Ojciec Chrzestny - Mario Puzo 13 стр.


– W takim razie mogę jutro odesłać ludzi do domu?

– Pojutrze – odparł Sonny. – Nie chcę, żeby do tego czasu ktoś się o tym dowiedział. Słuchaj, chcę pomówić sam na sam z bratem o pewnych sprawach rodzinnych. Zaczekaj w salonie, dobrze? Możemy dokończyć naszą listę później. Popracujesz nad tym z Clemenzą.

– Jasne – zgodził się Tessio. Wyszedł.

– Skąd masz pewność, że to Paulie? – zapytał Michael.

– Mamy ludzi w spółce telefonicznej – odrzekł Sonny. – Prześledzili wszystkie połączenia Pauliego w obie strony. Tak samo Clemenzy. Przez te trzy dni, kiedy Paulie chorował w tym miesiącu, były do niego telefony z ulicznej budki naprzeciwko biura naszego starego. Dziś także. Sprawdzali, czy Paulie jedzie, czy też ktoś będzie przysłany na jego miejsce. Albo była jakaś inna przyczyna. To obojętne. – Sonny wzruszył ramionami. – Bogu dzięki, że to Paulie. Clemenza jest nam bardzo potrzebny.

Michael zapytał z wahaniem:

– Czy to będzie wojna na całego?

Spojrzenie Sonny’ego było twarde.

– Tak właśnie to rozegram, jak tylko Tom się zjawi. Dopóki stary nie powie mi, że trzeba inaczej.

– To czemu nie poczekasz, aż będzie mógł ci powiedzieć? – zapytał Michael.

Sonny popatrzył na niego z ciekawością.

– Jakim cudem, u diabła, zdobyłeś te ordery bojowe? Jesteśmy pod lufą, człowieku, musimy walczyć. Boję się tylko, że nie wypuszczą Toma.

Michaela to zaskoczyło.

– Dlaczego?

Głos Sonny’ego był znowu cierpliwy.

– Capnęli Toma, bo myśleli, że stary jest wykończony i że zdołają dogadać się ze mną, a Tom będzie pośrednikiem we wstępnych stadiach, przekaże propozycję. Teraz, kiedy stary żyje, wiedzą, że nie mogę się z nimi układać, więc Tom jest im niepotrzebny. Mogą go puścić albo zaciukać, zależnie od widzimisię Sollozza. Jeżeli go zaciukają, to po to, aby nam pokazać, że biorą to naprawdę serio, i aby spróbować nas spietrać.

Michael zapytał spokojnie:

– A dlaczego Sollozzo myślał, że będzie mógł się z tobą dogadać?

Sonny zarumienił się i przez chwilę nie odpowiadał. Potem rzekł:

– Parę miesięcy temu mieliśmy spotkanie, Sollozzo przyszedł do nas z propozycją w sprawie narkotyków. Stary mu odmówił. Ale podczas rozmowy coś chlapnąłem niepotrzebnie, pokazałem, że mam ochotę na ten interes. Tego absolutnie nie wolno było robić. Jeżeli jest coś, co stary wbijał mi do głowy, to to, żeby nigdy nie robić czegoś takiego, nie pokazywać innym, że jest różnica zdań w Rodzinie. Dlatego Sollozzo myśli sobie, że jak się pozbył starego, ja będę musiał wziąć się razem z nim do narkotyków. Bez starego siła Rodziny byłaby obcięta co najmniej do połowy. W każdym razie musiałbym bić się do upadłego, żeby utrzymać w kupie wszystkie interesy, które ojciec zmontował. Narkotyki mają przyszłość, powinniśmy się w to włączyć. A to, że kropnął starego, było wyłącznie biznesem, niczym osobistym. Uważa, że poszedłbym na interes z nim. Oczywiście nigdy nie dałby mi zanadto się zbliżyć, pilnowałby na wszelki wypadek, żebym nigdy nie miał go na widelcu. Ale wie też, że jakbym już raz zgodził się na ten układ, inne Rodziny nigdy nie dałyby mi zacząć w parę lat później wojny tylko dla zemsty. Prócz tego za nim stoi Rodzina Tattagliów.

– Co byś zrobił, gdyby ojca rozwalili? – zapytał Michael.

– Sollozzo już jest padliną – odpowiedział bardzo prosto Sonny. – Obojętne mi, ile to będzie kosztowało. Obojętne mi, czy będziemy musieli walczyć ze wszystkimi pięcioma Rodzinami w Nowym Jorku. Rodzina Tattagliów zostanie starta na proch. Choćbyśmy wszyscy razem mieli pójść na dno.

– Tata nie tak by to rozegrał – zauważył cicho Michael.

Sonny uczynił gwałtowny gest.

– Wiem, że mu nie dorastam do pięt. Ale jedno ci powiem i on też ci to powie. Kiedy przychodzi do prawdziwej akcji, potrafię działać na krótką metę jak mało kto. Sollozzo o tym wie, tak samo Clemenza i Tessio. „Wykazałem się”, jak miałem dziewiętnaście lat, kiedy Rodzina prowadziła ostatnim razem wojnę, i byłem dla starego dużą pomocą. Więc teraz się nie martwię. A w takim układzie nasza Rodzina ma wszystkie karty. Chciałbym tylko, żebyśmy mogli nawiązać kontakt z Lucą.

– Czy Luca jest taki twardy, jak mówią? – zapytał ciekawie Michael. – Taki dobry?

Sonny kiwnął głową.

– Jest klasą sam dla siebie. Napuszczę go na tych trzech Tattagliów. Sollozza zrobię sam.

Michael poruszył się niespokojnie w fotelu. Popatrzał na starszego brata. Pamiętał, że Sonny bywał niekiedy brutalny, lecz w gruncie rzeczy miał dobre serce. Miły chłop. Zdawało się czymś nienaturalnym słyszeć go mówiącego w ten sposób, zimno się robiło na widok tej listy nazwisk, które spisał – ludzi przeznaczonych na egzekucję, tak jakby był jakimś świeżo ukoronowanym cezarem rzymskim. Michael był rad, że właściwie nie bierze w tym wszystkim udziału, że skoro ojciec żyje, nie musi włączać się w zemstę. Będzie pomagał, odbierał telefony, roznosił polecenia i wiadomości. Sonny i ojciec sami dadzą sobie radę, zwłaszcza mając Lucę.

W tej chwili usłyszeli w salonie kobiecy krzyk. O, Chryste, to chyba żona Toma! – pomyślał Michael. Skoczył do drzwi i otworzył je. Wszyscy w salonie stali. A przy sofie Tom Hagen z zakłopotaną miną tulił do siebie Teresę. Teresa płakała, szlochała, Michael zrozumiał, że ten głos, który usłyszał, to był głos Teresy, radośnie wykrzykującej imię męża. Gdy na nich patrzał, Tom Hagen uwolnił się z objęć żony i posadził ją z powrotem na sofie. Uśmiechnął się posępnie do Michaela.

– Cieszę się, że cię widzę, Mike, naprawdę się cieszę.

Poszedł do gabinetu, nie spojrzawszy więcej na szlochającą wciąż żonę. Nie darmo żył z Rodziną Corelone przez dziesięć lat – pomyślał Michael z dziwnym przypływem dumy. – Coś ze starego przylgnęło doń, podobnie jak do Sonny’ego, a nawet – pomyślał ze zdziwieniem – i do mnie.

Rozdział 5

Była już prawie czwarta rano, a wszyscy jeszcze siedzieli w narożnym gabinecie – Sonny, Michael, Tom Hagen, Clemenza i Tessio. Hagen namówił Teresę, żeby poszła do swego domu obok. Paulie Gatto wciąż czekał w salonie nie wiedząc, że ludziom Tessia nakazano, aby nie pozwolili mu wyjść ani nie spuszczali go z oczu.

Tom Hagen przekazał propozycję Sollozza. Opowiedział, jak Sollozzo, dowiedziawszy się, że don żyje, najwyraźniej zamierzał zabić jego, Hagena. Hagen uśmiechnął się.

– Jeżeli będę kiedykolwiek przemawiał przed Sądem Najwyższym, nie zrobię tego lepiej niż dzisiaj do tego przeklętego Turka. Powiedziałem mu, że namówię Rodzinę na ten interes, mimo że don żyje. Powiedziałem mu, że mogę sobie owinąć wokoło palca ciebie, Sonny. Że byliśmy kumplami jako dzieci… i nie gniewaj się, ale dałem mu do zrozumienia, że nie będzie ci zbyt przykro zająć miejsce ojca, Boże przebacz mi.

Uśmiechnął się przepraszająco do Sonny’ego, który uczynił gest oznaczający, że rozumie, że to jest bez znaczenia.

Michael, usadowiony w fotelu, z telefonem po prawej ręce, przyglądał się bacznie obu mężczyznom. Kiedy Hagen wszedł do pokoju, Sonny podbiegł i porwał go w objęcia. Michael uświadomił sobie z lekkim ukłuciem zazdrości, że pod wieloma względami Sonny i Tom Hagen są ze sobą bliżej, niż on sam mógłby być kiedykolwiek z własnym bratem.

– Bierzmy się do roboty – powiedział Sonny. – Musimy porobić plany. Rzuć okiem na tę listę, którą zestawiliśmy z Tessiem. Tessio, daj swój odpis Clemenzie.

– Jeżeli robimy plany – odezwał się Michael – powinien tu być Freddie.

– Freddie na nic nam się nie przyda – odrzekł ponuro Sonny. – Doktor mówi, że jest tak zszokowany, że musi mieć całkowity spokój. Ja tego nie rozumiem. Freddie był zawsze dość twardym chłopem. Pewnie widok postrzelonego starego był dla niego ciężki, zawsze uważał dona za Boga. Nie jest taki jak ty i ja, Mike.

Hagen wtrącił szybko:

– Okay, wyłączmy Freddiego. Wyłączmy go ze wszystkiego, absolutnie ze wszystkiego. A teraz, Sonny, uważam, że póki to się nie przewali, powinieneś siedzieć w domu. To znaczy, nigdzie się stąd nie ruszać. Tutaj jesteś bezpieczny. Nie możesz nie doceniać Sollozza, on musi być pezzonovante, prawdziwy kaliber.90. Czy szpital jest obstawiony?

Sonny kiwnął głową.

– Gliny go otoczyły, a mam tam ludzi, którzy wciąż zaglądają do taty. Co myślisz o tej liście, Tom?

Hagen zmarszczył się, przeglądając listę nazwisk.

– Rany boskie, Sonny, ty bierzesz to naprawdę osobiście. Don uważałby to za czysto handlowe nieporozumienie. Kluczem jest Sollozzo. Pozbądź się Sollozza, a wszystko się ułoży. Nie musisz brać się za Tattagliów.

Sonny popatrzał na swoich dwóch caporegime’ów.

Tessio wzruszył ramionami.

– Trudna sprawa – rzekł.

Clemenza nic nie odpowiedział.

Sonny zwrócił się do Clemenzy:

– Jedno możemy załatwić bez dyskusji. Nie chcę tu więcej widzieć Pauliego. Wstaw to sobie jako pierwsze na liście.

Tłusty caporegime kiwnął głową. Hagen zapytał:

– A co z Lucą? Sollozzo najwyraźniej nie niepokoił się Lucą. A to znów niepokoi mnie. Jeżeli Luca nas sprzedał, tośmy naprawdę wpadli. To pierwsza rzecz, jaką musimy wiedzieć. Czy komuś udało się z nim skontaktować?

– Nie – odrzekł Sonny. – Dzwoniłem do niego przez całą noc. Może poszedł spać do jakiejś dziwki.

– Nie – powiedział Hagen. – Nigdy nie zostaje na noc u bab. Zawsze wraca do domu, jak skończy. Mike, dzwoń pod jego numer, póki się ktoś nie odezwie. – Mike posłusznie podniósł słuchawkę i wykręcił numer. Słyszał telefon dzwoniący na drugim końcu, ale nikt nie odpowiadał. Wreszcie odłożył słuchawkę. – Próbuj co piętnaście minut.

Sonny rzekł ze zniecierpliwieniem:

– No, dobra, Tom, jesteś consigliorem, może byś coś doradził? Jak uważasz, co, u diabła, mamy robić?

Hagen nalał sobie whisky z butelki stojącej na biurku.

– Będziemy pertraktowali z Sollozzem, dopóki twój ojciec nie będzie w stanie przejąć spraw w swoje ręce. Możemy nawet zawrzeć ugodę, jeżeli będziemy musieli. Gdy ojciec wstanie z łóżka, potrafi załatwić całą sprawę bez zamieszania i wszystkie Rodziny zgodzą się z nim.

Sonny zapytał gniewnie:

– Uważasz, że nie dam rady temu całemu Sollozzowi?

Tom Hagen spojrzał mu prosto w oczy.

– Sonny, jasne, że możesz go pokonać. Rodzina Corleone ma siłę. Masz Clemenzę i Tessia, a oni potrafią zebrać tysiąc ludzi, jeżeli dojdzie do wojny na całego. Ale w końcu będą jatki na całym Wschodnim Wybrzeżu i wszystkie inne Rodziny obwinią o to Corleone’ów. Narobimy sobie masę wrogów. A tego twój ojciec nigdy nie pochwalał.

Michael, obserwując Sonny’ego, uznał, że przyjął to dobrze. Ale potem Sonny zapytał Hagena:

– A jeśli stary umrze, co wtedy radzisz, consigliori?

Hagen odpowiedział spokojnie:

– Wiem, że tego nie zrobisz, ale radziłbym ci zawrzeć z Sollozzem prawdziwy układ w sprawie narkotyków. Bez kontaktów politycznych i osobistego wpływu twojego ojca Rodzina Corleone traci połowę swej siły. Bez twojego ojca inne nowojorskie Rodziny mogą w końcu udzielić poparcia Tattagliom i Sollozzowi, po prostu, aby mieć pewność, że nie będzie długiej, wyniszczającej wojny. Jeżeli ojciec umrze, zawrzyj układ. A potem poczekaj, co będzie.

Twarz Sonny’ego była blada z gniewu.

– Łatwo ci mówić, to nie do twojego ojca strzelali.

– Byłem dla niego równie dobrym synem jak ty czy Mike, może nawet lepszym – odpowiedział Hagen szybko i dumnie. – Przedstawiam ci moją zawodową opinię. Osobiście chętnie bym pozabijał wszystkich tych drani.

Przejęcie w jego głosie zawstydziło Sonny’ego.

– O rany, Tom, nie rozumiałem tego w ten sposób. – Ale w gruncie rzeczy tak to rozumiał. Rodzona krew jest krwią i nie ma nic jej równego.

Sonny zastanawiał się chwilę, a reszta czekała w pełnym zakłopotania milczeniu. Wreszcie westchnął i powiedział spokojnie:

– Okay, przywarujemy, dopóki stary nie będzie mógł nami pokierować. Ale, Tom, chcę, żebyś i ty się stąd nie ruszał. Nie ryzykuj. Mike, bądź ostrożny, chociaż nie myślę, żeby nawet Sollozzo chciał rozciągnąć wojnę na krewnych. Wtedy wszyscy stanęliby przeciwko niemu. Ale bądź ostrożny. Tessio, trzymaj swoich ludzi w rezerwie, ale każ im niuchać po mieście. Clemenza, jak załatwisz tamto z Pauliem Gatto, przeniesiesz swoich ludzi tutaj do domu i na ten teren, żeby zastąpić ludzi Tessia. Tessio, ty jednak trzymaj swoich w szpitalu. Tom, jutro od samego rana zacznij pertraktować z Sollozzem i Tattagliami telefonicznie albo przez wysłannika. Mike, weź jutro paru ludzi Clemenzy, jedź do domu Luki i czekaj, aż się pokaże, albo się dowiedz, gdzie, u licha, jest. Ten wariat mógł już się zabrać za Sollozza, jeżeli usłyszał wiadomość. Nie mogę uwierzyć, żeby kiedykolwiek obrócił się przeciwko swojemu donowi, choćby Turek nie wiem co mu proponował.

– Może Mike nie powinien być w to wmieszany tak bezpośrednio – odezwał się z wahaniem Hagen.

– Słusznie – rzekł Sonny. – Skreślamy to, Mike. W każdym razie potrzebuję cię mieć przy telefonie tu, w domu, to jest ważniejsze.

Michael milczał. Czuł się zakłopotany, prawie zawstydzony, i zauważył na twarzach Clemenzy i Tessia wyraz tak skrupulatnej obojętności, iż pewien był, że ukrywają swoją wzgardę. Podniósł słuchawkę, wykręcił numer Luki Brasi i trzymał ją przy uchu, podczas gdy telefon dzwonił i dzwonił.

Rozdział 6

Peter Clemenza źle spał tej nocy. Rano wstał wcześnie i sam zrobił sobie śniadanie złożone z kieliszka grappy, grubego plastra genueńskiego salami i pajdy świeżego włoskiego chleba, który nadal mu dostarczano do domu, tak jak za dawnych czasów. Potem wypił ogromny porcelanowy kubek gorącej kawy przyprawionej anyżówką. Jednakże drepcząc po domu w starym szlafroku i czerwonych filcowych pantoflach, zastanawiał się nad oczekującą go tego dnia robotą. Poprzedniego wieczora Sonny Corleone powiedział bardzo wyraźnie, że Pauliego Gatto należy załatwić natychmiast. Musiało to być dzisiaj.

Clemenza był strapiony. Nie dlatego, że Gatto był jego protegowanym, a okazał się zdrajcą. To nie rzutowało na ocenę caporegime’a. Ostatecznie, przeszłość Pauliego była bez zarzutu. Pochodził z sycylijskiej rodziny, dorastał w tej samej dzielnicy, co dzieci Corleone’ów, a nawet chodził do szkoły z jednym z ich synów. Przez wszystkie szczeble przeszedł tak, jak należało. Wypróbowano go i stwierdzono, że niczego nie można mu zarzucić. A potem, kiedy „wykazał się”, dostał od Rodziny dobre utrzymanie, procent od bukmacherki na East Side oraz pobory związkowe. Clemenza nie był nieświadom faktu, że Paulio Gatto uzupełniał swoje dochody napadami robionymi na własną rękę, całkowicie wbrew prawidłom Rodziny, ale nawet to było oznaką jego wartości. Łamanie takich przepisów uważano za objaw temperamentu, podobnie jak targanie wodzy przez dobrego konia wyścigowego.

Poza tym Paulie nigdy nie przysparzał kłopotów swoimi napadami. Zawsze były drobiazgowo zaplanowane, wykonywane z minimum hałasu i zamieszania, i tak, że nikt nie ponosił szwanku: trzy tysiące dolarów przeznaczonych na wypłatę uposażeń w magazynie odzieżowym na Manhattanie czy wypłata w małej fabryczce porcelany w slumsach Brooklynu. Ostatecznie młodemu człowiekowi zawsze mogło się przydać jakieś ekstrakieszonkowe. Wszystko to było w normie. Kto mógł przewidzieć, że Paulie Gatto okaże się zdrajcą?

Tego rana nękał Petera Clemenzę problem natury administracyjnej. Sama egzekucja Gatta była robotą prostą. Problem polegał na tym, kogo caporegime powinien wybrać z szeregów dla zastąpienia Gatta w Rodzinie? Awans na „człowieka-cyngla” był ważny, nie można było udzielić go lekkomyślnie. Człowiek taki powinien być twardy i sprytny. A także pewny, nie taki, co sypałby na policji w razie wpadki; musiał mieć dobrze wpojoną sycylijską regułę, omerta, nakaz milczenia. Poza tym, jakie utrzymanie miał dostać za swoje nowe obowiązki? Clemenza kilkakrotnie rozmawiał z donem na temat lepszego wynagrodzenia dla mającego tak wielką wagę „cyngla”, który był pierwszy na linii frontu w razie zagrożenia – ale don zbywał go byle czym. Gdyby Paulie zarabiał więcej, może potrafiłby się oprzeć podszeptom chytrego Turka Sollozzy.

Назад Дальше