Moralność Pani Dulskiej - Zapolska Gabriela 7 стр.


JULIASIEWICZOWA

Na przykład?

DULSKA

Że jesteś kokietka.

JULIASIEWICZOWA

E!

DULSKA

Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie!

JULIASIEWICZOWA

podrażniona

Mogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.

DULSKA

To są dzieci, więc nie rozumieją. A potem, niech nawet słyszą, to będzie dla nich nauką na przyszłość, to ich nauczy, gdzie zaprowadzić może lekkomyślność i chęć przypodobania się.

Wchodzi Dulski, wita się z Juliasiewiczową skinieniem ręki, wyjmuje z kieszeni gazetę i siada koło stołu. Zaczyna czytać.

JULIASIEWICZOWA

coraz więcej podrażniona

Doprawdy, że ciocia dziwnie pojmuje gościnność…

DULSKA

Moja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na względzie, czy tu w domu, czy…

JULIASIEWICZOWA

To znaczy, że moje życie jest niemoralne?

DULSKA

Na zewnątrz! Ciągle cię widzą na ulicy.

JULIASIEWICZOWA

Nie mogę chodzić po dachach.

DULSKA

Ufarbowałaś włosy na rudo. Gdzie widziałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?

JULIASIEWICZOWA

No, tego już nadto!

DULSKA

Wczoraj na przykład Krężlowa mówiła…

JULIASIEWICZOWA

wstając

E, już dosyć tego! Doprawdy, ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powiedzieć.

DULSKA

Proszę, proszę! Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.

JULIASIEWICZOWA

No… już lepiej tu w biały dzień nie zaglądać! Dopatrzyć by się tu można niejednego. A zresztą niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy…

DULSKA

wyzywająco

Proszę, proszę powiedzieć, proszę się nie krępować.

JULIASIEWICZOWA

Mam wzgląd na dzieci.

DULSKA

Hesia, Mela, proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także…

Hesia, Mela wychodzą. Dulski bierze gazetę, idzie do sypialni.

Proszę cię, jesteśmy same. Mów, co mi masz powiedzieć.

JULIASIEWICZOWA

Doprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowiedziała. I to cioci powiem, że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój z brudów oczyścić.

DULSKA

U mnie nic brudnego się nie dzieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest głośny.

JULIASIEWICZOWA

Będzie, będzie… jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.

DULSKA

Cóż to za iluzje?

JULIASIEWICZOWA

Wytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.

DULSKA

Moja pani, niesmaczne żarty! Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie z głowy.

JULIASIEWICZOWA

Ja też nie mówię, że ciocia będzie matką, ale babką!

DULSKA

Co? Jak?

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko się o to postarał.

DULSKA

Zbyszko? Zbyszko?

JULIASIEWICZOWA

I… Hanka!

DULSKA

Jezus, Maria! Co, jak? Kłamiesz! Kłamiesz! Chcesz mnie chyba zabić! Strach! Nie dość, że mnie delożowali stróża jeszcze takie coś wymyślają.

JULIASIEWICZOWA

Ja kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.

DULSKA

Skandal! Hanka! Hanka! chodź tu w tej chwili!

JULIASIEWICZOWA

Ja wolę tego nie słyszeć. Idę do dziewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skłamałam, to mnie ciocia przeprosi.

DULSKA

Jutro rano!.Hanka! Hanka!

Juliasiewiczowa wychodzi szybko. Wpada Hanka z bielizną da magla.

SCENA TRZYNASTA

Dulska, Hanka

HANKA

Wielmożna pani wołała? Ja do magla…

DULSKA

Hanka! Odpowiadaj, ale tak jak przed księdzem, czy to prawda, że ty… że ty jesteś… że…

Hanka cofa się pod ścianę i stoi nieruchoma, z oczyma szeroko otwartymi. Dulska naprzeciw niej, groźnie w nią wpatrzona.

Odpowiadaj!

HANKA

z wysiłkiem

Tak, proszę wielmożnej pani.

DULSKA

Może kłamiesz? Może chcesz naciągnąć?

HANKA

Nie kłamię!

DULSKA

Jak Boga chcesz mieć przy skonaniu?

HANKA

Jak Boga chcę mieć przy skonaniu!

Długa chwila milczenia. Hanka stoi nieruchoma, oparta plecami o ścianę. Po jej twarzy płyną duże, ciężkie łzy.

DULSKA

po chwili

Oddam ci książeczkę, zapłacę do pierwszego i wynoś się.

HANKA

Ja wolę pójść zaraz.

DULSKA

opamiętywuje się.

Tak będzie lepiej. Pakuj się. Połóż bieliznę. Ja takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz… Idę po książeczkę.

Wychodzi do sypialni.

Hanka stoi nieruchoma chwilę, wreszcie ociera twarz i kieruje się do kuchni.

Juliasiewiczowa wychodzi z pokoju dziewcząt.

SCENA CZTERNASTA

Juliasiewiczowa, Hanka, później Mela, Zbyszko.

JULIASIEWICZOWA

Hanka!

HANKA

Co?

JULIASIEWICZOWA

Co się stało?

HANKA

z wybuchem płaczu

Wielmożna pani wyrzuca mnie.

JULIASIEWICZOWA

Zobacz się z panem Zbyszkiem.

HANKA

Ale… co mi tam! Niech ich za moją krzywdę!

Wypada do kuchni.

MELA

Ciociu! Ciociu, i co, i co? Ja się tak boję!

JULIASIEWICZOWA

Idź do siebie! Nie pokazuj się.

MELA

Boże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszcza.

Juliasiewiczowa wpycha ją do pokoju dziewcząt. Wchodzi Zbyszko.

ZBYSZKO

do Juliasiewiczowej

Ty tutaj? To dziwne… Tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.

JULIASIEWICZOWA

A tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś ty nie miał to, na coś zasłużył.

ZBYSZKO

Cóż to za ton?

JULIASIEWICZOWA

To ty zmień twój ton. Będziesz ty inaczej za chwilę śpiewał! Wydały się twoje sprawki z Hanką.

ZBYSZKO

A… psiakrew!

JULIASIEWICZOWA

Aha, klnij! Dużo ci pomoże! Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej… ofiary!

Śmieje się ironicznie

ZBYSZKO

chwyta za kapelusz

Żmija!

JULIASIEWICZOWA

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

ZBYSZKO

Milcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.

SCENA PIĘTNASTA

Dulska, Juliasiewiczowa, Zbyszko.

DULSKA

w ręku książeczka

Hanka! A, ty tu? Nie wychodź!… Mam z tobą porachunek.

ZBYSZKO

Tak, tak. Wiem już, o co chodzi. I… pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.

DULSKA

Taktu! Taktu! Ty śmiesz mówić o takcie? Ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem! Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Brzuchowic czy na Zamarstynów.

ZBYSZKO

To moja rzecz.

DULSKA

Bezwstydnik! Do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.

JULIASIEWICZOWA

O, przepraszam! Tym "byle kto" to mam być ja? Tego już zanadto. I ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała?

DULSKA

Co powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULIASIEWICZOWA

Jaka ja jestem, to jestem, ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono. (do Zbyszka) Wiedz o tym, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA

Nieprawda!

JULIASIEWICZOWA

Aha! Nieprawda! Przez palce się patrzyło, przez palce. Dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka, na Hankę…

ZBYSZKO

A to ładna historia! I w jakim celu?

JULIASIEWICZOWA

Żebyś w domu siedział…

ZBYSZKO

A… rozumiem!

DULSKA

Ona kłamie!

ZBYSZKO

Ona prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.

DULSKA

bije pięścią w stół

Kłamie!

JULIASIEWICZOWA

tak samo

Nie kłamię!

ZBYSZKO

tak samo

Prawdę mówi! Ja to czuję, ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie – co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera! Hanka!

Biegnie do kuchni.

Mela i Hesia ukazują się na progu.

DULSKA

Zbyszek!

ZBYSZKO

A chce mama wiedzieć, co zrobię? Chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!

DULSKA

Jezus, Maria! Szlag mnie trafi!

MELA

Mamo, przebacz im! Błogosław!

DULSKA

Odczep się!

Zbyszko wciąga Hankę.

Hanka, rzuć te łachy! Zostaniesz tutaj na zawsze.

HANKA

Kiedy mi pani wypowiedziała.

ZBYSZKO

Zostaniesz! Ja się z tobą ożenię.

HANKA

Rany boskie!

DULSKA

Ja nie pozwolę.

ZBYSZKO

To się na nic nie zda.

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko, upamiętaj się!

DULSKA

do Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumiony

Felicjan, widzisz, jaką twój syn daje nam synową?…

Dulski zainteresowany podchodzi.

No, ruszże się, ty ojciec… Przeklnij go czy co, może się upamięta.

ZBYSZKO

To na nic. Tak będzie! Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.

DULSKA

Rany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu…

ZBYSZKO

To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara. Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo…

HANKA

Proszę wielmożnej pani, ja przecież…

DULSKA

Idź precz! Felicjan, odezwij się!

DULSKI

A niech was wszyscy diabli!!!

Odchodzi do sypialni.

DULSKA

pada na kanapę

Nie wytrzymam, daję słowo, nie wytrzymam…

ZBYSZKO

Siadaj, Hanka, siadaj rzędem obok mamy! Teraz tu twoje miejsce.

Sadza gwałtem Hankę na kanapę.

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko!

Dzwonek, Hanka się zrywa i chce biegnąć otworzyć.

ZBYSZKO

Siedź! Nie ruszaj się!

HANKA

Ja chcę otworzyć…

HESIA

Ktoś idzie.

ZBYSZKO

sadza gwałtem Hankę i stając na progu przedpokoju mówi

Niech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!

Zasłona spada.

AKT TRZECI

Scena przedstawia ten sam pokój. Ranek, story podniesione, szare światło dnia zimowego, pod nie rozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher łopoczący o szyby. Chwila milczenia. Słychać tylko, jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: "Jezus!" Drzwi otwierają się, wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej, słucha, wreszcie wraca, pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.

SCENA PIERWSZA

Mela, Hanka, później Hesia.

MELA

Andziu, Andziu! Zbudź się!

HANKA

Ha? co?…

MELA

Zbudź się, moja biedna Andziu!

HANKA

A!… to wielmożna panienka… ja zaraz… po mleko…

Trze oczy.

MELA

Nie, nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.

HANKA

A wielmożna pani?

MELA

Mama słaba, leży… Masz trochę kawy. Napij się! I bułkę zjedz.

HANKA

przypomina sobie

A… tak, tak… Zapomniałam, teraz już wiem (zaczyna płakać). O Jezu! Jezusiczku!

MELA

Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić, ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona…

Назад Дальше