W jednej z tych dwóch sztuczek, naśladowanej pono z włoskiego, występowała panna Eliza przebrana po męzku i chwilowo zmuszona odegrywać rolę mężczyzny. Jakkolwiek z talentem się wywiązała ze swej roli, krytykowano ją, roztrząsano i hetman z tego powodu rzucił kilka uwag bardzo słusznych Dobek może ich dobrze nie dosłyszał, tak był jakoś poruszony dziwnem zbliżeniem przypadków i przedmiotu komedji do własnego jego położenia. Zdało mu się, iż wszyscy już wiedzą kto on jest, i że komedję wybrano umyślnie, aby mu to dać do zrozumienia. Z ogniem oblaną twarzą siedział jak na mękach, gdy hetman, wciąż na złość chyba, o rôles travestis rozprawiał
Na myśl mu już przychodziło, gdyby tylko poznany był, natychmiast potajemnie Emilopol opuścić Nie odpowiadał ani słowa
Naglenie do zwierzeń, potem odegranie komedji, w której delikatnie dano mu do zrozumienia, iż się domyślają kim jest wzburzyło go i zaniepokoiło Każdy kto nań spojrzał, zdał mu się szydzić i uśmiechać się z odkrytej tajemnicy W dodatku, zszedłszy ze sceny, panna Babetta przysiadła się z tyłu za krzesłem Dobka, i nieustannie od stóp do głowy, przypatrując mu się z jakimś dziwnym uśmieszkiem, niepokoiła go nadewszystko
Wiesz pan co, odezwała się do niego cichutko, gdybym nie wiedziała, że to w tym kraju na żaden sposób trafić się nie może gdybym nie była przekonana, że na tej ziemi podobne przygody są niepraktykowane wzięłabym cię, mój panie, za panienkę Masz głos, włos, rękę i nóżkę kobiecą
Dobek błagające na nią zwrócił wejrzenie, tak wyraziste, tak wymowne, że Francuzce głos zamarł na ustach zmieszała się zamilkła
Odgadnięty nie wiedząc co począć, spojrzał na nią raz jeszcze szukając w twarzy charakteru, usiłując odgadnąć jakie następstwa mieć może przymusowe zwierzenie się. Babetta miała wyraz pełny współczucia i życzliwości, ale ciekawość ją paliła. Dotknęła ramienia Dobka i odezwała się głośno po francuzku, tak aby hetman ją słyszał:
Piękny kawalerze, zdaje mi się, żeś przyznał przed chwilą, iż teatru nigdy nie widywałeś dopełnijże twej edukacji dzisiaj i zobacz zemną, ja ci służę za przewodniczkę, co najciekawszego jest w teatrze kulisy!
Hetman potakiwał głową, Dobek więc rad nierad wstał i dał się Babecie uprowadzić za scenę. W istocie na tej miniaturowej scenie, choć jej machinerja nawet była małem arcydziełem, nie było tak dalece nic do widzenia; Babetta tylko ciągnęła go, aby co prędzej potwierdzenie swego domysłu uzyskać.
Zaledwie weszli za kulisy, gdy się zwróciła ku zaczerwienionemu i pomieszanemu towarzyszowi swojemu.
Przyznaj mi się, zawołała, jesteś kobietą! Mnie oko nie myli, jam tego pewna! Mów.
A gdyby tak było w istocie? odezwała się Laura po cichu, godziż się to, żeby kobieta zdradziła kobietę? Sam ten strój i położenie moje dowodzi, że jestem nieszczęśliwą czyż może być, abyś się znęcać i prześladować mnie chciała?
Ja! ja! załamując ręce i boleśnie się uśmiechając przerwała Francuzka, jakże możecie pomyśleć nawet coś podobnego? Nie przez ciekawość pewnie chcę wiedzieć tajemnicę waszą, lecz żeby wam dopomódz do osłonienia się lepszego bo czuję, że odkryta zostaniesz zdradzając się co chwila! Jesteś młodziuchną! ręczę, że jakaś nieszczęśliwa miłość gra w tem swą rolę więc chcę ci być sprzymierzeńcem, pomocą
Laura podała jej rękę.
Czy mnie kto odgadł więcej? zapytała niespokojnie
Nikt! nikt! bądź dobrej myśli, rzekła Babetta, a teraz, aby nie obudzać podejrzeń, umizgniej się trochę do mnie i chodź patrzeć za kulisy Reszta potem.
Po kilku tych słowach weszli do przybytku sztuki najtajniejszego, gdzie się rodzą rumieńce, tworzą młodości, malują zmarszczki nalepiają łysiny, gdzie matrony zmieniają się w dziewice, a dzieciaki na starców.
Babetta bardzo zręcznie kokietując niby gościa, zaczęła mu pokazywać i tłómaczyć wszystko, teorję kulis grzmotów, błyskawic, ciemności i światła Inne artystki oblegały ciekawie Dobka
Wiesz pan co! zawołała p. St. -Georges: waćpan na jakim jezuickim teatrze, przebrawszy się trochę, łatwobyś jeszcze mógł grać rolę świątobliwej dziewicy.
Jam mu już mówiła to samo! śmiejąc się dorzuciła Babetta, ale zdaje mi się, że już wąsiki puszczają
Ponieważ ostatni akt miał się wkrótce rozpocząć, Dobek chciał między widzów powrócić. Babetta pod pozorem pokazania mu drogi przeprowadziła go nieco dalej i szepnęła na ucho:
Powiedz Georgesowi, że cię głowa boli, gdy cię odprowadzi do mieszkania Ja tam do ciebie przyjdę przesunę się tak, że mnie nikt nie zobaczy.
Laura ścisnęła ją za rękę, rozstały się z bijącem sercem i zawstydzona, nie wiedząc czy postąpiła źle czy dobrze i jakie to mieć może następstwa, wróciła do swego krzesła.
Tu na nią czekał niecierpliwy Georges, który zaczynał swą bardzo czułą przyjaźnią trochę ją zastraszać, ale jakże go chłodno odtrącić było można? Nadbiegła Ninon, spełniając co wczora przyrzekła i najzabawniej swą brzydką twarzyczką usiłując zachwycić pięknego kawalera.
Ty będziesz musiał z biedy się we mnie zakochać, rzekł djabełek, bo nie znajdziesz sobie pary. Mama jest trochę stara i o niej nie ma mowy; w Babecie kocha się Pobożanin, to całemu dworowi wiadomo; Eliza ma trzech adoratorów, to aż nadto dla niej jednej; pani Cipriani oprócz męża, ma Sigisbea także pani Berger Niemka, więc cóż ci po niej?.. a zatem dla ciebie pozostałam tylko ja jedna musisz więc kochać się we mnie choć może jestem trochę brzydka ale zobaczysz ja wyładnieję!
Plotła tak i trochę Dobka rozśmieszyła Hetman ciągle jakby umyślnie rozprawiał o rolach przebranych, teatr się nareszcie skończył podano wieczerzę Babetta tak się zręcznie wykręcała, że usiadła naprzeciw Dobka i mrugała nań czarnemi oczyma.
Pobożanin był zły.
Patrzcież no! zawołał do Borawskiego, który siedział przy nim, ta Francuzica już ją skorciał młokos! co z oczyma wyrabia! A! ja jej tego nie daruję!
Hetman i tego dnia był w bardzo dobrym humorze, a jak wczoraj popisywał się zwycięzko z muzyką i fletem, dziś czarował wymową i dowcipem Szczególniej sztuka dramatyczna, teatr Molière, Corneille, Racine dostarczali mu przedmiotu obfitego Kilka razy zagadnął Dobka o to, a ten przyznał mu się, że Moliera, Corneilla, Racina nie czytał nawet i pod tym względem był w grubej niewiadomości..
A! mój Boże, przerwał gospodarz, niechże wam Georges da klucz od biblioteki mam najcelniejsze dzieła wszystkie, cały kurs sobie tu możecie stworzyć z nich!! Oprócz tego bez książek obejść się nie możecie
Dobek się skłonił zarumieniony Dotąd czytał niewiele i tylko poważne księgi; jakiś nowy świat otwierał się przed nim. Na wzmiankę o bibljotece serce mu uderzyło do Biblji starej, którą rozłożoną na księdze Hioba w Borowcach porzucił
Mimowolnie przypomniawszy ten cichy, spokojny kątek, na dziadowskich grobach ogródek zielony, ławy lasów ciemnych, szeroką rzekę ciszę, życie owo tak proste, a tak pełne żal się jej zrobiło przeszłości Tu wpadła w wir, zamęt, wśród zupełnie innych ludzi, pojęć, zabaw gdzie wszystko ją jeszcze przerażało. Trwoga ogarniała chwilami taka, że radaby była napowrót gdzieś uciec do leśniczej chaty na puszczę to znowu niezmierna ciekawość wszystkiego tego co dla drugich istniało, a czego ona nie znała.
W tych myślach przesiedziała wieczerzę, jako tako odpowiadając na rzucane pytania, Georgesowi zwierzyła się z bolem głowy wymknęła się z nim, i dawszy mu odprowadzić do mieszkania, zamknęła się w niem, oczekując Babetty.
Miała czas się namyślić dotąd, gdyż ta nie rychło przyjść mogła Dopiero około północy posłyszała szelest przy drzwiach, i Francuzka oglądając się bacznie wślizgnęła się do jej mieszkania.
Odgadłam cię, rzekła, lecz niech cię to nie trwoży: jestem aktorką i najmniejszy ruch fałszywy mnie uderza, inni tego dostrzedz nie mogą Nie życzę ci jednak siedzieć tu długo, zbyt wiele oczu cię ściga, sam hetman jest daleko plus fin niż się zdaje. Nie dziwiłabym się, gdyby cię odgadnął Lecz powiedz mi cóż mogło zmusić twojego wieku, wychowania i stanu kobietę do rzucenia się na tak niebezpieczną drogę?.. co myślisz na przyszłość?
Słuchaj mnie, pani moja, rzekła Laura powolnie, ufam ci, że mnie nie zdradzisz Byłam u ojca jedynaczką, byłam ukochanem dziecięciem, miałam całe serce jego Ojca mego uwiodła kobieta zła, chciwa na jego majętność. Wdarła się nam do domu, wnosząc niepokój, intrygi namiętność została moją macochą chciała mnie upokorzyć i zgnieść; wolałam wszystko nad to wyrwałam się jak szalona sama nie wiem gdzie lecę i co zrobię.
Babetta patrzała na nią z uwagą a jako Francuzka i artystka nie mogła tego pojąć, ażeby miłość nie wchodziła w historyę pięknej heroiny.
Kochałaś? chciano cię wydać za innego? nieprawdaż? dodała z uśmiechem.
Laura zarumieniła się.
Nie, rzekła, o żadnej miłości i wydawaniu za mąż mowy nie było, chociaż w przyszłości czekało mnie pewnie nienawistne jakieś małżeństwo, a ja, ja za mąż iść, nie mogę
Dla czego? zapytała ciekawie Babetta.
Bo, bo, spuściwszy oczy dodała Laura, bom sobie dała słowo, że będę wierną temu, którego wybrało serce.
A! a! więc jest już serca wybrany! śmiejąc się rzekła Babetta a widzisz
Tak a ten wybrany jest moim krewnym, i teraz pewnie już żonatym. Nie mogę być jego, nie będę niczyją.
Zerwała się z krzesła Francuzka i poczęła ją ściskać.
O złota ty moja młodości! zawołała ze łzami w oczach, a! a! powtórz, niech ja raz jeszcze posłyszę te słowa z taką siłą i prawdą wyrzeczone które my codzień profanujemy na teatrze! Jakże to słodko usłyszeć je, niby echo młodości, tych chwil czystych a drogich, w których też same wyrazy naszemu sercu się śniły Dziecię, dziecię moje, na cóżbym ja cię rozczarowywać miała? na co ci mówić, że cię pochwyci w swe szpony szatan życia pokusa szczęścia i że złamiesz twe przysięgi i że po złamanych płakać będziesz jak my wszyscy płaczemy?
Laura stała zarumieniona i trwożna.
Babetta chodziła po pokoju.
A! niebacznie, rzekła, rzuciłaś się tak na to morze, dziecię moje Któż wie czy nie znośniejszą była macocha nad tę wolność bez miary w pośród fal, które cię na jakieś skały i pustkowia wyrzucić mogą.
Przestraszasz mnie, pani moja rzekła Laura.
Bo się z duszy lituje nad tobą; przypominasz mi mnie samą, mówiła Babetta mnie wyrywającą się z domu w świat ze złotemi rojeniami, a kończącą na takiem nędznem wygnaniu
Jest jednak wielka między nami różnica, odezwała się Laura, ja nie marzę, nie spodziewam się nic prócz cierpienia
Ale cóż myślisz? jak i gdzie się obrócisz? pytała Francuzka Tu, jeśli chcesz pozostać, dobrze ci będzie, lecz nie jesteś bezpieczną przyjaźń tego zepsutego, młodego trzpiota Georgesa, który domyśliwszy się twej tajemnicy, może chcieć z niej korzystać, postawi cię w położeniu przykrem. Dwór to, jak go widzisz, na pozór niby się raikiem ziemskim wydaje, ale pod wieńcami z kwiatów pełzają węże, i kryją się gady, i krwawią blizny. Hetman jest dobry i słodki, dopóki nie znienawidzi i nie zapragnie zemsty; naówczas z hypokryzją niepoścignioną, uśmiechając się mści najokrutniej. Ten dwór, co go otacza tak zgodny i przyjazny, to gladjatorowie, z których każdy radby drugiego obalić i zamordować. Ale to wszystko odbywa się z taką dystynkcją, tak przybrane i w dobrym tonie, te trucizny podają się w takich nektarach i ambrozji, iż trzeba zaboleć, aby w nie uwierzyć. Tu wyroki śmierci układają się w madrygałach, a sztylety robią z cukierków