Po wypiciu napoju ze strony Henga nie dochodziły żadne podejrzane odgłosy ani zapachy. Wan poleciła zatem dzieciom zaprowadzić ojca do łóżka.
- Za chwilę pójdę sprawdzić co u niego. Wydaje mi się jednak, że teraz będzie spał oznajmiła Da.
- No, no, no. Cóż nam począć, ciotuniu? Mamy teraz w gospodarstwie człowieka-ptaka! Co o tym sądzisz? spytała Wan.
- Jeszcze nie mam pewności. Jednak twój żart wcale nie musi się bardzo mijać z prawdą. Musimy po prostu czekać. Ciekawe czy na zimę poleci do ciepłych krajów.
Wan nie była pewna czy Da mówi poważnie. Odpowiedziała na tę wypowiedź połowicznym uśmieszkiem, który w jej mniemaniu był enigmatyczny. W głębi ducha wiedziała jednak, że dla szamanki Da wcale taki nie był.
Kobieta była bardzo zaniepokojona, ale któż na jej miejscu by nie był?