Ciebie N. Panie cicho odpowiedziała Urszula i to nie od dziś dnia
Oczy ciekawych zrazu zwrócone na księżnę, wprędce ku Hoymowéj znowu się skierowały Kobiety nawet przyznawały zgodnie, zaprzeczać temu niepodobna było, iż hrabina Anna wszystkie przechodziła blaskiem posągowéj piękności swéj Czarne jéj oczy ciskały wprawdzie pioruny i błyskawice i groźno przyświecały sali balowéj, lecz obok nich ginęły wszystkie inne jak gwiazdy przy słońcu.
August zdawał się napawać widokiem ślicznéj niewiasty W chwili gdy hr. Vitzthum oderwała ją od brata, zbliżył się król do Hoyma i uderzył go poufale po ramieniu, dając znak Fürstembergowi aby podszedł ku nim.
Kochany hrabio rzekł sprawa wasza z księciem rozsądzona wygrałeś tysiąc dukatów, Fürstemberg jutro ci je zapłacić powinien Winszuję więc wygranéj i żony. Jest ona niezaprzeczenie najpiękniejszą na naszym dworze Vox populi mój wyrok potwierdzi pewnie szczęśliwy Hoymie!
Patrząc jednak na Hoyma przyjmującego z głową spuszczoną, w pokorze to powinszowanie, trudno się było domyśléć, by mógł być tak bardzo szczęśliwym. Przedstawiał on raczéj obraz upokorzonego, zgnębionego, własną winę odpokutowującego człowieka, który z bolu ryknąć nie śmie i wstrzymuje go w sobie Fürstemberg skłonił się w pokorze, szydersko spoglądając na króla
Widzę N. Panie szepnął niedosłyszanym głosem że wyrok królewski i skrzypki za pana mego zapłacić muszę
August zwrócił się doń, podając mu dłoń do pocałowania.
Nie skarż się Fürstemberg, płać tysiąc, a weź ze skarbu dziesięć za to, żeś mi nastręczył widzenie takiego arcydzieła natury rzekł król
Księżna Teschen siedziała osamotniona, odbiegli ją już wszyscy; postrzegł to August i wedle zwyczaju, by osłodził każdemu upadek, lub przez resztkę przywiązania do niéj, skierował się ku księżnie. Wielkie było zdumienie nieobeznanych z obyczajami dworu, gdy ujrzeli N. pana idącego w tę stronę. Wprawniejsze oko hr. Reuss i panny Hülchen, dojrzawszy ten manewr, umiało z niego wniosek wyciągnąć.
Teschen upadła! rzekła hrabina cicho do towarzyszki król poszedł ku niéj
Starzy dworzanie króla, którzy widzieli go w przededniu niełaski Beichlinga ściskającego kanclerza, zrozumieli także co ta czułość dla ks. Teschen znaczyć miała. August okazywał jéj więcéj niż kiedykolwiek przywiązania i szacunku
Wiesz pani rzekł przyglądając się jéj czarnym sukniom i kwefom, jesteś dziś tak piękną mimo tego stroju, iż mi przypominasz ów turniéj warszawski, gdym cię widział zemdloną z trwogi o mnie
Ale Hoym! Hoym jest piękniejszą odemnie, od turnieju, od wspomnienia i omdlenia, nieprawdaż? ozwała się księżna ironicznie.
Hoymowa może być sobie piękną, jak chce i najpiękniejszą odparł August: są rzeczy od piękności piękniejsze, to piersi w których czułe biją serca Kochana księżno nie rób z siebie widowiska wróć do domu, włóż suknię niebieską w któréj ci tak do twarzy i czekaj na mnie z wieczerzą
Na lice blade księżnéj Urszuli wystąpił rumieniec żywy.
Królu mój! panie mój! zawołała zapominając się miałażby to być prawda? August moimby pozostał
Proszę cię nie wątp o mnie dodał poważniéj król na cóżbym miał kłamać?
W istocie król nie kłamał tym razem, piękność pani Hoym, zrobiła na nim wrażenie wielkie, lecz zarazem napełniła jakąś trwogą. Charakter energiczny téj kobiety malował się w każdym jéj ruchu, wejrzeniu, skinieniu; czuł on, że przy niéj część swéj potęgi u nóg Omfalii złożyćby musiał. Twarz Anny mówiła: muszę królować; twarz Urszuli: kochałam cię panie i mrę z żałości Hoymowa wydała mu się nazbyt poważną i smutną, a wielkich tonów król miał do syta Dlatego pospieszył pocieszyć księżnę, bo w żadnym razie nie chciał jéj tracić i poddać się przeczuwanemu jarzmu kobiety, która wcale ochoty podbicia go nie okazywała.
Hrabina ubrana była z wielkim smakiem i wytwornością, nie miała wprawdzie klejnotów, lecz przybranie głowy, krój sukni, dobór barw, podnosiły nadzwyczajną jéj piękność. Współczesne portrety przedstawiają ją z owalem twarzy nader kształtnym, noskiem małym, drobnemi usty, oczyma wielkiemi, czarnemi i niezmiernie wyrazistemi, z rysami delikatnemi, z bujnemi czarnemi warkoczami. Ręce, popiersie, kibić, odpowiadały twarzy, po któréj bladość i rumieńce żywe zmieniały się, wchodząc i znikając w mgnieniu oka
Wystawiona na wejrzenia kilkuset osób Anna Hoym wcale niemi nie była zmieszaną; w pierwszéj chwili milcząca i poważna, oswoiła się wnet z dworem tym i blaskiem, który się jéj wydał rzeczą powszednią. Wprawdzie książęcy dwór, na którym młodość spędziła, nie dochodził świetnością drezdeńskiemu, lecz formy w obu znalazła też same
Księżna Teschen usłuchała natychmiast rozkazu króla, tryumfująca niemal znowu, rzuciwszy okiem omdlałém ku niemu, wysunęła się z sali. Po małéj chwilce August stał u krzesła hrabiny Hoym. Jakiś czas wpatrywał się w nią milczący. Anna spostrzegłszy go powstała. Żądał aby usiadła usłuchała go nie przesadzając w poszanowaniu.
Było obyczajem dworu, że gdy król okazał do rozmowy ochotę, wszyscy się nieco ustępowali, aby mu swą ciekawością nie byli natrętni i tym razem odeszli wszyscy, a hr. Hoym także pociągnięty z lekka przez Vitzthuma, który właśnie tę chwilę dobrał, aby z nim o czém ważnym się rozprawić odejść musiał.
Hrabino, jesteś piérwszy raz na moim dworze ozwał się król grzecznie pochylając ku niéj lecz jéj ukazanie się prawdziwym dla niéj jest tryumfem. Cieszę się tu nową gwiazdą na mojém niebie.
Anna podniosła głowę dumnie.
Najjaśniejszy Panie! wśród ciemnéj nocy lada ognik czasem się wyda gwiazdą, lecz po chwili zagasa. Umiem cenić łaskę W. K. M., lecz tylko łasce przypisuję te wyrazy.
Powtarzam tylko co dokoła słyszę! odparł August.
A! N. Panie śmiejąc się dodała Anna ludzie zwykle widząc po raz piérwszy, źle widzą. Nowość bawi to tylko prawdziwie piękne, co po latach wielu jeszcze się tak jak piérwszego dnia wydaje.
Królowi zdało się iż piękna pani przymawiała mu, przypominając grzeczność okazaną ks. Teschen zamilkł chwilę.
Pani jesteś nazbyt skromną rzekł.
O! nie N. Panie żywo przerwała Anna do piękności nie przywiązuję wagi.
Ale piękność twarzy zwiastuje téż piękną duszę rzekł August.
Anna spuściła oczy. Król jéj nie odstępował.
Po długiéj samotności, którą Hoym, ten niegodziwy męczył panią, kryjąc swój skarb mówił po chwili August dwór się jéj dziwnie wydawać musi.
Bynajmniéj zawołała Anna młodość moję spędziłam na mniejszym wprawdzie, lecz dającym zmniejszony obraz tego, jaki każdy dwór przedstawia; wszystkie one N. Panie są jedném.
Czém? spyta król.
Doskonale graną komedyą odpowiedziała Hoymowa.
A ja jakąż w niéj gram rolę?
Z uśmiechem ironicznym popatrzyła nań chwilę.
Być może dyrektora trupy, którego wszyscy oszukują i odzierają.
August zdziwiony nieco, półuśmiechem odpowiedział:
Znajdujesz pani że tu jest wszystko udaniem?
Znajdujesz pani że tu jest wszystko udaniem?
Jakżeby mogło być inaczéj? westchnęła Anna królowie prawdy nie słyszą
Być może, mówił August, i dlatego szukają często i serca i ust, coby im spragnionym choć krople tego nektaru dać mogły.
A znajdują dokończyła Anna tylko może usta, co zręczniéj nad inne umieją łączyć truciznę.
To mi dowodzi odezwał się król grzecznie iż pani nie lubisz ani dworów wielkich, ani życia na nich i smuci mnie bardzo, bom sobie wiele obiecywał zatrzymując ją wśród nas, byś blaskiem swych oczów, trochę posępne dni naszych niebo wyjaśniła.
Najjaśniejszy Panie odparła żywo Anna byłabym tu fałszywą nutą: nie umiem tak śpiewać jak inni.
Dla przerwania tego toku rozmowy, król wesoło począł robić różne uwagi nad otaczającemi paniami i panami. Anna postrzegła z nich, iż August lepiéj daleko znał charaktery, skłonności i tajemnice życia otaczających go ludzi, niż się spodziewać mogła.
Widzisz pani dodał kończąc że ta komedya dworska dla mnie niéma pono tajemnic i to mi ją czyni może tylko zabawną, iż się tym ludziom zdaje że mnie oszukują, że mną kierują, że mnie oślepić mogą.
Tak bogowie patrzą na ziemię zakończyła Hoymowa.
Król z bogów zdawał się zadowolniony. Piérwszy raz gdy to mówiła wzrok jéj spotkał się z wzrokiem Augusta, wyrażającym bez ogródki uwielbienie i zapał. W oczach Anny malowała się tylko zimna ciekawość i obawa.
Po téj rozmowie król odszedł zwolna. Badano go zdaleka, Fürstemberg piérwszy się znalazł na drodze.
N. Panie, jeśli śmiem spytać teraz czy najpiękniejsza jest także
Najdowcipniejszą dokończył król. Hoymowi powiedziéć trzeba, ażeby się nie ważył żony z Drezna zabiérać. Nadzwyczaj miła trochę jeszcze dzika, ale to przejdzie z czasem.
Hoym spoglądał zdaleka Jemu najtrudniéj było odgadnąć myśli Anny, do któréj teraz z pośpiechem nadbiegły hr. Reuss, panna Hülchen i Vitzthumowa, otaczając ją kołem.
Król spostrzegł to dworowanie i ruszył ramionami.
Już się kłaniają wschodzącemu słońcu szepnął do Fürstemberga lecz boję się bardzo, żeby się nie zawiodły intrygantki. Fürstchen spojrzał zdziwiony.
I ty się mylisz i one się mylą rzekł August spokojnie nachylając się mu do ucha. Hoymowa śliczną jest, od stóp do głów ją egzaminowałem: posąg grecki ożywiony ale nadto energiczna i bystra i zbytby panować chciała. Kilka dni miłego z nią stosunku to dosyć nie dobijam się o nic więcéj. Piękność mnie nęci charakter przeraża.
Fürstemberg stanął mocno zdziwiony, król poszedł daléj.
W czasie tych scen nikt nie zwracał uwagi na głowę bladą młodego człowieka, która górowała we drzwiach po nad ściśniętym tym tłumem. Oczy jéj niespokojne chodziły za każdym krokiem Anny, a gdy król zbliżał się do niéj, zapalały się ogniem strasznym i drgały w powiekach. Hoymowa kilka razy wzrokiem potoczyła po sali i nie dostrzegła tego nieszczęśliwego w tłumie co ją otaczał. Dopiero po odejściu króla odetchnąwszy nieco swobodniéj, zadumana, przyglądając się ludziom co ją otaczali przypadkiem dojrzała Zaklikę. Poznała go.
Wzrok jéj zatrzymał się na twarzy bladéj długo i pobladła sama zmieszana nieco. Niepewna czy się nie myli, spojrzała znowu znalazła oczy wlepione jeszcze w siebie Nie było wątpliwości, milczący jéj wielbiciel z Laubegast przywlókł się aż tu za nią. W wyrazie jego twarzy zdawała się czytać politowanie, smutek, trwogę.
Ta głowa nieznajomego niepokoiła ją sobą co chwila biegła oczyma szukać jéj, pragnąc ażeby znikła, i znajdowała jak kamienną, jak do muru przyrosłą, jakby trupią, zawieszoną u góry z tym wyrazem litości i strachu. Dlaczego biédne to oblicze jakiegoś włóczęgi więcéj ją zajęło niż jaśniejące królewskie, niż nadskakujące jéj dworacze na to sobie sama odpowiedziéć nie umiała. Czuła że jakiś tajemniczy węzeł przeznaczeń dziwnych łączył ją nicią niewidoczną z tą istotą innego świata
Był-li to oczekujący godziny wyroku kat, czy chwili skazania czekająca ofiara, Anna nie wiedziała; lecz mówił jéj głos jakiś wewnętrzny, niepozbyty, dręczący, że między tym nieznanym a nią, snuje się przeznaczeń jakichś przyszłych przepowiednia. Jak groźba, jak widmo tkwiła nad nią ta blada głowa, w któréj oczy łyskały i gasły; stawała się coraz straszniejszą, coraz bardziéj przerażającą ilekroć wzrok jéj utkwiony w siebie spotkała, dreszcz po niéj przebiegał.
Śmiała się z siebie, a echo duszy odpowiadało jéj jękiem.
W takiém usposobieniu zastał ją kwaśny i zżółkły Hoym, który rękę podał do wyjścia. Los chciał, by się właśnie skierowali ku tym drzwiom i tłumowi, po nad którym widziała owo widmo dokuczliwe Ludzie się rozstępowali przed niemi. W chwili gdy przechodzili próg, spojrzała z trwogą i obok siebie postrzegła przylgniętego do ściany nieznajomego z Laubegastu. Otarła się prawie o niego z obawą spoglądając nań, chłopak spotkawszy jéj oczy, przypadł jakby nieumyślnie na jedno kolano: czuła jak chwycił kraj sukni jéj i do ust przycisnął. Gdy się zwróciła w tę stronę już go nie było.
Przed nią stała hr. Reuss i prosiła Hoymów na wieczerzę do siebie, tak uprzejmie, że minister nie umiał odmówić.
Fürstemberg stał za nią. Pojechali więc z balu wprost do hrabiny, gdzie w małém kółku zwykle najdostojniejsi panowie godzinę jakąś spędzali. Tu królowała owa słynna Egeria Hülchen dojrzałych lat panna, któréj król słuchać lubił i rad jéj zasięgał; tu się gromadzili ci co pragnęli władzy lub chcieli się przy niéj utrzymać. Król August śmiał się z téj kliki, ale niewidzianemi sprężynami władała ona nim i dworem.
Hrabina Reuss z domu Friesen należała do głównych postaci działających u dworu Augusta II. W jéj domu odbywały się najważniejsze narady tyczące się obalenia jednych a podniesienie drugich faworytów pana; tu przepowiadano nieochybnie łaski jakie miały spotkać piękne panie i przeczuwano najtrafniéj chwilę, gdy niestały król affekta swe miał w inną stronę obrócić.
Hoym świadomym był dobrze tego, iż hr. Reuss przeczuwając nową faworytę, zawsze zabiegała naprzód by jéj względy i zaufanie pozyskać; raziło go więc nadskakiwanie hrabiny widoczne, każące się domyślać iż w Annie widziała zastępczynię ks. Teschen, okazać jednak gniéw i to że grę zrozumiał, ani mógł ani chciał. Pani Reuss przez pannę Hülchen i swe stosunki miała wpływ ogromny na dworze, narazić ją sobie było to zyskać nieprzyjaciela niebezpiecznego. Udał więc Hoym iż nic nie widzi, nie domyśla się niczego i poszedł na wieczór do Reussowéj.
Tu towarzystwo w saloniku było ożywione, ale w przyległym gabinecie dopiéro, do którego wsuwały się i wysuwały pani domu, jéj przyjaciółka, Fürstemberg i inne zaufane osoby, cicho mówiono o interesach. Większe kółko rozprawiało o gałgankach, strojach i plotkach, które dla nikogo nie były tajemnicą. Zdaniem powszechném czułość króla dla Teschen, zwiastowała pewne z nią rozstanie. Z wielu względów jednak musiał August II ją oszczędzać. Wiadome były jéj stosunki z Sobieskiemi, pokrewieństwo z Radziejowskim i wpływy jakie w Polsce miała, a tych właśnie król najmocniéj potrzebował.
W gabinecie Reuss spytała przyjaciela Fürstemberga, o rozmowę z królem, o wrażenie jakie na nim uczyniła Hoymowa.