Morgan Rice
Wskrzeszona Część 9 Wampirzych Dzienników
przekład: Michał Głuszak
O autorce
Morgan Rice plasuje się na samym szczycie listy USA Today najpopularniejszych autorów powieści dla młodzieży. Morgan jest autorką bestsellerowego cyklu fantasy KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA, złożonego z siedemnastu książek; bestsellerowej serii WAMPIRZE DZIENNIKI, złożonej, do tej pory, z jedenastu książek; bestsellerowego cyklu thrillerów post-apokaliptycznych THE SURVIVAL TRILOGY, złożonego, do tej pory, z dwóch książek; oraz najnowszej serii fantasy KRÓLOWIE I CZARNOKSIĘŻNICY, składającej się z dwóch części (kolejne w trakcie pisania). Powieści Morgan dostępne są w wersjach audio i drukowanej, w ponad 25 językach.
Morgan czeka na wiadomość od Ciebie. Odwiedź jej stronę internetową www.morganricebooks.com i dołącz do listy mailingowej, a otrzymasz bezpłatną książkę, darmowe prezenty, darmową aplikację do pobrania i dostęp do najnowszych informacji. Dołącz do nas na Facebooku i Twitterze i pozostań z nami w kontakcie!
Wybrane komentarze Wampirzych Dzienników
Rywal ZMIERZCHU oraz PAMIĘTNIKÓW WAMPIRÓW. Nie będziesz mógł oprzeć się chęci czytania do ostatniej strony. Jeśli jesteś miłośnikiem przygody, romansu i wampirów to ta książka jest właśnie dla ciebie!
– Vampirebooksite.com (komentarz dotyczący Przemienionej)
Rice udaje się wciągnąć czytelnika w akcję już od pierwszych stron, wykorzystując genialną narrację wykraczającą daleko poza zwykłe opisy sytuacji… PRZEMIENIONA to dobrze napisana książka, którą bardzo szybko się czyta,
– Black Lagoon Reviews (komentarz dotyczący Przemienionej)
Idealna opowieść dla młodych czytelników. Morgan Rice zrobiła świetną robotę budując niezwykły ciąg zdarzeń… Orzeźwiająca i niepowtarzalna. Skupia się wokół jednej dziewczyny… jednej niezwykłej dziewczyny! Wydarzenia zmieniają się w wyjątkowo szybkim tempie. Łatwo się czyta. Zalecany nadzór rodzicielski.
– The Romance Reviews (komentarz dotyczący Przemienionej)
Zawładnęła moją uwagą od samego początku i do końca to się nie zmieniło… To historia o zadziwiającej przygodzie, wartkiej i pełnej akcji od samego początku. Nie ma tu miejsca na nudę.
– Paranormal Romance Guild (komentarz dotyczący Przemienionej)
Kipi akcją, romansem, przygodą i suspensem. Sięgnij po nią i zakochaj się na nowo.
– vampirebooksite.com (komentarz dotyczący Przemienionej)
Wspaniała fabuła. To ten rodzaj książki, którą ciężko odłożyć w nocy. Zakończona tak nieoczekiwanym i spektakularnym akcentem, iż będziesz natychmiast chciał kupić drugą część, tylko po to, aby zobaczyć, co będzie dalej.
– The Dallas Examiner (komentarz dotyczący Kochany)
Morgan Rice udowadnia kolejny już raz, że jest szalenie utalentowaną autorką opowiadań… Jej książki podobają się szerokiemu gronu odbiorców łącznie z młodszymi fanami gatunku fantasy i opowieści o wampirach. Kończy się niespodziewanym akcentem, który pozostawia czytelnika w szoku.
– The Romance Reviews (komentarz dotyczący Kochany)
Książki autorstwa Morgan Rice
KRÓLOWIE I CZARNOKSIĘŻNICY
POWRÓT SMOKÓW (Część #1)
POWRÓT WALECZNYCH (Część #2)
POTĘGA HONORU (Część #3)
KUŹNIA MĘSTWA (Część #4)
KRÓLESTWO CIENI (Część #5)
NOC ŚMAŁKÓW (Część #6)
KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA
WYPRAWA BOHATERÓW (CZĘŚĆ 1)
MARSZ WŁADCÓW (CZĘŚĆ 2)
LOS SMOKÓW (CZĘŚĆ 3)
ZEW HONORU (CZĘŚĆ 4)
BLASK CHWAŁY (CZĘŚĆ 5)
SZARŻA WALECZNYCH (CZĘŚĆ 6)
RYTUAŁ MIECZY (CZĘŚĆ 7)
OFIARA BRONI (CZĘŚĆ 8)
NIEBO ZAKLĘĆ (CZĘŚĆ 9)
MORZE TARCZ (CZĘŚĆ 10)
ŻELAZNE RZĄDY (CZĘŚĆ 11)
KRAINA OGNIA (CZĘŚĆ 12)
RZĄDY KRÓLOWYCH (CZĘŚĆ 13)
PRZYSIĘGA BRACI (CZĘŚĆ 14)
SEN ŚMIERTELNIKÓW (CZĘŚĆ 15)
POTYCZKI RYCERZY (CZĘŚĆ 16)
ŚMIERTELNA BITWA (CZĘŚĆ 17)
THE SURVIVAL TRILOGY
ARENA ONE: SLAVERSUNNERS (CZĘŚĆ 1)
ARENA TWO (CZĘŚĆ 2)
WAMPIRZYCH DZIENNIKÓW
PRZEMIENIONA (CZĘŚĆ 1)
KOCHANY (CZĘŚĆ 2)
ZDRADZONA (CZĘŚĆ 3)
PRZEZNACZONA (CZĘŚĆ 4)
POŻĄDANA (CZĘŚĆ 5
ZARĘCZONA (CZĘŚĆ 6)
ZAŚLUBIONA (CZĘŚĆ 7)
ODNALEZIONA (CZĘŚĆ 8)
WSKRZESZONA (CZĘŚĆ 9)
UPRAGNIONA (CZĘŚĆ 10)
NAZNACZONA (CZĘŚĆ 11)
Posłuchaj cyklu Wampirze Dzienniki w formacie audio!
Copyright © 2012 Morgan Rice
Wszelkie prawa zastrzeżone. Poza wyjątkami dopuszczonymi na mocy amerykańskiej ustawy o prawie autorskim z 1976 roku, żadna część tej publikacji nie może być powielana, rozpowszechniana, ani przekazywana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób, ani przechowywana w bazie danych lub systemie wyszukiwania informacji bez wcześniejszej zgody autora.
Niniejsza publikacja elektroniczna została dopuszczona do wykorzystania wyłącznie na użytek własny. Nie podlega odsprzedaży ani nie może stanowić przedmiotu darowizny, w którym to przypadku należy zakupić osobny egzemplarz dla każdej kolejnej osoby. Jeśli publikacja została zakupiona na użytek osoby trzeciej, należy zwrócić ją i zakupić własną kopię. Dziękujemy za okazanie szacunku dla ciężkiej pracy autorki publikacji.
Niniejsza praca jest dziełem fikcji. Wszelkie nazwy, postaci, miejsca i wydarzenia są wytworem wyobraźni autorki. Wszelkie podobieństwo do osób prawdziwych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.
− Nie kochał ten, co w pierwszym nie kochał spojrzeniu −
William Shakespeare
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rhinebeck, Nowy Jork (Dolina Hudson)
Dzień dzisiejszy
Caitlin siedziała w swoim salonie, z zapłakanymi oczyma, wykończona, wpatrując się w krwistoczerwony zachód słońca, ledwie słuchając tego, co mówili do niej policjanci. Była otępiała. Rzuciła okiem na pokój pełen ludzi – zbyt wielu ludzi.
Policjanci, miejscowi gliniarze, kręcili się po pomieszczeniu. Jedni siedzieli, inni stali, niektórzy trzymali w dłoniach filiżanki z kawą. Siedzieli z ponurym wyrazem twarzy, usadowieni na kanapie, na krzesłach naprzeciw niej, zadając niezliczone pytania. Byli tu już od kilku dobrych godzin. W tym niewielkim miasteczku każdy znał każdego. Wszystkich zdążyła już dobrze poznać. Spotykała ich w supermarkecie, w miejscowych sklepikach witała się z nimi za każdym razem. Nie mogła uwierzyć, że tutaj byli, w jej domu. To był jakiś koszmar.
To było nieprawdopodobne. Wszystko potoczyło się tak szybko. Jej życie wywróciło się do góry nogami, niemal nie zdołała sobie tego uświadomić. Starała się uchwycić jakiejś normalnej części życia, jakiegoś rutynowego zajęcia, które zazwyczaj poprawiało jej samopoczucie – ale wszystko zdawało się jej umykać. Zwyczajność już nie istniała.
Poczuła dodający otuchy uścisk dłoni. Obejrzała się i zobaczyła Caleba, który siedział obok niej z twarzą bladą od zmartwienia. Na wyściełanych krzesłach tuż obok siedzieli Sam i Polly z troską wyrytą na twarzach. Salon był zatłoczony – wręcz przeludniony − w oczach Caitlin. Chciała, by wszyscy po prostu znikli, żeby wszystko wróciło do stanu z poprzedniego dnia. Szesnastych urodzin Scarlet, do tego, jak wszyscy siedzieli przy stole, delektując się ciastem i śmiejąc się. W poczuciu, że wszystko jest takie idealne, i że nie może się zmienić.
Wróciła myślami do poprzedniej nocy, do swych przemyśleń, do pragnienia, by jej świat i życie było czymś więcej, niż objawem normalności. I teraz tego żałowała. Dałaby wiele, byle tylko odzyskać tamtą zwyczajność.
Wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie od chwili, w której dotarła do domu po tym okropnym spotkaniu z Aidenem. Po tym, jak Scarlet wypadła z domu, Caitlin pobiegła za nią. Rzuciła się w pogoń za Scarlet bocznymi uliczkami. Caleb doszedł w międzyczasie do siebie po uderzeniu o ścianę i dołączył do niej. Oboje uganiali się po małej wiosce, niczym jacyś szaleńcy, próbując złapać swoją córkę.
Ale to nie miało sensu. Wkrótce się zasapali, a Scarlet całkowicie znikła z pola widzenia. Wybiegła tak szybko, jednym susem przeskoczyła liczące osiem stóp ogrodzenie, nie zwalniając ani na chwilę. Caleb był zdumiony, Caitlin natomiast wcale: wiedziała, czym Scarlet się stała. Wiedziała, już kiedy biegła, że ich wysiłek był płonny, że Scarlet potrafiła biec z prędkością błyskawicy, przeskoczyć wszystko, że za kilka chwil całkowicie zniknie im z oczu.
I znikła. Pobiegli z powrotem do domu, wskoczyli do samochodu i popędzili uliczkami, szukając jej gorączkowo. Caitlin wiedziała jednak, nawet kiedy Caleb zignorował kolejne znaki nakazujące im się zatrzymać, kiedy ostro skręcał w kolejne uliczki, że nie mieli żadnej szansy. Nie złapaliby jej. Wiedziała, że Scarlet dawno zniknęła.
Po kilku godzinach, w końcu, Caitlin miała tego dość i nalegała, by wrócili do domu i zadzwonili na policję.
I siedzieli tu tak od wielu godzin niemal do północy. Scarlet nie wróciła, a policja nie była w stanie jej znaleźć. Na szczęście, było to małe miasteczko, w którym nic takiego się nie działo. Niemal natychmiast rozesłali za nią radiowozy, które wciąż jej jeszcze poszukiwały. Pozostali – trzej policjanci siedzący przed nimi oraz trzej kolejni stojący obok – zostali u nich, zasypując ich pytaniami.
– Caitlin?
Caitlin wyrwała się z zamyślenia. Odwróciła się i zobaczyła twarz policjanta siedzącego na kanapie naprzeciw. Eda Hardy’ego. Był dobrym człowiekiem, miał córkę w wieku Scarlet, w tej samej klasie. Spoglądał na nią ze współczuciem i troską. Wiedziała, że odczuwał ból, jako rodzic, i że miał zamiar uczynić wszystko, co w jego mocy.
– Wiem, że to trudne – powiedział. – Ale mamy jeszcze kilka pytań. Musimy wiedzieć naprawdę wszystko, jeśli mamy znaleźć Scarlet.
Caitlin skinęła potakująco. Spróbowała się skupić.
– Przykro mi – powiedziała. – Co jeszcze chcecie wiedzieć?
Posterunkowy Hardy odchrząknął, spoglądając raz na Caitlin, raz na Caleba. Wydawało się, że trudno mu było zadać kolejne pytanie.
– Pytam o to niechętnie, ale czy między państwem a waszą córką miały miejsce jakieś kłótnie w ostatnim czasie?
Caitlin spojrzał na niego ze zdumieniem.
– Kłótnie? – spytała.
– Jakieś sprzeczki? Bójki? Cokolwiek, co sprawiłoby, że chciała odejść? Wówczas Caitlin uświadomiła sobie, że pytał ją, czy Scarlet nie uciekła z domu. Nadal nie rozumiał.
Potrząsnęła gwałtownie głową.
– Nie miała powodu, by odejść. Nigdy się nie kłóciłyśmy. Nigdy. Kochamy Scarlet i Scarlet kocha nas. Nie należy do tych, którzy się sprzeczają. Nie jest buntownikiem. Nie uciekłaby. Nie rozumiecie? Nie o to w tym chodzi. Czy wy nas w ogóle słuchacie?
– Jest chora! Potrzebuje pomocy!
Posterunkowy Hardy spojrzał na pozostałych policjantów, którzy skwitowali to sceptyczną miną.
– Wybaczcie, że pytam – kontynuował. – Lecz muszą państwo zrozumieć, że cały czas otrzymujemy tego rodzaju zgłoszenia. Nastolatki uciekają. Właśnie tak. Wściekają się na swych rodziców. I w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków wracają do domu. Zazwyczaj kilka godzin później. Czasami dzień lub dwa potem. Nocują u swych przyjaciół. Chcą jedynie wyrwać się z domu. I przeważnie poprzedza to kłótnia.
– Nie było żadnej kłótni – wtrącił Caleb zdecydowanie. − Scarlet była szczęśliwa, na tyle, na ile mogła. Wczoraj obchodziliśmy jej szesnaste urodziny. I tak, jak powiedziała Caitlin, nie jest tego rodzaju dziewczyną.
– Mam wrażenie, że nie słuchaliście ani jednego naszego słowa – dodała Caitlin. – Powiedzieliśmy już, że Scarlet była chora. Odesłano ją wcześniej ze szkoły do domu. Miała… Sama nie wiem. Konwulsje… może jakiś atak. Wyskoczyła z łóżka i wybiegła z domu. To nie kolejny przypadek uciekiniera. To dziecko, które jest chore. Któremu należy zapewnić opiekę medyczną.
Posterunkowy Hardy ponownie spojrzał na pozostałych policjantów, którzy wciąż patrzyli na niego sceptycznie.
– Wybaczcie, ale to co mówicie, nie ma najmniejszego sensu. Jeśli była chora, to jak mogła wybiec z domu?
– Powiedzieliście, że ją goniliście – wtrącił inny policjant nieco bardziej poirytowany. – Jak mogła wyprzedzić was oboje na raz? Zwłaszcza, jeśli była chora?
Caleb potrząsnął głową. Sam wyglądał na skonsternowanego.
– Nie wiem – powiedział. – Ale właśnie tak było.
– To prawda. Każde słowo – cicho potwierdziła Caitlin ze skruchą.
Zaczynała mieć złe przeczucie, czując, że ci mężczyźni nie byli w stanie tego zrozumieć. Wiedziała jednak, dlaczego Scarlet zdołała ich wyprzedzić; wiedziała, dlaczego mogła biec mimo, iż była chora. Znała odpowiedź – tę, która wszystko by wyjaśniła. Ale była to też odpowiedź, której nie mogła im udzielić, ponieważ nigdy by jej nie uwierzyli. To nie były żadne konwulsje; to był ścisk żołądka powodowany głodem.. Scarlet nie uciekała. Ona polowała. A to dlatego, że była wampirem.
Caitlin wzdrygnęła się wewnętrznie. Aż paliła się, by im powiedzieć, ale wiedziała, że tej odpowiedzi nie byliby w stanie wysłuchać. Zamiast tego zatem, spoglądała z poważną miną przez okno, mając nadzieję, modląc się, żeby Scarlet wróciła. Żeby wydobrzała. Żeby nie musiała się pożywić. Mając nadzieję, że ci mężczyźni wkrótce sobie pójdą, zostawią ją w spokoju. Wiedziała, że tak i tak byli bezużyteczni. Wezwanie ich było błędem.
– Mówię to z niechęcią – dodał trzeci posterunkowy – ale to, co opisujecie… jak wasza córka wróciła ze szkoły, jak dostała ataku, potem ten przypływ adrenaliny, nagłe opuszczenie domu… przykro mi to mówić, ale wygląda to na narkotyki. Może kokaina. Lub amfetamina. To brzmi, jakby była pod wpływem czegoś takiego. Jakby miała odlot. A potem zadziałała adrenalina.
– Nie macie pojęcia, o czym mówicie – odparował Caleb. – Scarlet nie jest taka. Nigdy w życiu nie miała do czynienia z narkotykami.
Trzej policjanci spojrzeli po sobie sceptycznie.
– Wiem, że trudno wam tego słuchać – powiedział cicho posterunkowy Hardy – ale równie ciężko przyjmuje to większość innych rodziców. Nasze dzieci żyją życiem, o którym nic nie wiemy. Nie wiecie, co robi za waszymi plecami, razem ze swymi przyjaciółmi.
– Czy przyprowadziła ostatnio ze sobą jakiegoś nowego znajomego? – spytał inny policjant.
Nagle twarz Caleba skamieniała.
– Wczoraj w zasadzie – powiedział, a w jego głosie rozbrzmiał gniew. – Przyprowadziła nowego chłopaka. Blake’a. Poszli razem do kina.
Gliniarze popatrzeli po sobie znacząco.
– Sądzicie, że o to chodzi? – spytał Caleb. – Myślicie, że ten dzieciak wciąga ją w narkotyki? Słysząc swoje pytanie, tylko utwierdził się w przekonaniu, znalazł wygodne wytłumaczenie tego wszystkiego.
Caitlin siedziała cicho, pragnąc jedynie, by to się już skończyło. Aż paliła się, by podać im prawdziwą przyczynę. Lecz wiedziała, że nic dobrego z tego by nie wynikło.
– Jak się nazywa? – spytał jeden z policjantów.
– Nie mam pojęcia. Caleb spojrzał na Caitlin. − Ty wiesz? Caitlin potrząsnęła głową i odwróciła się w stronę Sama i Polly. – A wy? Oni również zaprzeczyli.
– Być może się dowiem – powiedziała Polly. – Jeśli byli przyjaciółmi na Facebooku… − powiedziała, wyjęła swoja komórkę i zaczęła coś wpisywać. – Scarlet jest moją przyjaciółką na Facebooku. Nie znam jej ustawień, ale może zobaczę jej innych przyjaciół. A jeśli Scarlet przyjaźni się z nim…
Wpisała coś w komórce i jej oczy rozbłysły.
– Proszę! Blake Robertson. Tak, to on!
Gliniarze nachylili się i Polly podniosła komórkę do góry. Wzięli ją, podając jeden drugiemu, przyglądając się dobrze jego twarzy, spisując jego nazwisko.
– Porozmawiamy z nim – powiedział posterunkowy Hardy i zwrócił telefon Polly. – Może on coś wie.