JULIASIEWICZOWA
Na przykład?
DULSKA
Że jesteś kokietka.
JULIASIEWICZOWA
E!
DULSKA
Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie!
JULIASIEWICZOWA
podrażniona
Mogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.
DULSKA
To są dzieci, więc nie rozumieją. A potem, niech nawet słyszą, to będzie dla nich nauką na przyszłość, to ich nauczy, gdzie zaprowadzić może lekkomyślność i chęć przypodobania się.
Wchodzi Dulski, wita się z Juliasiewiczową skinieniem ręki, wyjmuje z kieszeni gazetę i siada koło stołu. Zaczyna czytać.
JULIASIEWICZOWA
coraz więcej podrażniona
Doprawdy, że ciocia dziwnie pojmuje gościnność…
DULSKA
Moja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na względzie, czy tu w domu, czy…
JULIASIEWICZOWA
To znaczy, że moje życie jest niemoralne?
DULSKA
Na zewnątrz! Ciągle cię widzą na ulicy.
JULIASIEWICZOWA
Nie mogę chodzić po dachach.
DULSKA
Ufarbowałaś włosy na rudo. Gdzie widziałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?
JULIASIEWICZOWA
No, tego już nadto!
DULSKA
Wczoraj na przykład Krężlowa mówiła…
JULIASIEWICZOWA
wstając
E, już dosyć tego! Doprawdy, ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powiedzieć.
DULSKA
Proszę, proszę! Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.
JULIASIEWICZOWA
No… już lepiej tu w biały dzień nie zaglądać! Dopatrzyć by się tu można niejednego. A zresztą niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy…
DULSKA
wyzywająco
Proszę, proszę powiedzieć, proszę się nie krępować.
JULIASIEWICZOWA
Mam wzgląd na dzieci.
DULSKA
Hesia, Mela, proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także…
Hesia, Mela wychodzą. Dulski bierze gazetę, idzie do sypialni.
Proszę cię, jesteśmy same. Mów, co mi masz powiedzieć.
JULIASIEWICZOWA
Doprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowiedziała. I to cioci powiem, że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój z brudów oczyścić.
DULSKA
U mnie nic brudnego się nie dzieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest głośny.
JULIASIEWICZOWA
Będzie, będzie… jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.
DULSKA
Cóż to za iluzje?
JULIASIEWICZOWA
Wytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.
DULSKA
Moja pani, niesmaczne żarty! Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie z głowy.
JULIASIEWICZOWA
Ja też nie mówię, że ciocia będzie matką, ale babką!
DULSKA
Co? Jak?
JULIASIEWICZOWA
Zbyszko się o to postarał.
DULSKA
Zbyszko? Zbyszko?
JULIASIEWICZOWA
I… Hanka!
DULSKA
Jezus, Maria! Co, jak? Kłamiesz! Kłamiesz! Chcesz mnie chyba zabić! Strach! Nie dość, że mnie delożowali stróża jeszcze takie coś wymyślają.
JULIASIEWICZOWA
Ja kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.
DULSKA
Skandal! Hanka! Hanka! chodź tu w tej chwili!
JULIASIEWICZOWA
Ja wolę tego nie słyszeć. Idę do dziewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skłamałam, to mnie ciocia przeprosi.
DULSKA
Jutro rano!.Hanka! Hanka!
Juliasiewiczowa wychodzi szybko. Wpada Hanka z bielizną da magla.
SCENA TRZYNASTA
Dulska, Hanka
HANKA
Wielmożna pani wołała? Ja do magla…
DULSKA
Hanka! Odpowiadaj, ale tak jak przed księdzem, czy to prawda, że ty… że ty jesteś… że…
Hanka cofa się pod ścianę i stoi nieruchoma, z oczyma szeroko otwartymi. Dulska naprzeciw niej, groźnie w nią wpatrzona.
Odpowiadaj!
HANKA
z wysiłkiem
Tak, proszę wielmożnej pani.
DULSKA
Może kłamiesz? Może chcesz naciągnąć?
HANKA
Nie kłamię!
DULSKA
Jak Boga chcesz mieć przy skonaniu?
HANKA
Jak Boga chcę mieć przy skonaniu!
Długa chwila milczenia. Hanka stoi nieruchoma, oparta plecami o ścianę. Po jej twarzy płyną duże, ciężkie łzy.
DULSKA
po chwili
Oddam ci książeczkę, zapłacę do pierwszego i wynoś się.
HANKA
Ja wolę pójść zaraz.
DULSKA
opamiętywuje się.
Tak będzie lepiej. Pakuj się. Połóż bieliznę. Ja takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz… Idę po książeczkę.
Wychodzi do sypialni.
Hanka stoi nieruchoma chwilę, wreszcie ociera twarz i kieruje się do kuchni.
Juliasiewiczowa wychodzi z pokoju dziewcząt.
SCENA CZTERNASTA
Juliasiewiczowa, Hanka, później Mela, Zbyszko.
JULIASIEWICZOWA
Hanka!
HANKA
Co?
JULIASIEWICZOWA
Co się stało?
HANKA
z wybuchem płaczu
Wielmożna pani wyrzuca mnie.
JULIASIEWICZOWA
Zobacz się z panem Zbyszkiem.
HANKA
Ale… co mi tam! Niech ich za moją krzywdę!
Wypada do kuchni.
MELA
Ciociu! Ciociu, i co, i co? Ja się tak boję!
JULIASIEWICZOWA
Idź do siebie! Nie pokazuj się.
MELA
Boże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszcza.
Juliasiewiczowa wpycha ją do pokoju dziewcząt. Wchodzi Zbyszko.
ZBYSZKO
do Juliasiewiczowej
Ty tutaj? To dziwne… Tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.
JULIASIEWICZOWA
A tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś ty nie miał to, na coś zasłużył.
ZBYSZKO
Cóż to za ton?
JULIASIEWICZOWA
To ty zmień twój ton. Będziesz ty inaczej za chwilę śpiewał! Wydały się twoje sprawki z Hanką.
ZBYSZKO
A… psiakrew!
JULIASIEWICZOWA
Aha, klnij! Dużo ci pomoże! Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej… ofiary!
Śmieje się ironicznie
ZBYSZKO
chwyta za kapelusz
Żmija!
JULIASIEWICZOWA
Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.
ZBYSZKO
Milcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.
SCENA PIĘTNASTA
Dulska, Juliasiewiczowa, Zbyszko.
DULSKA
w ręku książeczka
Hanka! A, ty tu? Nie wychodź!… Mam z tobą porachunek.
ZBYSZKO
Tak, tak. Wiem już, o co chodzi. I… pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.
DULSKA
Taktu! Taktu! Ty śmiesz mówić o takcie? Ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem! Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Brzuchowic czy na Zamarstynów.
ZBYSZKO
To moja rzecz.
DULSKA
Bezwstydnik! Do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.
JULIASIEWICZOWA
O, przepraszam! Tym "byle kto" to mam być ja? Tego już zanadto. I ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała?
DULSKA
Co powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.
JULIASIEWICZOWA
Jaka ja jestem, to jestem, ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono. (do Zbyszka) Wiedz o tym, że ciocia o Hance od początku wiedziała.
DULSKA
Nieprawda!
JULIASIEWICZOWA
Aha! Nieprawda! Przez palce się patrzyło, przez palce. Dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka, na Hankę…
ZBYSZKO
A to ładna historia! I w jakim celu?
JULIASIEWICZOWA
Żebyś w domu siedział…
ZBYSZKO
A… rozumiem!
DULSKA
Ona kłamie!
ZBYSZKO
Ona prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.
DULSKA
bije pięścią w stół
Kłamie!
JULIASIEWICZOWA
tak samo
Nie kłamię!
ZBYSZKO
tak samo
Prawdę mówi! Ja to czuję, ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie – co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera! Hanka!
Biegnie do kuchni.
Mela i Hesia ukazują się na progu.
DULSKA
Zbyszek!
ZBYSZKO
A chce mama wiedzieć, co zrobię? Chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!
DULSKA
Jezus, Maria! Szlag mnie trafi!
MELA
Mamo, przebacz im! Błogosław!
DULSKA
Odczep się!
Zbyszko wciąga Hankę.
Hanka, rzuć te łachy! Zostaniesz tutaj na zawsze.
HANKA
Kiedy mi pani wypowiedziała.
ZBYSZKO
Zostaniesz! Ja się z tobą ożenię.
HANKA
Rany boskie!
DULSKA
Ja nie pozwolę.
ZBYSZKO
To się na nic nie zda.
JULIASIEWICZOWA
Zbyszko, upamiętaj się!
DULSKA
do Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumiony
Felicjan, widzisz, jaką twój syn daje nam synową?…
Dulski zainteresowany podchodzi.
No, ruszże się, ty ojciec… Przeklnij go czy co, może się upamięta.
ZBYSZKO
To na nic. Tak będzie! Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.
DULSKA
Rany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu…
ZBYSZKO
To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara. Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo…
HANKA
Proszę wielmożnej pani, ja przecież…
DULSKA
Idź precz! Felicjan, odezwij się!
DULSKI
A niech was wszyscy diabli!!!
Odchodzi do sypialni.
DULSKA
pada na kanapę
Nie wytrzymam, daję słowo, nie wytrzymam…
ZBYSZKO
Siadaj, Hanka, siadaj rzędem obok mamy! Teraz tu twoje miejsce.
Sadza gwałtem Hankę na kanapę.
JULIASIEWICZOWA
Zbyszko!
Dzwonek, Hanka się zrywa i chce biegnąć otworzyć.
ZBYSZKO
Siedź! Nie ruszaj się!
HANKA
Ja chcę otworzyć…
HESIA
Ktoś idzie.
ZBYSZKO
sadza gwałtem Hankę i stając na progu przedpokoju mówi
Niech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!
Zasłona spada.
AKT TRZECI
Scena przedstawia ten sam pokój. Ranek, story podniesione, szare światło dnia zimowego, pod nie rozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher łopoczący o szyby. Chwila milczenia. Słychać tylko, jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: "Jezus!" Drzwi otwierają się, wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej, słucha, wreszcie wraca, pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.
SCENA PIERWSZA
Mela, Hanka, później Hesia.
MELA
Andziu, Andziu! Zbudź się!
HANKA
Ha? co?…
MELA
Zbudź się, moja biedna Andziu!
HANKA
A!… to wielmożna panienka… ja zaraz… po mleko…
Trze oczy.
MELA
Nie, nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.
HANKA
A wielmożna pani?
MELA
Mama słaba, leży… Masz trochę kawy. Napij się! I bułkę zjedz.
HANKA
przypomina sobie
A… tak, tak… Zapomniałam, teraz już wiem (zaczyna płakać). O Jezu! Jezusiczku!
MELA
Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić, ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona…