Żaby - Arystofanes 3 стр.


HERAKLES

z powagą

A jednak to błazeństwo i szelmowskie zdanie!


DIONIZOS

Lepiej znasz się na kuchni!


KSANTIAS

do widzów

O mnie ani wzmianki.


DIONIZOS

Lecz słuchaj, po com ja tu zjawił się w tym stroju,
Udając się za ciebie60: proszę, wskaż mi swoich
Wszystkich znajomych z piekieł na wszelki wypadek,
Których poznałeś, gdyś tam szedł po Kerberosa61.
Tych mi wylicz i wskaż mi: przystanie, stragany,
Zamtuzy62 i schroniska, rozdroża i źródła,
Drogi, miasta, noclegi, karczmy, gdzie jest najmniej
Pluskiew


KSANTIAS

do widzów

Lecz dotąd o mnie nie ma ani wzmianki.


HERAKLES

Szaleńcze! Masz odwagę puszczać się w te strony?


DIONIZOS

Ech! Nie ruszaj odwagi, ale wskaż mi drogę,
Którędy jak najprędzej w głąb Hada zalecę;
Lecz niech skwarną nie będzie ani nazbyt mroźną.


HERAKLES

Zgoda, wskażę ci z tychże pierwszą lepszą mam już.
Jedna wiedzie przez powróz i stołka oparcie
Tego, który się wiesza.


DIONIZOS

Przestań! Droga ciasna.


HERAKLES

No, tedy jest gościniec walcowany, tarty,
Przez moździerz


DIONIZOS

Wałkiem utłuc szaleju63 w moździerzu?


HERAKLES

Zgadłeś bratku!


DIONIZOS

Brrrr! Mroźny, trzęsący gościniec.
Natychmiast wszystkie gnaty lodem ci otęgną64.


HERAKLES

Jeśli chcesz, wskażę drogę krótką, z pieca na łeb?


DIONIZOS

Wybornie! Już to piechur ze mnie nieszczególny.


HERAKLES

Powlecz się na Keramik65!


DIONIZOS

I cóż dalej, bratku?


HERAKLES

Wstąp na wysoką wieżę


DIONIZOS

Dobrze, ale potem?


HERAKLES

Patrz, jak będą zaczynać gonitwy z pochodnią66,
A gdy tłum puszczaj krzyknie, i ty się puść naprzód.


DIONIZOS

Dokąd?


HERAKLES

Na dół.


DIONIZOS

Mózgowe oba knedle rozbić?
Nie, tą drogą nie pójdę.


HERAKLES

zniecierpliwiony

Więc jaką, do kata?!


DIONIZOS

Tą, którą ty już szedłeś.


HERAKLES

O! To długa podróż.
Albowiem naprzód przyjdziesz nad sine jezioro67,
Olbrzymie, niezgłębione.


DIONIZOS

Lecz jak się przeprawić?


HERAKLES

W tyciusiem czółeneczku wioślarz cię zgrzybiały68
Przewiezie, gdy zapłacisz dwa obole myta69.


DIONIZOS

Ho, ho! Patrz, ile znaczą wszędzie dwa obole.
Skąd one się tam wzięły?


HERAKLES

Tezeusz70 je wprowadził.
Potem zobaczysz gadów i poczwar miriady71.


DIONIZOS

Tylko mnie nie strasz darmo, ani nie odrażaj72,
Bo i tak nic nie wskórasz.


HERAKLES

Wnet ujrzysz kałużę
I przedwieczną gnojówkę: tam się wiją wszyscy,
Którzy kiedy skrzywdzili w sposób niecny gościa,
Którzy chłopca zażywszy, zapłaty nie dali,
Którzy matkę młócili lub ojca w łeb bili
I ci, co się parali fałszywą przysięgą


DIONIZOS

do widzów

Przebóg! Wszak tam powinien być ten między nimi,
Kogo tanecznej pieśni Kinesjas73 nauczył,
Kto sobie wiersz przywłaszczył albo zwrot z Morsyma74.


HERAKLES

Wnet cię potem zaleci miły podmuch fletów,
Zobaczysz jasne światła, jakbyś był na ziemi
I mirtowe gaiki, i święte orszaki
Tańczących mężów, kobiet; śpiew, klaskanie w dłonie


DIONIZOS

Ale cóż to za jedni?


HERAKLES

To Wtajemniczeni.


KSANTIAS

do siebie

A zatem ja gram osła, co służy w misteriach?
Miła zabawa, tylko dość tego dźwigania.

Zrzuca toboły z pasją.


HERAKLES

Oni ci wskażą wszystko, o co tylko spytasz,
Oni bowiem najlepiej owe drogi znają75,
Które wiodą w podwoje pałacu Plutona.
Teraz bywaj zdrów, bracie!


DIONIZOS

Żegnaj mi, na Zeusa!

Herakles wchodzi do domu.

SCENA III

Ksantias, Dionizos i Umrzyk.


DIONIZOS

Bierz manatki, a żywo!


KSANTIAS

Jeszczem ich nie puścił!
Gdzie, dokąd, po co, na co?


DIONIZOS

Na tamten świat, żwawo!


KSANTIAS

ze strachem

Daj mi pokój, zmiłuj się, najmij nieboszczyków,
Co ich do grobu niosą, może się kto trafi!


DIONIZOS

Jak się nie trafi pójdziesz?


KSANTIAS

KSANTIAS

Pójdę!


DIONIZOS

Śmiała sztuka!
Lecz oto właśnie niosą jakiegoś umrzyka.

Służba pogrzebowa wnosi z prawej strony na marach76umrzyka.

Zwrócony do umrzyka

Hej, słyszysz ty, truposzu, hej, do ciebie mówię!

Umrzyk podnosi głowę, potem siada na marach, karawaniarze stają

Nie chciałbyś mi nieść, człeku, mej sakwy w podziemie?


UMRZYK

Gdzież te sakwy? A ciężkie?

Dionizos pokazuje toboły

Zapłacisz dwie drachmy77.


DIONIZOS

targuje

Dwie! Za co?


UMRZYK

Nie dasz tyle? Nieście mnie do grobu!


DIONIZOS

Stójże, stój już wariacie, może się zgodzimy.


UMRZYK

Dajesz, nie dajesz? Dwie drachmy. Nie ma co i mówić.


DIONIZOS

Daję dziewięć obolów.


UMRZYK

pogardliwie

Wolę raczej ożyć!78

Służba pogrzebowa wynosi go na lewo.


KSANTIAS

To święty potępieniec! Nie głupi ci stękać!
A więc idę.


DIONIZOS

Szlachetnyś, jak widzę, i słowny.

Puszczają się w drogę. Scena się zmienia: widać brzegi jeziora, ukazuje się Charon zgrzybiały na czółnie.

Teraz szukajmy czółna.


CHARON

za sceną

Hola! hop! Przybijaj!

SCENA IV

Ksantias, Dionizos, Charon.


DIONIZOS

w strachu

Cóż tam znowu?


KSANTIAS

Jezioro.


DIONIZOS

Na Zeusa! To samo,
O którym Herakl mówił: widzę czółno nawet.


KSANTIAS

Na Posejdona! Wszakże tam sam Charon siedzi?


DIONIZOS

coraz głośniej

Charonie witaj, witaj, Charonie, Charonie!


CHARON

posępna twarz

Któż tam idzie ze świata na wieczny spoczynek,
Z padołu łez i cierpień? Czy na błonie Lety79?
Na ogrojec Oknusa80, do szczeniąt Kerbera,
Czy do biesów stolicy? Czy do skał Tartaru81?
Kto tam?


DIONIZOS

Ja.


CHARON

Siadaj na czółn82!


DIONIZOS

Dokąd mnie powieziesz?
Czy w istocie do biesów?


CHARON

A ty, gdzieżeś myślał?
Siadaj zaraz!


DIONIZOS

zbliżając się do czółna, woła na Ksantiasa

Hej pachoł! I ty siadaj tutaj!


CHARON

odpędza go wiosłem

Niewolnika nie wiozę, chyba że się w bitwie,
Tej na morzu, jak lew bił.


KSANTIAS

Nie mogłem, na Zeusa,
Bo mnie oko bolało!


CHARON

do Ksantiasa

Dyrdaj wkoło młaki83!


KSANTIAS

Ale gdzież się spotkamy?


CHARON

Na skałce Suchciela,
Bo właśnie tam jest przystań.


DIONIZOS

drwiąco

Rozumiesz?


KSANTIAS

ironicznie

Wybornie!
Biada! Ki kaduk drogę dzisiaj mi przebieżał?

Ksantias znika. Dionizos sadowi się wygodnie w łodzi.

SCENA V

Dionizos i Charon.


CHARON

Siadaj do wiosła! Spieszcie, kto tam siadać pragnie!
Co ty robisz?!


DIONIZOS

Co robię? A cóż bym miał robić?
Siedzę sobie przy wiośle, jak sam przykazałeś.


CHARON

Co?! Nie siędziesz84do wiosła, ty beko brzuchata!

Dionizos siada przy drugim wiośle.


DIONIZOS

Już siedzę.


CHARON

No dalejże! Rękami się dzierżaj85!


DIONIZOS

kładzie rękę na wiosło

Już dzierżę.


CHARON

groźno

Głupstw nie robić, lecz zaprzeć się dobrze
I wiosłować co siły!


DIONIZOS

Jakże mam wiosłować
Nieuczony, niemorski, ja nie z Salaminy86,
Jakżeż ci to potrafię?


CHARON

Bardzo łatwo, wierzaj!
Usłyszysz takt najmilszych pieśni uderz tylko!


DIONIZOS

A kto śpiewa?


CHARON

Śpiewają żaby, jak łabędzie;
Cudownie, melodyjnie!


DIONIZOS

chwyta za wiosło, wznosi je w poziom

A więc komenderuj!


CHARON

Hopa-hop! Hopa-hop!

Wiosłują Dionizos i Charon; czółno sunie wolno. W tej chwili daje się słyszeć śpiew żab, w sitowiu i trzcinie ukrytych.

SCENA VI

Dionizos, Charon, Żaby (niewidzialne).

śpiew (209267)


ŻABY

Назад Дальше