykow, idąc po prostu za zwyczaiem, który ie przyswoił. A tak z iednego błędu nieznacznie wpadłem w drugi.

Sprzeczka o słowa była dawniey materyą pism i przyczyną krwawych utarczek; bo na nich się tylko cała filozofia i inne umieiętności zasadzały. Gdy raz podczas obiadu wszczęła się ta uczona rozprawa między literatami, których wuy móy miewał czasem u siebie: ieżeli65 człowiek uczony ma iść za zwyczaiem, czyli też zwyczay ma się stosować do uczonych ludzi, byłem przeciwny zdaniu wuia mego, przychylaiąc się do tych, którzy utrzymywali, iż wszędzie uczeni idą przeciw zwyczaiowi66.

Często obcuiąc z takiemi literatami, nauczyłem się polskiego języka inaczey wcale67, iak nim pisał Skarga i teraz pisze Krasicki. Wuy móy nie lubił słów nowych i te tylko chwalił, które nie dziwactwo, ale potrzeba wynayduie, aby ułatwić trudność w wyrażeniu myśli; ale nie chciał zwać nigdy poezyi rymopisarstwem, geografii ziemiopisarstwem, historyi dzieiopisarstwem Czyliż mówił dlatego mowę dawnych Rzymian poczytać można za ubogi ięzyk, że wiele słów wzięli od Greków i sobie ie przywłaszczyli? Nie na wielości nazwisk iedney rzeczy, ale na dostateczności wyrażenia wszystkich działań duszy naszey zależy obfitość ięzyka. Rzymianie, a po nich Francuzi i inne narody, doskonaląc swą mowę, mniey dbali o wyrazy techniczne, które wzięli z obcego ięzyka i które bardzo łatwo odmienić mogli w oyczyste. Naywiększym ich staraniem było przykładać się do tego, co iest istotną potrzebą. Niechże i nasz ięzyk ma tyle wyrazów, ile iest wyobrażeń, to go uczyni dostatecznym, bo obfitością malowania rozlicznych spraw duszy przechodzi, iak mi się zdaie, wszystkie znaiome mi ięzyki. Nie ma nic podobnego w łacińskim, francuskim, włoskim i niemieckim, co by wyrażało znaczenia słów: będę palił, spalę, zapalę, podpalę, przepalę, przypalę, dopalę, nadpalę Toż we wszystkich słowach w czasie przeszłym i przyszłym. Mało iest takich narodów, których mowa miałaby w sobie pomnieyszaiące imiona z pieszczotą i powiększaiące z wzgardą; słowa wyrażaiące częste powtarzanie spraw naszych i to uszczególnienie trzech rodzaiow w czasie przeszłym i przyszłym, które Polacy maią w swoim ięzyku. A ieżeli w samych tylko wyrazach technicznych widzieć się daie niedostatek ięzyka naszego, czemuż przykładem innych narodów nie mamy ich z tego zrzódła czerpać, zkąd68 wypłynęły nauki. Jeżeli teologia, filozofia, gramatyka zostały przyswoione; za cóż inne maią się odmieniać?.

Chociaż wielu przychylało się do zdania wuia mego, ia iednak zapalony chęcią, aby wyczyszczać ięzyk, chroniłem się usilnie wyrazów: papier, mur, sos, dach, ratusz, iarmark, dlatego że nie były oyczyste. Ale chwytaiąc się czystey polszczyzny, nierychło postrzegłem, żem poszedł tąż samą drogą, którąm się w szkołach odbłąkał od prawdziwey nauki.

Prawda, iż wuy móy starał się wszelkiemi sposobami, abym gust popsuty naprawił. Dla tey przyczyny zalecał mi dzieła Krasickiego, Naruszewicza, mowy seymowe Jgnacego Potockiego, Zabawki wierszem i prozą Franciszka Karpińskiego Ale częścią uprzedzony o tym przez rozmowę z o.69 lektorem, częścią iż inne pisma wpadały mi w ręce, nierychło się wziąłem do czytania tych xiążek.

Ostatnią nadzieię poprawienia gustu mego w naukach pokładaiąc wuy w francuzkim ięzyku, kazał mi się go uczyć. Widziałem sam potrzebę, nie żeby umieiętność iego służyć mi miała do czytania xiążek pożytecznych, ale że we wszystkich posiedzeniach, gdzie ton dobry przeszedł z Paryża, rzadko Polak mówi do Polaka oyczystym ięzykiem. Metr70 móy iako sam był naybiegleyszy w dzieiach romansowych, tak do tey umieiętności ciekawość we mnie wzbudzaiąc, wprawił mię w gust czytania takich tylko xiążek.

Dzięki pierwszym wynalazcom romansów i dzieł teatralnych, iż tych pism na samey intrydze miłości założyli osnowę. Poźnieysi źli w wielu rzeczach naśladowcy to także szczególnie za cel sobie wzięli, aby nie nudzić moralnością młodego czytelnika, ale wzbudzaiąc w nim ciekawość intrygami miłości, podżegać ogień, zapalać imaginacyą i przewracać głowę dziwacznemi awanturami71.

Jaka tylko z podobnych xiążek wpadła mi w ręce, zawsze to coraz głębiey zostawało w umyśle, iż miłość iest ów ogień niebieski, który wchodził w ułożenie ciał i świata całego, który ożywia naturę, utrzymuie ią i czuć się daiąc w każdym stworzeniu, staie się głosem powszechnym iey wyroku. O miłości! Miłości! wołałem iak ów bohatyr St. Preux72, którego przypadki wystawiałem sobie za wzór heroicznego kochania.

Rozdział VII

Chociaż zamiast filozofii Arystotelesa, historyi o Helenie, Parysie i Kassandrze zacząłem się ćwiczyć w pożytecznieyszych naukach, że iednak na te czasy trafiłem, kiedy każdy prawie chciał, aby go zwano poetą, zarażony chorobą pisania wierszów, wszedłem także w poczet rymopisów, same tylko powitania i powinszowania piszących, którzy nie mogąc wyrównać dobrym poetom, znaleźli sposób psuć podłym wierszem prozę i nudzić nią czytaiących.

Naymizernieyszy wierszopis, byleby podchlebiał (co damy zowią słodyczą), podoba się płci, która nie lubi, aby ią ganiono. Nazywano mię poetą, tak iak wielu innych, którzy nie lepiey pisali ode mnie. W samey rzeczy z kilkuset w spółkolegów nie więcey iak sześciu wyiąwszy, mogłem iść w porównanie z innemi, ponieważ równie iak oni blisko przystępowałem do piękności wierszow Pluchowskiego73, a czasem nawet w osobliwości słów nowych i poetycznych ozdobach przechodziłem innych, przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku74, świetności jutrzenki, białości alabastru, rumianości róży, wzywaiąc bogów i bogiń, aby ią zachowały w tey cudotworney piękności.

Naymizernieyszy wierszopis, byleby podchlebiał (co damy zowią słodyczą), podoba się płci, która nie lubi, aby ią ganiono. Nazywano mię poetą, tak iak wielu innych, którzy nie lepiey pisali ode mnie. W samey rzeczy z kilkuset w spółkolegów nie więcey iak sześciu wyiąwszy, mogłem iść w porównanie z innemi, ponieważ równie iak oni blisko przystępowałem do piękności wierszow Pluchowskiego73, a czasem nawet w osobliwości słów nowych i poetycznych ozdobach przechodziłem innych, przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku74, świetności jutrzenki, białości alabastru, rumianości róży, wzywaiąc bogów i bogiń, aby ią zachowały w tey cudotworney piękności.

Z tym wszystkim ta, ktorey pochwały śpiewałem pod jmieniem Kloe, odzyskawszy wolność przez śmierć niespodzianą matki, innemu serce swoie oddała. Tknięty do żywego tą niestatecznością, zacząłem pisać satyry, koiąc żal, który nosiłem w sercu, zemstą literacką.

Wpośrzód pochwał i laurów, które sam sobie dawałem, wuy móy, wpadłszy w chorobę, mimo zapewnienia doktorów, iż przyidzie do zdrowia, z tym się światłem pożegnał. Nim wieść ta doszła do matki, która iako nayblizsza sukcessorka dziedziczyć miała cały maiątek po bracie, uwinąłem się iak nayprędzey, sprzedaiąc pozostałe sprzęty. Ta sprzedaż i gotowizna w dniu iednym los móy odmieniła. Wziąłem żałobę po tak dobrym wuiu, aby pokryć radość pochodzącą z sukcessyi. A że z odmianą losu odmienia się oraz75 i sposób myślenia, zacząłem się podnosić na dwa palce od ziemi, zadzierać głowę do góry i protekcyonalnym tonem okazywać względy moie tym, którzy mi się kłaniali. Przyuczony wkrótce do odbierania głębokich ukłonów ludzi szukaiących w tym własnego zysku, odsuwałem się, gdy kto z niższych ode mnie śmiał bliżey przystąpić i tknąć się atmosfery, która mię na dwa kroki wkoło otaczała76.

Matka moia, dowiedziawszy się o śmierci brata, a wuia mego, obięła po nim dwie wsie, które były w Podgórzu, wypuszczaiąc mi Stratyń z gotowizną i meblami, które zarwałem po śmierci iego. Nowo nabyte dziedzictwo przewróciło mi głowę. Rozumiałem, że kto ma wieś, ma szyby złote, które wystarczać będą na wszystkie potrzeby: zacząłem więc nayprzód myślić o ekwipażu, bo zostały po wuiu był iuż staroświecki. Kareta robiona u Dangla w Warszawie, nie w Londynie, wychodziła z mody. Konie rosłe, prawda, ale, iak zwyczaynie mechlemburskie bywaią, powolne, niezdatne były do karyolki. Maciey, stangret poddany z Stratynia zwany zawsze Macieiem, nie mógł się przyuczyć, aby go zwano kutszerem. Zamieniłem nayprzód karetę z końmi za prawdziwą angielską; sprzągłem cug i furmankę, a cały dwór odprawiwszy, przyiąłem ludzi młodych, dobrego wzrostu i przystoynych na twarzy. Liberya, chociaż bez galonów, tak iednak była kosztowna, żem oszukał dowcipnie77 prawo oszczędności. Garderoba moia ponieważ dla prawa oszczędności nie mogła być tak kosztowna, iak bym był sobie życzył, przechodziłem co dzień z iednego woiewództwa do drugiego, a czasem w dniu iednym byłem Lublaninem, Sendomirzaninem, Wołynianinem, Kijowianinem, Litwinem i Wielkopolaninem.

Jak tylko się rozświeciło szczęście, porzuciłem nauki, zostawuiąc ie tym, którzy nie maią psów, koni, wolantów, i karyolek; a iako kawaler dystynguiący się78 dobrym ekwipażem, zacząłem figurować na wielkim świecie. Ale w krótkim czasie gotowizna po wuiu i pożyczone dwa tysiące czerwonych złotych nie wystarczały na potrzeby, których co dzień więcey przybywało.

Oczekuiąc intraty z Stratynia, ułożyłem iuż był w głowie, na co ią obrócić. Strzelec, ile79 w Warszawie był mi bardzo potrzebny. Garderoba, chociaż niedawno sprawiona, ale, iak zwyczaynie na wielkim świecie, z mody iuż wychodziła. Koni wierzchowych para iak dla kawalera nie były zbytkiem. Resztę wydatku składały drobne bogatele: sprzączki nowego fasonu, zegarek kameryzowany, pierścień, tabakiera złota z emalią (chociaż tabaki nie zażywałem), rękawek d'Angola, kapelusze, laski, bagietki, ostrogi, kopersztychy, miniatury i wódek pachnących wszelkiego rodzaiu.

Przyszedł pożądany dzień św. Jana; ale zamiast intraty odebrałem wiadomość, iż kredytór móy wszedł przez tradycyą80 do Stratynia. Nie naymilsza to była nowina, zwłaszcza gdym się zastanowił nad tym, że w iednym pół roku przeiadłem prawie czteroletnią intratę. W nadzieię iednak dalszych perspektyw i łask, które mi obiecywano z krescytywy81, przypożyczyłem ieszcze dziesięciu tysięcy złotych do dalszego porachunku z kredytorem moim.

W krótkim czasie przeszedłszy przez to wszystko, za czym się ubiega młodzież, niszcząc maiątek i zdrowie, naroztrącawszy ludzi konnym ieżdżeniem po ulicach, nagłuszywszy trzaskiem karet i karyolek, zacząłem chodzić piechotą, rozważaiąc sobie, iż stan bankrutów ma także swoie słodyczy.

Rozdział VIII

Będąc raz na teatrze, przystąpił do mnie ieden (iak się oświadczał) przyiaciel niegdyś wuia mego, ale iakem się potym82 dowiedział, wielki oszust i bankrut, który nagle przyszedłszy do milionów i nagle ie utraciwszy, miał ieszcze iakiś sposób utrzymywania się mimo wrzasku i nalegania natrętnych kredytorów. Powierzchowność iego błyszcząca uderzyła mię w oczy. Miałem się za szczęśliwego, żem wszedł z nim w poufałą rozmowę, a bardziey ieszcze, gdy przypuszczony byłem (iak mi powiadał) do związku krwie z zacnym iego imieniem.

Zdziwiony ludzkością tak godnego kuzyna, ofiaruiącego mi dom i wszelkie wygody, usiadłem z nim do karety; a pocieszony nadzieią, iż kredytem iego, który miał u wszystkich, wsparty będę w żądaniach moich i otrzymam od matki cząstkę iaką fortuny pozostałey po oycu, rozumiałem, iż moment poznania iego był epoką dalszego dla mnie uszczęśliwienia.

W kilka dni spytany, gdym mu opowiedział, w iakim stanie są interesa moie, podał mi proiekt, ale z wielką oboiętnością, abym mu uczynił donacyą Stratynia w zamian dobr, które miał na pograniczu. Kondycye83 iego zdawały mi się na ten czas wielkim dobrodzieystwem, bo za czternaście tysięcy intraty zyskiwałem dwadzieścia w dobrach, które mi dawał. Oprócz tego przyimuiąc na siebie długi, obiecywał mi płacić co miesiąc czerwonych złotych pięćdziesiąt, poki dobra nowo nabyte ode mnie nie oswobodzi z zastawu.

Im z większą oboiętnością proiekt ten był mi podany, tym niecierpliwiey oczekiwałem końca, nagląc z moiey strony, aby przyszedł do skutku. Uczyniliśmy sobie donacyą dobr w zamian danych, a w krótkim czasie Stratyń, przechodząc z rąk do rąk, był na kształt monety, która cyrkuluie po kraiu.

Kuzyn móy przez cały poranek bywał zatrudniony. Gabinet, gdzie interesa swoie ułatwiał, był na kształt kantoru przenośnego, ale co dzień w inszym mieyscu, w którym pięciu ludzi rachowało miliony intrat, a w domu iego widzieć się nieraz dawał wielki niedostatek. Gdy dnia iednego postrzegłem go w odmiennym nieco humorze, ośmieliłem się spytać, co by za przyczyna była tego pomieszania. Przełożył mi zażalenia swoie częścią na bankierow, którzy dla niedostatku bankow wypłacić mu nie mogą wexlow, częścią na komisarzow, którzy dla złey drogi nie przysyłaią mu zaległey od roku intraty, a dawszy mi poznać delikatność swoią, iak wiele go to kosztuie, gdyby się sam starał o pożyczenie pieniędzy, prosił mię, abym się podiął tey przysługi dla niego i sprowadził w dom iego P. Skarbnika, który od dwóch dni przybył do Warszawy dla odebrania za dekretem sto pięćdziesiąt tysięcy.

Назад Дальше